Hołd dla ziemi - recenzja komiksu wydawnictwa Timof
Jeśli wasza wiedza na temat Kanady kończy się na syropie klonowym, Justinie Trudeau i hokeju, to "Hołd dla ziemi" Joe Sacco może okazać się dla was niemałym szokiem.
Zawłaszczanie ziemi, rabunkowa gospodarka, degradacja kultury, a w końcu zakrojony na szeroką skalę proces wynarodawiania, którego pokłosiem są śmierć i patologie dotykające kolejne pokolenia. Ofiarą tego scenariusza pisanego przez białych kolonizatorów padały ludy pod każdą szerokością geograficzną. Także Dene, rdzenna grupa tzw. Pierwszych Narodów zamieszkująca bogate w złoża subarktyczne terytoria Kanady.
To właśnie lud Dene jest bohaterem imponującego rozmachem reportażu Joe Secco, autora takich nagradzanych komiksów jak "Palestyna" i "Strefa Gazy. Przypisy" (oba ukazały się nakładem Timofa).
Imponującego, bo Sacco patrzy na temat bardzo szeroko i drobiazgowo. W "Hołdzie dla ziemi" najpierw z zacięciem etnografa przybliża czytelnikom charakterystykę kanadyjskich autochtonów – ich zwyczaje, kulturę, a także filozofię leżącą u podstaw stylu życia od niepamiętnych czasów splecionego z przyrodą.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku
Następnie oddaje głos ich przedstawicielom - robotnikom, związkowcom, politykom, aktywistom czy lokalnym przywódcom. Z tych świadectw wyłania się niezwykle złożony obraz powolnej zagłady ludu, który w wyniku postępującej ekspansji państwa i firm wydobywczych poddaje się asymilacji, stopniowo zatracając swoją tożsamość.
Jeśli czytaliście "27 śmierci Toby'ego Obeda" to domyślacie się, że nie mogło zabraknąć tu jednej z najbardziej makabrycznych kart historii Kanady. Chodzi o długofalowy proceder wynarodawiania dzieci rdzennych mieszkańców, w którym największy udział miał Kościół i podległy mu system oparty na szkołach z internatami. Komiks Sacco można śmiało traktować jako nadający szerszy kontekst appendix do wstrząsającego reportażu Joanny Gierak-Onoszko.
Wydawca reklamuje album wyimkiem z recenzji "The Economist", gdzie jego autor został nazwany "spadkobiercą Roberta Crumba i Arta Spiegelmana". Brzmi to dość zuchwale, ale nie ma w tym cienia przesady. Niezwykle szczegółowa, realistyczna i lekko trącąca undergroundem kreska rzeczywiście przywodzi na myśl styl tuzów komiksu, jednak czytając "Hołd dla ziemi" miałem skojarzenia przede wszystkim z Howardem Cruse'em ("Stuck Rubber Baby") i jego gęstą narracją, wypełniającą każdy skrawek kadru.
Czarno-białe rysunki Sacco prezentują się rewelacyjnie, acz ogrom detali, przeładowane tekstem dymki i mała czcionka sprawiały, że miejscami lektura była dla mnie dość kłopotliwa. Co nie znaczy, że się od "Hołdu dla ziemi" odbiłem, przeciwnie.
Przyznam nawet, że sam jestem zaskoczony, do jakiego stopnia wciągnął mnie reportaż Sacco, mimo że spory o ziemię, opisy koczowniczego stylu życia czy statystyki samobójstw wśród rdzennych mieszkańców Kanady to ostatnia rzecz, o jakiej chciałbym czytać.
Ale właśnie w tym rzecz. "Hołd dla ziemi" ma wszystko, czego oczekujemy od dobrej literatury faktu. Sacco nie dość, że snuje fascynującą i uniwersalną opowieść, to umiejętnie, ale co ważniejsze atrakcyjnie przekazuje informacje z różnych dziedzin potrzebne do zrozumienia sedna opisywanego problemu. Dlatego przewracając ostatnią stronę, będziecie bogatsi o wiedzę z zakresu prawa, historii Kanady czy technologii pozyskiwania gazu łupkowego.
Dwa słowa o samym wydaniu. 272-stronicowy album ukazał się na nakładem Timofa. Dostajemy więc bardzo przyjemnie wydaną rzecz, wydrukowaną na grubym offsecie, szytą, podaną w poręcznym formacie i twardej oprawie. Rzecz na pewno warta swojej ceny.
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.