"Abe Sapien - Mroczne i straszliwe", tom 1 - recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
Ziemię pustoszoną potwory, ludzkość dziesiątkują mutacje, a niektórzy z ocalałych zwracają się ku nowym kultom. W całym tym przerażającym bajzlu widok wędrującego przez bezdroża USA człowieka-ryby wydaje się czymś najnormalniejszym pod słońcem.
Czy kolejne przeobrażenie Abe'a Sapiena ma związek z rozrywającą się właśnie apokalipsą? A może to czysty zbieg okoliczności? Trapiony pytaniami kompan Hellboya dezerteruje z Biura i udaje się w podróż po Ameryce. A właściwie po tym, co z niej zostało.
"Abe Sapien - Mroczne i straszliwe" to pierwszy z trzech albumów zbierających przygody humanoida odkrytego w podziemiach waszyngtońskiego szpitala w 1978 r.
Fabuła 444-stronicowego komiksu rozgrywa się między trzecim a czwartym tomem "Piekła na ziemi" serii "B.B.P.O." i ściśle zazębia się z przedstawionymi tam wydarzeniami. Dlatego, choć całość opatrzono wstępem szczegółowo naświetlającym niezbędny kontekst, rzucanie się na "Mroczne i straszliwe" bez znajomości głównych serii Mignolaversum nie wydaje się najszczęśliwszym pomysłem.
Komiks - renesans gatunku
W odróżnieniu od tego, co zaprezentowano w "B.B.P.O.", scenariusz Mike'a Mignoli, Scotta Allie'ego oraz Johna Arcudiego ukazuje zagładę w skali mikro. Oczywiście tam też od czasu do czasu pojawiało się podobne spojrzenie (m.in. "Robota" zilustrowana przez Tylera Crooka), jednak tutaj jest ono wyraźnie dominujące.
Desperacja rodziców walczących o dziecko, religijny obłęd, zespół szoku pourazowego, codzienne zmaganie o zachowanie pozorów normalności. Tułający się Abe jest świadkiem mniejszych lub większych dramatów zwykłych ludzi rozgrywających się w cieniu operacji wojskowych i gigantycznych monstrów obracających kolejne miasta w perzynę. I jak to zwykle bywa w takich historiach, największymi potworami okazują się ludzie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Autorzy inaczej rozkładają też akcenty. W "Mrocznych i straszliwych" nie brakuje świetnie przedstawionych scen akcji, jednak czuć, że to historia innego kalibru. Mignola i spółka skupiają się przede wszystkim na rozterkach Abe'a, kolejnych pytaniach o jego tożsamość oraz rolę, jaką odgrywa w upiornym spektaklu.
Strukturalnie "Mrocznym i straszliwym" najbliżej do "Hellboya". Kolejne etapy podróży Abe'a to ni mniej, ni więcej jak paranormalne śledztwa podporządkowane głównemu wątkowi fabularnemu. Na drugim planie majaczy też postać tajemniczego nekromanty, upatrującego w Sapienie klucza do rozwiązania własnych problemów. To już wątek typowo Mignolowski, choć na razie został on tylko delikatnie zaakcentowany.
Na koniec słówko o oprawie. Za rysunki odpowiadają pochodzący z Argentyny bracia: Sebastian i Max Fiumara. Panowie operują zbliżoną, semirealistyczną kreską, przywodzącą na myśl styl, w jakim utrzymane jest "B.B.P.O.". Dzięki temu i kolorom niezastąpionego Dave'a Stewarta otrzymujemy zwartą całość - zarówno w obrębie albumu, jak i uniwersum.
"Mroczne i straszliwe" w żadnym aspekcie nie ustępują "B.B.P.O.". To solidnie napisana historia, pokazująca, że trójka scenarzystów potrafi odnaleźć się w każdej konwencji, tworząc gargantuiczną fabułę, w której wszystko chodzi jak w zegarku.