Ye (wydanie II) - recenzja komiksu wyd. Mandioca
Po pięciu latach Mandioca wraca do swojego pierwszego wydawniczego hitu. Mowa o wznowieniu albumu "Ye" Guilherme Petreki, który tym razem dostajemy w kolorze i wzbogaconej edytorsko edycji.
Jeśli spojrzeć przez pryzmat naszego rynku, przypadek wznowienia komiksu Guilherme Petreki jest dość szczególny. "Ye" wyszedł 2018 r. i okazał się pierwszym dużym sukcesem młodziutkiego wydawnictwa Mandioca. Zabrał entuzjastyczne recenzje i co zrozumiałe dość szybko się wyprzedał. Sama oficyna zaczęła powoli nabierać wiatru w żagle i wypuszczać takie sztosy jak "Żywa stal", "Shankar", "Raport Brodecka" czy "Blast".
Niemal pięć lat później ponownie dostajemy "Ye", jednak w mocno zmienionej formie: w powiększonym formacie i twardej oprawie, a co najważniejsze - w kolorze. Na dodatek w barwach Mandioczki, dziecięcego inprintu, z którym wydawca wystartował w 2022 r. Jedno się nie zmieniło - to wciąż niebanalna, pięknie zilustrowana powieść graficzna z drugim dnem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Rzecz dzieje się w nieokreślonym miejscu i czasie, w krainie nawiedzanej przez Króla Bez Barw. Tytułowy Ye to chłopiec, który, aby uwolnić się od jego mrocznego wpływu, wyrusza w daleką drogę na spotkanie z wróżką Mirandą. Oczywiście podczas podróży spotyka różnorodne postacie, przeżywając absolutnie niezwykłe, często niebezpieczne przygody.
Jak nietrudno się domyślić, Petreca serwuje nam tu modelowy bildungsroman. Jedną z tych historii, w której ważniejsza niż cel jest sama droga, będąca oczywistą metaforą dorastania, odnajdywania swojego "ja" i stawiania czoła osobistym demonom.
Jeśli powiecie, że autor nie odkrywa Ameryki, to naturalnie będziecie mieli rację. Jednak musimy mieć na uwadze, że to komiks skierowany przede wszystkim do dzieci, a więc odbiorców o jeszcze nie do końca wyrobionych kompetencjach czytelniczych.
A tak się składa, że "Ye" pozwoli im je rozwinąć. Oswoić się z motywami literackimi stanowiącymi budulec współczesnych dzieł kultury i spróbować swoich sił w ich interpretacji. Jednocześnie oferując wciągającą i mocno emocjonalną baśń, w której pojawiają się magia, piraci, nieustraszony błazen, pojedynki i szalone ucieczki.
Wszystko to zostało okraszone ujmującym humorem i piękną warstwą graficzną. Guilherme Petreca operuje czytelną, miłą dla oka kreską, przywodzącą na myśl klimat znany z animacji Miyazakiego czy rzeczy z rynku frankofońskiego.
"Ye" robi wrażenie dużą swobodą kompozycyjną, rozmachem i narracyjnymi umiejętnościami autora, który pokazuje, że świetnie rozumie możliwości, jakie oferuje mu komiksowe medium. Użyty w tym wydaniu kolor tylko podkręca wizję Petreki i sprawia, że całość wygląda jeszcze bardziej efektownie.
Co oczywiście nie ujmuje niczego wersji czarno-białej, wciąż dostępnej na rynku wtórnym. Która z nich jest lepsza? To naturalnie zależy od indywidualnych zapatrywań, acz skonfrontowanie ich ze sobą będzie na pewno ciekawym doświadczeniem. Nie da się ukryć, że korowy "Ye" kierowany jest zwłaszcza do młodych odbiorów, a decyzji Mandioki o wznowieniu go w takiej właśnie formie nie ma się co dziwić.
W ofercie Mandioki znajdziecie też inne wartościowe komiksy przeznaczone dla młodego odbiorcy, takie jak "Jedynaczka", "Labirynt" czy "Wędrowiec". Recenzje albumów wydawnictwa dostępne są pod tym adresem.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.