Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Jego pomniki znaleźć można w Japonii i na Sachalinie. W Polsce na długie lata niemal o nim zapomniano, choć należy do najbardziej znanych na świecie naszych rodaków. Mowa o zesłańcu i etnografie zajmującym się ludami i kulturami Dalekiego Wschodu Bronisławie Piłsudskim, bracie słynnego Marszałka.
Był przeciwieństwem młodszego o rok Józefa, choć przecież wychowywano ich tak samo. Błyskotliwy i towarzyski Ziuk zbierał w szkole lepsze stopnie, mimo że uczył się mniej niż poważny i cichy marzyciel Bronek. I choć trudno w to uwierzyć, to Bronisławowi Piłsudskiemu życie zgotowało więcej niespodzianek. A dziś jest na świecie znacznie bardziej znany niż jego sławny w Polsce brat.
Brał udział w planach zamachu na cara. Cudem uniknął śmierci
Dzieciństwo spędził w rodzinnym majątku na Żmudzi, ale wkrótce rodzina przeniosła się do Wilna. Tam założył z Józefem nielegalne kółko naukowe, by dokształcać się z historii Polski. Niepokornych młodzieńców wywęszyła carska policja i Bronisław wyleciał z gimnazjum. Mimo to dostał się na wydział prawa uniwersytetu w Petersburgu – najlepszej uczelni Rosji. I nie nazywałby się Piłsudski, gdyby nie dzielił z Ziukiem choć odrobiny megalomanii: "Gdy przyjdą mi na myśl ci, którzy tyle stracą przez mój wyjazd, to nie bardzo mi się chce wyjechać. A że stracą, to nie ma wątpliwości. Wszyscy mi to mówią" – pisał. Ale najwięcej miał stracić on sam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Na studiach sympatyzował z planującą zamach na cara tajną organizacją "Wola Ludu", do której należał m.in. Aleksander Uljanow, starszy brat Lenina; pomagał im też Józef. Bronisław uczestniczył w zakupie atropiny i strychniny, które miały służyć do produkcji bomby. Cudem nie zapłacił za to najwyższej ceny. Spisek wykryto, Uljanow i czterej inni konspiratorzy zginęli na szubienicy. Bronisława wykupiła rodzina, sprzedając cały majątek.
Karę śmierci zamieniono mu na 15 lat katorgi na wyspie Sachalin. Koszmarem była już sama podróż. Można tam było dotrzeć jedynie statkiem, przez Morze Czerwone i wokół Indii. Zakuty w kajdany Bronisław płynął wraz z 500 innymi więźniami dwa miesiące. Stłoczeni w duchocie pod pokładem dosłownie umierali z pragnienia. Do picia dostawali tylko wodę, która wcześniej chłodziła turbiny parowe statku...
Piłsudski zyskał zaufanie miejscowego ludu. Kobiety nawet śpiewały o nim piosenki
Gdy dotarł na Sachalin, carscy urzędnicy szybko zrozumieli, że młody Polak jest jednym z najlepiej wykształconych ludzi na wyspie zasiedlonej przez rdzenne ludy, zesłańców i "ostatni sort" państwowych funkcjonariuszy, którzy często umieli jedynie czytać. Oddelegowano go więc do pracy biurowej, a on z własnej inicjatywy zaczął uczyć dzieci urzędników i katorżników. Wkrótce mieszkał już w osobnym domku i zajmował się obserwacjami meteorologicznymi.
Mimo awansu Piłsudski utożsamiał się raczej z uciskanymi mieszkańcami wyspy. Tubylców Rosjanie traktowali gorzej niż katorżników; systematycznie spychali ich na najgorsze tereny, skazując na głód po odcięciu od tradycyjnych łowisk. Bronisław nie mógł na to patrzeć – uczył ich rosyjskiego, sadzenia ziemniaków, konserwowania ryb w soli, leczył, szczepił na ospę. Uznali go więc za swego i nazwali starszym bratem, choć miejscowe kobiety mówiły – i śpiewały! – o nim także jako o "pięknym człowieku". Jako jedyny biały mógł brać udział w obrzędach, poznawać zwyczaje, uczyć się ich języka.
Spis powszechny na wyspie Sachalin. "Zrobię go, ale nie za darmo"
Rosjanie docenili starania Piłsudskiego, gdy car nakazał przeprowadzenie spisu powszechnego, który objąć miał także członków niepiśmiennych plemion. Gubernator Sachalinu wpadł w panikę, bo wykonanie rozkazu było niemożliwe, a z kolei niewypełnienie go oznaczało utratę stanowiska lub nawet głowy. Na szczęście ktoś opowiedział mu o Piłsudskim.
Nie oglądając się na protokół, zaprosił więźnia do siebie. "Spis zrobię, ale nie za darmo" – usłyszał. Piłsudski nie żądał jednak niczego dla siebie – poprosił o ufundowanie szkoły dla dzieci Ajnów. Urzędnik zgodził się i wkrótce otrzymał od Bronisława dokument, którego dokładności mógłby mu pozazdrościć dyrektor dzisiejszego GUS-u.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Po 10 latach darowano mu resztę odsiadki. I tak musiał zostać na wyspie
Bronisława szczególnie zaciekawili Ajnowie, tajemniczy lud zamieszkujący Sachalin od 7 tys. lat. Ich język nie był spokrewniony z żadnym innym językiem świata. Piłsudski spisał obszerny słownik, nagrał też ich mowę i śpiewy na najnowocześniejszej aparaturze wałkowej Thomasa Edisona, którą sprowadzał z Ameryki. Sto lat później japońskie koncerny skonstruują specjalną aparaturę, by móc odtworzyć przechowywane w Polsce bezcenne nagrania wymarłego już języka.
