"Sherlock Holmes Society – 4. Skażenie": Nadzieja umiera ostatnia [RECENZJA]
Nie da się ukryć, że zakończenie poprzedniego epizodu „Sherlock Holmes Society” było dość przerażające, ale przecież doskonale zdajemy sobie sprawę, że słynny detektyw łatwo się nie podda. I rzeczywiście w „Skażeniu” będziemy świadkami, jak główny bohater (a wraz z nim Anglia) odradza się niczym feniks z popiołów.
Zombie, które opanowały niemal cały Londyn, nieliczne oddziały żołnierzy stawiające im opór – trudno aby taki widok napawał Sherlocka Holmesa optymizmem. A jakby tego było mało, okazuje się, że ludzie odpowiedzialni za wywołanie skażenia jeszcze nie zakończyli swej zbrodniczej działalności! W tych okolicznościach jedyną szansą na ocalenie Wielkiej Brytanii daje wiedza, którą zdobył dotychczas słynny detektyw. Trzymamy wiec kciuki, aby udało mu się dotrzeć do rządowego schronu i przekonać decydentów, aby zaufali Hyde’owi, który jako jedyny może opracować lekarstwo.
Inną sprawą jest, że to będzie zaledwie pierwszy krok ku powstrzymaniu zarazy. Konieczne jest też bowiem uniemożliwienie dalszego działania Grahamowi Taylorowi i jego ludziom – w przeciwnym razie zombie pojawią się wkrótce w innych angielskich miastach. Co istotne, zarówno złoczyńcy, jak Sherlock Holmes są naprawdę zdeterminowani aby zwyciężyć i w tym nie wahają się sięgnąć po drastyczne środki, nie bacząc przy tym nawet na swe życie i zdrowie. Dzięki temu jesteśmy zaś świadkami wielu dramatycznych scen, a kluczową rolę odegra raz jeszcze nieprzewidywalny pan Hyde. Trzeba też przyznać, że napięcie utrzymuje się cały czas na wysokim poziomie, a naszą ciekawość przykuwa też nowy plan na przyszłość, który najwyraźniej kiełkuje już w głowie głównego bohatera. Można się więc spodziewać, że „Sherlock Holmes Society” nie będzie ostatnim komiksowym cyklem, w którym spotkamy się ze słynnym detektywem.
W każdym razie „Skażenie” stanowi może nie rewelacyjne, ale dość sensowne zwieńczenie historii, która zapoczątkowało pojawienie się zombie w Keelodge. Nie do końca natomiast rozumiem sens oddania każdego albumu z tej miniserii w ręce innego rysownika – szczególnie że Eduard Toulhoat w „Skażeniu” zaledwie poprawnie wywiązuje się z powierzonego mu zadania. Uważam, że cykl „Sherlock Holmes Society” tylko zyskałby na tym, gdyby całość narysował Alessandro Nespolito („In nomine Dei”) albo Eduard Torrents („Czarne są ich dusze”).
Ocena 7/10