Zdawałoby się, że popkultura jeszcze przez co najmniej chwilę nie wyciśnie z Sherlocka Holmesa nawet i jednej marnej dedukcji, bo odkąd brytyjskiego detektywa nieodwołalnie ogłoszono dobrem wspólnym i domeną publiczną, nawet i niżej podpisany mógłby, gdyby potrafił, bez wysupływania nawet złotówki na licencję, nakręcić o nim film czy napisać książkę. Albo, jeszcze lepiej, komiks.