Gniew - recenzja komiksu wydawnictwa Mandioca
Picasso i Braque idą na wystawę antycznych skorup, następnie urządzają sobie seans "Gabinetu doktora Caligari" albo innego "Metropolis", aby po tym wszystkim stwierdzić "Hej, a może tak machniemy komiks?". Dokładnie tak wygląda "Gniew".
Rzeczy pokroju "Gniewu" to koszmar recenzenta. Jeśli napiszę, że komiks Santiago Garcii i Javiera Olivaresa opowiada o ostatnich chwilach Achillesa pod Troją, machniecie ręką, bo przecież ile można czytać adaptacji Homera. I pewnie mielibyście rację.
Jednak dla Hiszpanów epizod domykający dzieje syna Peleusa i Tetydy to pretekst zarówno do autorskiej interpretacji dobrze znanej historii, ale też wykonania cholernie brawurowej formalnej przewrotki. Rzeczy szokującej i sprawiającej, że o "Gniewie" będziemy z pewnością rozmawiać jeszcze długo.
Problem w tym, że nie mogę napisać nic więcej, bo zepsuję wam zabawę i tyle z tego będzie. Zdradzę więc jedynie, że okładka powinna być tu dla was pewną wskazówką.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku
Zostańmy więc przy tym, że fabularnie komiks Hiszpanów rozgrywa się w ostatnim roku wojny trojańskiej i rozrabia główny wątek "Iliady", jakim jest tytułowy gniew Achillesa, który sfochowany po zniewadze Agamemnona schodzi z pola walki. Wszyscy wiemy, co było potem. Jego ukochany zakłada jego zbroję i zostaje zabity przez Hektora, a zrozpaczony Achilles wraca i ginie od strzały Parysa. Kurtyna.
W "Gniewie" wszystkie te wydarzenia są rzecz jasna obecne, ba, Garcia i Olivares uzupełniają je o nieobecny w "Iliadzie" wątek schyłku Odyseusza. Jednak autorzy tego monumentalnego komiksu nie poprzestają na po prostu kolejnej interpretacji tekstu kultury. Wchodzą z nim w dialog, opisując cichy dramat rozgrywający się gdzieś pomiędzy wersami i wykraczając daleko poza antyczny tekst.
Co by było, gdyby Achilles miał wgląd w przyszłość? Gdyby sprzeciwił się przeznaczeniu? O czym marzył? W ujęciu Garcii i Olivaresa epos Homera to rzecz niepokojąco aktualna, wręcz współczesna, dotykająca problemów, z jakimi zmaga się w tym momencie świat, jaki znamy.
Kiedy po raz pierwszy wziąłem do ręki album i otworzyłem go na losowej stronie, po prostu mnie zatkało. Wizja Olivaresa jest tak radykalna i inna od wszystkiego, co widzieliście, że nic dziwnego, że "Gniew" zdobył dwa lata temu tytuł hiszpańskiego komiksu roku.
Formalnie to rzecz rozciągnięta między kubizmem i charakterystycznym dla kultury helleńskiej malarstwem wazowym a tym, co stworzyli na potrzeby "Gabinetu doktora Caligari" plastycy z grupy Der Sturm. Bezkompromisowa, ekspresyjna, wykorzystująca całe spektrum narracyjnych możliwości, jakie daje medium.
Wielkie plany, całostronicowe zbliżania, pełne rozmachu splashe, ale też na wskroś klasyczny układ kadrów i nagłe zmiany stylu rysowania. Nawet jeśli nie jesteście fanami takiego artystycznego podejścia, na pewno nie przejdziecie obojętnie obok tego, co zaprezentował tu Olivares. To po prostu niemożliwe.
Przez te kilka lat obecności na rynku Mandioca wyrobiła sobie opinię wydawcy przykładającego szczególną wagę do produktów, robiąc z tego swój znak rozpoznawczy. Ich komiksy dopieszczone są w najmniejszych detalach - począwszy od składu, a skończywszy na takich bajerach jak lakier UV, wyklejki, etui, czy papier z wyższej półki. Krótko mówiąc - biorąc ich albumy do ręki, wiecie, na co poszły wasze ciężko zarobione pieniądze.
Tak jest też oczywiście w przypadku "Gniewu", opasłego tomu w formacie 210x290 (nieco mniejszym niż ostatnie rzeczy Mandioki typu "Avar Mayor" czy "Jedynaczka"), wydanego w grubej oprawie i na kredzie uwypuklającej obłędnie nasycone kolory Olivaresa.
"Gniew" to jedna z tych z rzeczy, do których wraca się z dwóch powodów: aby ponownie zmierzyć się z interpretacją oraz najzwyczajniej w świecie wertować bez większego planu i napawać się takimi kadrami, jak te poniżej:
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
PS Jeśli jesteście ciekawi bliższych i dalszych planów Mandioki, sprawdźcie koniecznie rozmowę, jaką Michał Nowakowski przeprowadził na YouTubie z szefem wydawnictwa Bartłomiejem Rabijem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram