Blast, tom 1 - recenzja komiksu wydawnictwa Mandioca
Jeśli "Raport Brodecka" rzucił was na kolana, to "Blast" chwyci za gardło i przeciągnie po betonie. Wielokrotnie nagradzany, monumentalny komiks Manu Larceneta w końcu doczekał się znakomitego polskiego wydania.
W kontekście premiery pierwszego z dwóch zbiorczych tomów "Blasta" trudno nie wspomnieć "Raportu Brodecka". Przejmująca okołowojenna opowieść z gatunku "będę długo śnić ci się po nocach" okazała się największym wydawniczym sukcesem Mandioki. I wszystko wskazuje na to, że kolejny tytuł z dorobku Manu Larceneta może go powtórzyć. Podobnie jak "Raport" nie jest to lektura ani łatwa, ani przyjemna, choć zupełnie różna - zarówno na poziomie treści, jak i formy.
Kiedy poznajemy Polzę Manciniego, siedzi w celi i czeka na przesłuchanie. Ma 38 lat, jeszcze niedawno był mężem i uznanym autorem książek kulinarnych. Dziś jest oskarżony o zmasakrowanie kobiety, która walczy o życie na intensywnej terapii.
Przesłuchujący go gliniarze nie mają najmniejszych wątpliwości o jego winie. Ich zadaniem jest poznanie okoliczności i motywów chorobliwie otyłego mężczyzny, który budzi w nich niekłamaną odrazę. Z każdą kolejną minutą rozmowy dochodzi do nich, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, niż sądzili.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Polza Mancini nie jest bowiem jednym z tłumu abnegatów, jacy przewinęli się przez ich komisariat. 38-latek niczym grany przez Romana Wilhelmiego bohater filmu "Mniejsze niebo" (reż. Janusz Morgenstern) dokonał bowiem świadomego wyboru i porzucił wygodne życie. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy, wypłacił oszczędności i zniknął bez pożegnania. Jako kloszard wybrał samotną, nieograniczoną moralnym gorsetem egzystencję nihilisty na marginesie społeczeństwa.
- To było bez wątpienia najpiękniejsze lato w moim życiu… - mówi wyraźnie rozmarzony, opisując życie w leśnej głuszy, kiedy wiecznie pijany, brudny i "uwolniony od brzemienia powierzchownej bliskości istot mu podobnych", stawał się tym, co go otaczało.
Początkowo policjanci biorą go za paranoika. Zwłaszcza kiedy Mancini wspomina o tytułowym blaście - nawiedzającym go mistycznym doznaniu, urastającym w jego ustach do rangi wyzwalającej iluminacji. Problem w tym, że Polza jest do bólu racjonalny, a kolejne elementy jego zeznań zaczynają układać się w przerażającą, dającą się zweryfikować opowieść.
"Blast" to świetnie opowiedziana historia, którą czyta się z niesłabnącą ciekawością, mimo że Manu Larcenet dość niespiesznie odsłania karty. Coś, co początkowo wygląda na rzecz z pogranicza kryminału i procedurala, szybko okazuje się traktatem o społeczeństwie, zatraceniu, a w końcu pragnieniu osiągnięcia wolności absolutnej. Przewrotnym, mrocznym i dojmująco smutnym, jednocześnie zmuszającym czytelnika do skonfrontowania się z samym sobą i odpowiedzią na pytanie, czy może z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest szczęśliwy.
W parze z doskonale przemyślaną opowieścią idzie też mocna oprawa. "Blast" to popis narracyjnej wirtuozerii Larceneta, pokazującego, że rozumie medium jak mało kto. Historia Polzy Manciniego płynie i hipnotyzuje, a autor z w gruncie rzeczy prostych czarno-białych rysunków wyciska maksimum treści i emocji, przy okazji zaskakując oryginalnymi rozwiązaniami formalnymi.
Wielkie nosy, zaburzone proporcje, karykaturalne rysy. Specyficzna semirealistyczna kreska komiksu utrzymana jest w stylistyce budzącej skojarzenia bardziej z "Codzienną walką" (Wydawnictwo komiksowe, 2017), aniżeli "Raportem Brodecka".
"Blast" jest wielki nie tylko w sensie metaforycznym. Gabarytowo to najgrubszy album w portfolio Mandioki, znakomicie wydana, ponad 400-stronicowa kolubryna, której czytanie na leżąco grozi dziurą w mostku.
Jak zwykle w przypadku wydawnictwa dostajemy produkt najwyższej jakości. "Blasta" wydrukowano na jakościowym, grubym offsecie i wpakowano w twardą oprawę pociągniętą lakierem UV. Druk? Wyraźny i nasycony, nie ma przebić, edytorsko też wszystko tradycyjnie dopięte na tip-top. Komiks formatem i szatą koresponduje z poprzednimi albumami Mandioki, więc ładnie prezentuje się na półce obok "Shankara" czy "Alvar Mayora".
Z zapowiedzi wydawnictwa wynika, że tak jak w przypadku "Raportu Brodecka" do drugiego tomu "Blasta" ma zostać dołączona kartonowa, ekskluzywna obwoluta, mieszcząca oba albumy.
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" kłócimy się o skandaliczną "Blondynkę", znęcamy się nad ostatnim (daj Bóg!) filmem Patryka Vegi i zgrzytami zębami, wspominając makabryczne zbrodnie "Dahmera". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.