"Koszmary", Michele Penco – recenzja komiksu wydawnictwa Mandioca
Wyobraźcie sobie, że jakimś cudem Thomas Ott i Andreas połączyli siły z Albrechtem Dürerem i razem wysmażyli najbardziej lovecraftowską rzecz, jaką kiedykolwiek mieliście w rękach. Takie właśnie są "Koszmary" Michela Penco.
Na sam koniec roku Mandioca zaserwowała nie lada rarytas. Po turpistycznej "Żywej stali" i rozbuchanym "Imaginarium zbiorowym" wydawnictwo sięgnęło po kosmiczną grozę. Mowa o "Koszmarach" autorstwa zupełnie nieznanego u nas Michela Penco, wykładowcy na akademii sztuk pięknych w Pizie.
Na 76-stronicowy album składają się cztery historie, których fundament stanowi twórczość H.P. Lovecrafta. Jednak Penco nie stworzył tylko kolejnej adaptacji prozy klasyka nowożytnego horroru. Oczywiście fani bez trudu wyłapią inspiracje konkretnymi opowiadaniami, jednak dla autora są one jedynie punktem wyjścia do snucia własnych historii balansujących na granicy jawy i sennego koszmaru.
Komiks - renesans gatunku
Penco odrobił lekcje i pierwszorzędnie uchwycił esencję twórczości Lovecrafta. W "Koszmarach" grozę budzi przede wszystkim zakwestionowanie racjonalności świata, a myśl, że być może pod powierzchnią czai się niewysłowiony terror, prowadzi bohaterów do obsesji i obłędu. Ich poczucie osamotnienia i bezsilności wzmacnia dodatkowo charakterystyczna dla autora "W górach szaleństwa" pierwszoosobowa narracja.
"Koszmary" są oszczędne w słowa, bo Penco opowiada przede wszystkim obrazem i funduje czytelnikowi absolutnie wyjątkowe przeżycie wizualne. Jego skrajnie realistyczne rysunki wykonane ołówkiem i piórem przywodzą na myśl rzeczy Thomasa Otta ("Exit") i Andreasa ("Cromwell Stone"), a nawet misterne drzeworyty Albrechta Dürerera. To zwłaszcza w tych momentach trudno oderwać się od komiksu i nie poczuć wyzierających z kart obezwładniającej melancholii i smutku.
Podobnie jak w przypadku poprzednich wydawnictw Mandioki "Koszmary" to edytorski top. Twarda, częściowo lakierowana okładka, papier o grubej gramaturze, piękna wklejka i nasycony druk. Komiks został też opatrzony wstępem chilijskiego reżysera horrorów Patricio Valladaresa.
Na koniec mała sugestia. "Koszmary" najlepiej chłonąć wieczorem, kiedy cienie kładą się na ścianach, a reszta domowników śpi. Załóżcie słuchawki, włączcie "Lost Themes" Johna Carpentera albo któryś z upiornych soundtracków Fabio Frizziego i śnijcie razem z Penco.
Trwa ładowanie wpisu: facebook