Bujne owłosienie i "szczekliwy" sposób mówienia Ajnów były powodem szykan. Rosjanie i Japończycy uważali ich niemal za zwierzęta. Piłsudski widział ich inaczej. "Są jedynym na całej wyspie środowiskiem moralnie niezepsutym" - pisał. Gdy po 10 latach katorgi darowano mu resztę kary (bez prawa opuszczenia wyspy), zamieszkał wśród nich. Z czasem dorobił się przydomka "król Ajnów", służąc za ich rzecznika wśród Rosjan. Ci również go szanowali, bo jego badania przynosiły rosyjskim towarzystwom naukowym sławę i uznanie w Europie.
Polska wersja "Pocahontas". Nietypowy ślub Piłsudskiego
Ostatecznie wtopił się w ajnuską społeczność, gdy pojął za żonę dwa razy młodszą od siebie bratanicę jednego z wodzów.
- W ceremonii ślubnej nie było nic romantycznego. Ślub polegał na tym, że Bronisław spojrzał na żonę i wspólnie zjedli obiad - mówi Danuta Onyszkiewicz, prawnuczka Józefa Piłsudskiego. – Rodzice opowiadali, że historia Bronisława to polska wersja bajki o Pocahontas, gdy piękny John Smith przyjechał do "dzikiego" kraju i poznał tamtejszą kobietę. Jednak losy Bronisława nie mają nic wspólnego z bajką Disneya.
Bo choć Piłsudski regularnie słał listy do rodziny w Polsce, nie wspomniał w nich o małżeństwie z Chuchsammą. I prosił krewnych, by znaleźli mu na Litwie pannę, z którą mógłby się ożenić.
Bronisław był już ojcem małego Sukezo i czekał na narodziny córki Kyou, gdy wybuchła wojna rosyjsko-japońska i wojska mikada zajęły Sachalin. Piłsudski dostrzegł w tym swoją jedyną szansę na powrót do Polski. W podróż wyruszył sam.
- Dzisiaj to nie do pomyślenia, że zostawił dziecko i żonę w ciąży – tłumaczy Onyszkiewicz. - Ale możliwe, że Chuhsamma nie odnalazłaby się w Europie. Wtedy ludzi odmiennych kulturowo traktowano jak okazy w zoo. Ona miała tatuaże na rękach i ustach, co było uznawane za barbarzyństwo. Bronisław nigdy więcej nie zobaczył rodziny. Chuhsamma zmarła w wieku pięćdziesięciu kilku lat.
Podobno płakała tak bardzo, że oślepła.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Powrót do Polski, nowy związek i samotna śmierć
W latach 20. syn badacza, Sukezo, będzie próbował w polskiej ambasadzie dowiedzieć się więcej o losach zaginionego ojca. Do dziś w Japonii żyje jedyna męska linia Piłsudskich, choć wnuk Bronisława nosi japońskie nazwisko. Pozostają w kontakcie z resztą rodziny w Polsce. Przez Japonię (gdzie zasłynął jako orędownik sprawy Ajnów i założył Towarzystwo Polsko-Japońskie), USA i Europę Zachodnią brat Marszałka dotarł do Polski.
Bez grosza przy duszy, jako towarzyska ciekawostka, tułał się po mieszkaniach znajomych, a wreszcie osiadł w Zakopanem. Szybko pochłonęły go badania nad mieszkańcami Podhala, założył nawet czasopismo naukowe "Rocznik Podhalański". Co z tego, skoro nie był w stanie znaleźć stałego zatrudnienia. "Czuję się Polakiem, za granicą jestem nawet podziwianym Polakiem, a dla swoich jestem niepotrzebną rzeczą, najwyżej żebrakiem, który kęsek chleba może wyprosić!" - żalił się.
Choć jego sława etnografa sięgała aż za ocean, żadna uczelnia nie chciała zatrudnić naukowca bez magisterium. Nie pomagał mu też związek z młodzieńczą miłością, Marią Żarnowską. Przedstawiali się jako mąż i żona, ale małżeństwem nie byli. Nie mogli - Maria miała męża, z którym pozostawała w separacji. Po jej śmierci w 1914 r. Bronisław zdecydował się wyjechać. Ukochana nie żyła, a Józefa, u którego pomieszkiwał, pochłonęła polityka i wojna.
Do Galicji zbliżały się carskie wojska, a Bronisław nie chciał znów trafić na Syberię. Trzy lata przebiedował w Szwajcarii, wreszcie w 1917 r. wyjechał do Paryża. Nie mógł odnaleźć się między skłóconymi frakcjami polskich patriotów; sam marzył o wolnej Polsce, ale do wojaczki się nie nadawał. Zapewne niszczył go przywieziony jeszcze z Sachalinu syfilis, dawała mu się we znaki cukrzyca, zdradzał oznaki manii prześladowczej. Bardzo przeżywał też uwięzienie brata w Magdeburgu.
Czy cierpiał na depresję, od lat krążącą w rodzie Piłsudskich? Wiadomo tylko, że nie doczekał wolnej Polski i triumfu Józefa. W dniu 17 maja 1918 r. widziano, jak zdejmuje surdut, składa go w kostkę i skacze do Sekwany. Ciało wyłowiono po czterech dniach.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski