Manara. Jutro apokalipsa - recenzja komiksu wyd. Scream Comics
"Manara. Jutro apokalipsa" to rzecz skierowana przede wszystkim do komplecistów twórczości Włocha. Jeśli chcecie rozpocząć przygodę z Milo Manarą, na pewno nie jest to dobra stacja początkowa.
Są autorzy, na których komiksy, choćby najbardziej przeciętne, zawsze znajdą się chętni. Wyznawcy Alana Moore'a czy Mike'a Mignoli kupią wszystko sygnowane ich nazwiskiem. Nie do końca udane debiuty, mniej lub bardziej obskurne tytuły, o których mało kto pamięta.
Do tego szacownego grona zalicza się także Milo Manara, obchodzący w tym roku 77. urodziny mistrz komiksu erotycznego. Facet, który dał nam przełomowego "Giuseppe Bergmana", klasyczne już "Klik" czy stworzone do spółki z Hugo Prattem "Indiańskie lato" i "El Gaucho".
Manara jest więc niekwestionowanym klasykiem, a popyt na jego albumy wydaje się nie przemijać. Dlatego zupełnie nie dziwi, że Scream Comics sięga po każdy kolejny odprysk jego twórczości. W większości przypadków są to celnie oddane strzały, jednak "Manara. Jutro apokalipsa" to rzecz zdecydowanie dla hardcorowych fanów.
ZOBACZ TEŻ: Komiks erotyczny
Na 104-stronicowy album składają się dwie niezależne od siebie historie. Teoretycznie mają wiele punktów wspólnych - obie rozgrywają się w bliżej nieokreślonej przyszłości, obie biorą na tapet tzw. tematy ważne, w końcu obie stanowią komentarz do uniwersalnych problemów współczesności. W "Rewolucji" są to tabloizacja mediów i kult celebrytów, z kolei w "Ucieczce z Piranesi" pojawia się wątek eugeniki i totalitaryzmu.
Jednak tylko teoretycznie. Bo o ile w pierwszej noweli, choć dalekiej do perfekcji, czuć jeszcze tę figlarną ironię, absurd i ducha kontrkultury charakterystyczne dla Manary, tak druga historia to trywialna i pretekstowa space opera będąca niestety dowodem dość znacznego spadku twórczej formy.
Jeśli chodzi o rysunki, z których Manara przecież słynie, to też nie ma tu zbytnich fajerwerków. Analogicznie lepiej wypada "Rewolucja", której kreska jest staranniejsza i przywodzi na myśl esencję klasycznej twórczości Włocha. Styl "Ucieczki" wydaje się bardziej niechlujny, a swoje dokłada też mało nasycona czerń, sprawiająca, że rysunki wyglądają jak niedokładne szkice.
"Manara. Jutro apokalipsa" nie jest zdecydowanie więc komiksem pierwszego wyboru, jeśli nie mieliście jeszcze do czynienia z twórczością tego artysty. W portfolio Scream Comics znajdziecie o wiele lepsze pozycje – jak choćby wspomniana wyżej seria "Giuseppe Bergman" czy cudownie narysowany do scenariusza Silverio Pisu "Małpi król".
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski