Blast, tom 2 - recenzja komiksu wyd. Mandioca
"Jeszcze więcej mroku, czytelnik wytrzyma!". Tak parafrazując popularnego mema, można pokrótce streścić, co czeka nas w drugim i ostatnim tomie monumentalnego "Blasta".
Kiedy to piszę, oczami wyobraźni widzę Manu Larceneta w tym wielkim czepku na tle migoczących kontrolek elektrowni jądrowej. A potem przypomina mi się, o czym jest "Blast" i już tak bardzo nie jest mi do śmiechu.
Kontynuacja wybitnej powieści graficznej autora "Raportu Brodecka" (Mandioca, 2021) była jedną moich z najbardziej wyczekiwanych premier 2023 r. Jednak, kiedy w końcu rozfoliowałem album, przyszedł moment delikatnego zawahania.
Jeśli czytaliście pierwszy tom "Blasta", na pewno wiecie, co mam na myśli. Z jednej strony to znakomicie poprowadzona, angażująca i zilustrowana rzecz z pogranicza kryminału i dramatu psychologicznego. Z drugiej dojmująco depresyjna i ponura historia egzystencjalna, brutalnie wyciągająca czytelnika ze strefy komfortu, aby zamieść nim podłogę. Krótko mówiąc, trzeba być w odpowiednim nastroju, aby się z nią zmierzyć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Jak pewnie pamiętacie, poprzedni tom zwieńczył cliffhanger - bohater był świadkiem śmierci dziewczyny zamordowanej przez Jacky'ego. Co działo się dalej z Polcą Mancinim? Jak poznał Carole Oudinot, która walczy teraz na intensywnej terapii? Gliniarze przesłuchujący byłego krytyka kulinarnego są coraz bliżej rozwiązania mrocznej zagadki. Potrzebują jednak jeszcze kilku odpowiedzi, więc dokręcają śrubę, a Polza po namyśle zaczyna mówić...
Pod względem atmosfery drugi tom "Blasta" jest jeszcze cięższy, porywając nas w rejony, gdzie krzyżują się drogi Cormaca McCarthy'ego, Fabrice'a Du Welza i wczesnego Gaspara Noe. A kiedy na wstępie bohater wyznaje, że prowadził życie kogoś, "kto uparcie wybiera śmierć, lecz żyje w nadziei, że świat go w tym wyręczy", już czujemy, w jakim kierunku to wszystko zmierza.
Nie ma więc żadnej nadziei. Z każdą stroną jest tylko mroczniej, a jedyne momenty wytchnienia od emocjonalnego walca daje czytelnikowi obcowanie z pięknie odmalowaną dziką przyrodą, która w zderzeniu z morzem zła, jakie funduje nam Larcenet, jawi się wręcz nierealnie.
Wśród niezwykle pozytywnych reakcji, jakie wzbudził pierwszy tom "Blasta", pojawiła się też wątpliwość, czy po tak rozbudzonych apetytach czytelników autor będzie wstanie doprowadzić opowieść do spełnionego finału. Mnie też towarzyszyło to pytanie i nie psując nikomu zabawy, zdradzę jedynie, że dostałem o wiele więcej, niż się spodziewałem.
Zwieńczenie historii Polzy Manciniego dowodzi bowiem nie tylko ogromnego talentu literackiego Larceneta, ale pokazuje, z jak misternie skonstruowaną i zaplanowaną fabułą mamy tu do czynienia. Nie róbcie więc tego błędu, co ja: zanim zatopicie się w lekturze, koniecznie przypomnijcie sobie pierwszego "Blasta". Będziecie mi dziękować.
Podobnie jak w przypadku "Raportu Brodecka" Mandioca zdecydowała się wypuścić drugiego "Blasta" w komplecie z limitowaną obwolutą graficznie korespondującą z tytułowym motywem opowieści (jest też wariant 1+2+obwoluta). Wyszło pięknie, więc nie zwlekajcie - ilość bardzo limitowana.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.