Trwa ładowanie...

Batman Noir - Gotham w świetle lamp gazowych – recenzja komiksu wydawnictwa Egmont

Czwarty już tom z serii "Batman Noir" to pięknie wydany album ze świetnymi rysunkami. Jednak jeśli szukacie dobrej historii o Nietoperzu, to pomyliliście adres. W tym cyklu ukazały się o wiele lepsze komiksy.

Batman Noir - Gotham w świetle lamp gazowych, Egmont, 2021Batman Noir - Gotham w świetle lamp gazowych, Egmont, 2021Źródło: Materiały prasowe
d42yxob
d42yxob

Jak wyglądałaby działalność Batmana w epoce Królowej Wiktorii? Dziś podobne pytania na nikim nie robią wrażenia, wszak alternatywnych wersji bohaterów DC wydano na pęczki. Jednak ów trend musiał się kiedyś zacząć, a jego źródła musimy szukać właśnie w komiksie Briana Augustyna i Mike'a Mignoli.

"Gotham w świetle lamp gazowych" z 1989 r. uważany jest bowiem za pierwszy tzw. Elseworld, czyli fabułę spoza kanonu, w której twórcy umiejscawiają bohaterów w innych realiach i przy zachowaniu charakterystycznych elementów piszą ich historię niejako na nowo.

W tym konkretnym przypadku sam pomysł przeniesienia Bruce'a Wayne do drugiej połowy XIX w. sprawdził się doskonale. "Lampy" to nic innego, jak reinterpretacja "Roku pierwszego", w którym mit formujący Batmana spleciono z historią Kuby Rozpruwacza. Ponadto są tu obecni i Joker, i Zygmunt Freud oraz dobrze znani czytelnikowi poboczni bohaterowie.

ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku

Jednak co z tego, że Augustyn skonstruował ciekawy świat, skoro sam wątek detektywistyczny delikatnie mówiąc leży. Zdradzę jedynie, że tożsamości mordercy z Whitechapel domyśli się momentalnie nawet najbardziej nierozgarnięty fan "Scooby Doo".

d42yxob

Pod względem fabularnym nie lepiej prezentuje się "Pan przyszłości", czyli druga historia, jaka znalazła się w albumie. To bezpośredni, utrzymany w steampunkowej konwencji sequel "Lamp" z 1991 r., także autorstwa Briana Augustyna. Tu z kolei adwersarzem Nietoperza jest szalony geniusz rodem z komiksowych pierwocin z początku ubiegłego wieku.

Źródło: Materiały prasowe
Batman Noir. Gotham w świetle lamp gazowych.

Co innego warstwa graficzna. Autorem rysunków do "Lamp" jest Mike Mignola jeszcze sprzed ery "Hellboya", choć zapowiedź jego charakterystycznego stylu jest tu w kilku miejscach aż nadto widoczna. Niemniej kreska Mignoli w zderzeniu z czarno-białymi planszami wypada znakomicie.

Jeszcze lepiej poradził sobie autor oprawy do "Pana przyszłości" Eduardo Barreto, którego rysunki polski czytelnik mógł oglądać jedynie w jednym zeszycie tm-semicowego "Batmana" z początku lat 90. Jego kreska to stara, dobra szkoła przywodząca na myśl mistrzów gatunku. Realistyczna, bogata w detale, pięknie oddająca fizjonomię postaci i rozbuchane sceny zbiorowe.

d42yxob

Cykl "Batman Noir" to przepiękne wydane albumy i tak jest też w tym przypadku. Wielgachny format (225x344 mm), rysunki w czerni i bieli, twarda oprawa i zakładka w postaci tasiemki.

Jednak jeśli szukacie naprawdę dobrej historii o Batmanie, to w serii ukazały się m.in. wybitne "Długie Halloween", "Zabójczy żart" czy "Powrót Mrocznego Rycerza". "Gotham w świetle lamp gazowych" to rzecz do sprawdzenia w dalszej kolejności.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d42yxob
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d42yxob