"Binio Bill": Polak podbija Dziki Zachód [RECENZJA]
Zbiorcze wydanie przygód Binio Billa to rarytas dla tych wszystkich, którzy przed laty z niecierpliwością czekali na kolejne numery "Świata Młodych", gdzie w odcinkach ukazywała się większość z zebranych tutaj komiksów Jerzego Wróblewskiego. Co istotne, będzie to ciekawa lektura także dla nowego pokolenia młodych czytelników.
W przypadku dzielnego szeryfa z Rio Klawo oczywiście trudno uniknąć skojarzeń i porównań z Lucky Lukiem – i to nie tylko z racji samej humorystyczno-westernowej konwencji komiksu, ale także wyraźnych podobieństw charakterów tych bohaterów oraz ich niezwykle inteligentnych koni. Na szczęście w żaden sposób nie zmniejsza to przyjemności płynącej z czytania "Binio Billa", bo Jerzy Wróblewski potrafił tworzyć wciągające i naprawdę zabawne fabuły, które w niczym nie ustępują pomysłom Goscinny’ego i Morrisa, a rysunki polskiego twórcy też są świetne.
Warto dodać, że w wydaniu przygotowanym przez Kulturę Gniewu komiksy te prezentują się znakomicie nie tylko za sprawą twardej oprawy i papieru wysokiej jakości. Oryginalne materiały poddano bowiem pieczołowitej obróbce, dzięki czemu nasze oczy cieszą się wyraźnymi rysunkami z żywymi kolorami. Oprócz samych historyjek fani znajdą tutaj również ciekawe materiały dodatkowe, które przybliżają postać autora i okoliczności powstawania poszczególnych części serii. Swoistą wisienką na torcie są zaś zamieszczone tutaj całkiem interesujące prace polskich rysowników stworzone w hołdzie Binio Billowi.
Niewątpliwie największą atrakcją są jednak same historyjki o Binio Billu, które dostarczają nam wielu okazji do śmiechu. Warto też przypomnieć informację pojawiającą się już w pierwszym kadrze "Rio Klawo". Otóż główny bohater nazywał się naprawdę Zbigniew Bilecki, lecz nazwisko naszego rodaka trudno było wymawiać mieszkańcom preriowych miasteczek, dlatego przyjął nowe miano. Zresztą to niejedyny polski akcent w komiksie – w znacznie późniejszym albumie w biurze szeryfa w Rio Klawo pojawia się piękna Katherine Górsky, której rodzice przybyli do Ameryki z Polski ("Binio Bill… i Szalony Heronimo").
Jak przystało na stróża prawa, większość przygód Binio Billa ma związek z koniecznością zaprowadzenia porządku i zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom Rio Klawo bądź innych miasteczek. Zarazem Jerzy Wróblewski starał się zadbać o różnorodność czarnych charakterów. Jasne, że autor korzystał z typowego dla westernu motywów bandyty, które ze swymi poplecznikami terroryzował miejscową społeczność (Maks Kopyto w "Rio Klawo", Jane Klamota w "Binio Bill na szlaku bezprawia", tytułowa postać w "Śladami Kida Walkera"), czy Indian znajdujących się na wojennej ścieżce ("Binio Bill… i Szalony Heronimo" oraz "Binio Bill na szlaku bezprawia").
Istotne jest jednak to, że dzielny szeryf poskramia przestępców czy Czerwonoskórych w różny sposób, a w innych historyjkach pojawia się choćby handlarz próbujący sprzedać broń Apaczom ("Binio Bill i 100 karabinów") czy przestępcza rodzinka próbująca się wzbogacić kosztem poszukiwacza złota ("Binio Bill kontra trojaczki Benneta"), albo główny bohater jest wręcz sojusznikiem Indian ("Binio Bill… i skarb Pajutów"). Dla odmiany w krótkiej historyjce ("Binio Bill i cicioa Patty") źródłem kłopotów staje się niezapowiedziana wizyta krewnej, a zupełnie już fantastyczne przygody szeryf z Rio Klawo przeżywa na planie filmowym, a nawet na obcej planecie ("Binio Bill kręci western i... w kosmos"). Niezależnie od poziomu skomplikowania fabuły zawsze możemy zaś liczyć na wiele humorystycznych sytuacji i naprawdę dobrą zabawę.
Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że "Binio Bill" z jednej strony będzie znakomicie wyglądać na półce, z drugiej zaś jest to pozycja, do której będzie się z przyjemnością powracać. Dla czterdziestolatków ta lektura może być okazją dla sentymentalnej podróży do czasów dzieciństwa, ale bohater stworzony przez Jerzego Wróblewskiego ma potencjał, by podbić także serca obecnych młodych czytelników.