"Black Beard" - recenzja komiksu wyd. Scream Comics
Dyptykiem "Black Beard" Jean-Yves Delitte udowadnia, że tytuł oficjalnego malarza Marynarki Wojennej nie wziął się znikąd.
Jean-Yves Delitte to jeden z tych frankofońskich twórców, który mimo imponującego dorobku jeszcze niedawno był u nas praktycznie nieznany. Ten stan rzeczy powoli się zmienia za sprawą Scream Comics, który sukcesywnie wydaje jego kolejne pozycje, począwszy od 2015 r., kiedy ukazała się pierwsza część "Krwi tchórzy".
Choć mało kto pamięta, że swój polski debiut Delitte zaliczył już na początku lat 90. Mowa o komiksie "Onna. Historia w legendach", wydanym nakładem efemerycznej oficyny Express Books. Na przykładzie tego albumu można prześledzić, jak ewoluował warsztat i styl Belga, który zaczynał od klasycznego, niczym niewyróżniającego się realizmu, a dziś tworzy niezwykle kunsztowne, pełne rozmachu malarskie ilustracje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Jean-Yves Delitte, z wykształcenia architekt i projektant, a z zamiłowania pasjonat marynistyki, w 2017 r. rozpoczął we współpracy z wydawnictwem Glénat prace na serią "Wielkie bitwy morskie", w skład której wchodzi 20 tytułów. Część z nich znajdziemy w katalogu Scream Comics - m.in. rysowane przez niego "Bismarc" i "Jutlandia" czy "Trafalgar", gdzie napisał scenariusz.
Wprawdzie wydany właśnie "Black Beard" nie wyszedł w ramach tego cyklu, jednak idealnie go dopełnia i jest jego duchowym kuzynem. Wydany w 100-stronicowym albumie dyptyk ukazuje awanturnicze losy jednego z najgroźniejszych piratów (wł. Edward Teach) początku XVIII w., grasującego na wschodnim wybrzeżu Ameryki Brytyjskiej i Morzu Karaibskim.
Opierając się na słynnej książce kapitana Charlesa Johnsona (zachodzi przypuszczenie, że był to pseudonim autora "Przypadków Robinsona Crusoe" Daniela Defoe, co zresztą skrzętnie wykorzystuje tu Delitte), Belg opowiada ostatni rozdział z życiorysu słynnego pirata i przybliża kulisy jego schyłku.
Jeśli chodzi o samą historię, to jest ona opowiedziana co najwyżej poprawnie. Delitte nie sili się ani na narracyjne fajerwerki, ani pogłębione psychologicznie postacie, które przypominają bardziej figury szachowe mechaniczne przesuwane przez autora. Jedyną ekstrawagancją, jaką tu znajdziemy, jest niezbyt wyszukana klamra kompozycyjna i "zaskakujące" zakończenie, dające się przewidzieć po zaledwie kilku kadrach. Niemniej czytelnik z powodzeniem poczuje klimat epoki, bo Delitte wplótł w fabułę marynarski żargon, atrakcyjnie przedstawiając prozę życia na XVIII-wiecznych jednostkach.
Przeciwwagą dla formalnie skromnej historii są z całą pewnością kunsztowne malarskie rysunki Jeana-Yvesa Delitte. Członek Akademii Sztuk i Nauk Morskich i oficjalny malarz Marynarki Wojennej błyszczy tu zarówno warsztatem, jak i specjalistyczną wiedzą z zakresu marynistyki i militariów.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Bezdyskusyjnie największe wrażenie w "Black Beard" robią momenty, w których Delitte przedstawia brutalne starcia gigantycznych okrętów na pełnym morzu - bogate w detale, niezwykle sugestywne i dynamiczne. Bez cienia przesady uczta dla oka.
"Black Beard" ukazał się standardowym dla Scream Comics wydaniu: lekko powiększonym formacie, twardej lakierowanej oprawie i na kredzie. W sprzedaży dostępne są dwa warianty okładkowe - zwykły i limitowany.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.