"Sherlock Holmes Society – 2. Czarne są ich dusze": Niezwykły sojusz [RECENZJA]
Zakończenie pierwszego tomu "Sherlock Holmes Society" nie pozostawiało wątpliwości, że słynny detektyw nie miał najmniejszego zamiaru zrezygnować z wyjaśnienia na własną rękę, jak doszło to tragicznych wydarzeń w Keelodge. Choć w albumie "Czarne są ich dusze" nie udaje mu się jeszcze rozwikłać do końca tej zagadki, to czytelnicy na brak wrażeń nie mogą narzekać.
Już na początku komiksu dowiadujemy się, że Sherlockowi Holmesowi udało się ustalić skład substancji, którą zatruto wino i wodę w Keelodge. Wkrótce z zainteresowaniem obserwujemy, jak detektyw z Baker Street próbuje ustalić, kto w ostatnim czasie kupował rzadkie pierwiastki niezbędne do stworzenia tej śmiercionośnej mikstury. Trop prowadzi do niejakiego pana Sterna i właśnie odkrycie jego prawdziwej tożsamości okazuje się sporym zaskoczeniem zarówno dla głównego bohatera, jak i czytelników.
W tym momencie na kartach komiksu pojawia się bowiem kolejna znana postać literacka (notabene przedstawiona też na okładce tego albumu), która w dodatku ma do odegrania istotną rolę w całej tej historii. I co ważne, ten pomysł scenarzysty jest znakomity, bo współpraca (nie do końca dobrowolna) "pana Sterna" ze słynnym detektywem przynosi zadziwiające rezultaty.
Sytuacji nie ułatwia zaś również to, że doktor Watson najwyraźniej cały czas nie potrafi się otrząsnąć po tym, co przydarzyło się doktor Rebecce Jones w Keelodge. A kolejnych komplikacji tutaj też nie zabraknie, bo tym razem bohaterom przyjdzie zmierzyć się z tajemniczymi i naprawdę potężnymi przeciwnikami. Nic więc dziwnego, że dalszy rozwój wydarzeń śledzimy z jeszcze większymi wypiekami na twarzy.
Co istotne, w albumie "Czarne są ich dusze" mocne wrażenie wywiera nie tylko sama intrygująca i trzymająca w napięciu historia, ale także świetne rysunki Eduarda Torrentsa, na których możemy podziwiać często dość brutalne i pełne dramatyzmu sceny walki. Pod tym względem na szczególną uwagę zasługuje zaś zakończenie komiksu, które powoduje również, że z niecierpliwością będziemy oczekiwać na kolejną część tej serii.
Ocena: 8/10