Trwa ładowanie...

Tomasz Borejza bezlitośnie o zmianach klimatu. "Sytuacja jest naprawdę tragiczna"

Pojęcie śladu ekologicznego wymyśliła wielka korporacja naftowa, która sama zanieczyszcza świat w potężny sposób - opowiada Tomasz Borejza, dziennikarz naukowy, autor książki o zbliżającej się katastrofie ekologicznej.

Tomasz Borejza o zmianach klimatu i ekologiiTomasz Borejza o zmianach klimatu i ekologiiŹródło: Materiały prasowe, ONS
d1h0sxy
d1h0sxy

Kryzys klimatyczny, wymieranie gatunków, zanieczyszczenie powietrza - to tematy trudne, smutne, tragiczne. Można o nich mówić na różne sposoby - w duchu apokaliptycznym albo jako o wyzwaniach, które stoją przed ludzkością i z którymi można sobie poradzić.

Doświadczony dziennikarz naukowy, Tomasz Borejza, postanowił sprawdzić u źródła, ile prawdy jest w katastroficznych przepowiedniach wobec świata i co można zrobić, żeby go ratować. Przeprowadził kilka pogłębionych rozmów z wielkimi osobowościami polskiej nauki. Naukowczynie i naukowcy opowiadają mu o tym, jak wygląda sytuacja w dziedzinach, którymi się zajmują. I czy ludzkość wkracza w katastrofę czy można ją spokojnie odwołać.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: W polskich miastach w ostatnich dniach temperatury sięgają 30 st. C. Kilka dni temu globalna temperatura pobiła rekord nie odnotowywany do tej pory w całej historii badań. To anomalia czy tak już będzie zawsze?

Tomasz Borejza: Niestety, wygląda na to, że musimy się do tego przyzwyczajać. I nie chodzi tu tylko o codzienną pogodę. Chodzi o klimat, który podlega zmianom w skali globalnej. Sygnały dochodzą z najróżniejszych stron. To ten żar w polskich miastach. Ale także doniesienia choćby z Ontario, gdzie temperatura odczuwalna sięga prawie 40 st. C. W innych miastach północnej części Ameryki jest podobnie. A już najgroźniej brzmią doniesienia z najzimniejszych dotąd miejsc na Ziemi, czyli Arktyki i Antarktyki - nawet tam temperatura się podnosi.

d1h0sxy

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Czas bardzo nam się skrócił". Ekspert mówi, co stanie się z Helem i Gdańskiem

Czyli możemy w ciemno zakładać, że lato 2024 r. będzie jeszcze bardziej gorące?

Myślę, że tak. Musimy oswoić się z myślą, że ten rok, tak gorący, może okazać się najchłodniejszym rokiem całej przyszłości. I można rzeczywiście przyjąć prawie za pewnik założenie, że każda kolejna dekada będzie cieplejsza od poprzedniej. Oczywiście, mogą się zdarzyć chłodniejsze lata, ale tendencja jest jednoznaczna i nie zmienią jej drobne wyjątki. Te będą się pojawiać, bo wpływ na pogodę ma wiele różnych czynników, ale jedno wydaje się być pewne - coś, co jeszcze niedawno uznawalibyśmy za anomalię, dziś staje się nową normalnością.

d1h0sxy

Wróćmy do konkretów: kiedy morze zaleje Gdańsk?

Tu znów odwołam się do wygodnej formuły, że sprawa jest skomplikowana, bo mówimy o bardzo złożonym systemie globalnych zależności. Choć nauka jest zgodna, że poziom mórz i oceanów do końca stulecia znacznie się podniesie, to nie można przewidzieć tego, o ile dokładnie. Nie można, bo to zależy między innymi od tego, co będą robić ludzie. Może więc to być wzrost o sześć metrów, o którym mówią najbardziej pesymistyczne scenariusze i który zalałby większość dzielnic portowych na świecie. Ale może być to też metr, który dziś jest uznawany za prawdopodobny scenariusz. Prof. Jacek Piskozub, który zajmuje się tą tematyką, mówi, że te brzmiące dość przerażająco sześć metrów, to wcale nie jest nierealny scenariusz.

Idźmy dalej, jak długo jeszcze będziemy mogli chodzić po ulicach bez wyposażonych w filtry masek przeciwsmogowych?

Jestem teraz w Krakowie, a to jest dobre miejsce, żeby mówić o smogu. Co ciekawe, dziś można mówić o nim w dość optymistyczny sposób. To dobry przykład na to, że niektóre procesy i mechanizmy, które mają destrukcyjny wpływ na planetę, można zatrzymać, a może nawet odwrócić. W Krakowie w ostatnich latach dokonała się naprawdę duża zmiana jakość powietrza. To wynik działań, które wymusili mieszkańcy. W Krakowie maski widać już rzadko, choć jeszcze kilka lat temu chodziło w nich wiele osób. Ta zmiana też pokazuje, że jest to skomplikowana materia, bo jednym z czynników, które pozytywnie wpłynęły na poprawę powietrza, są cieplejsze zimy, bo ludzie mniej palą.

Może dość już tej litanii apokaliptycznych pytań i warto zastanowić się, czy taki sposób rozmowy o sytuacji świata: pokazywanie katastroficznych scenariuszy, wzmaga aktywność w kwestiach ekologii czy raczej demobilizuje?

Ta kwestia w małym stopniu dotyczy mojej książki, bo ona opiera się na czymś zupełnie innym: to rozmowy z ludźmi, których językiem jest język nauki, a nie perswazji. Naukowcy starają się pokazać prawdę, jak brutalna by ona nie była. Więc jeżeli rzeczywistość niesie w sobie katastrofę, to właśnie tak o tym mówią – brutalnie, katastroficznie, przerażająco.

d1h0sxy

Czy to były trudne rozmowy? Z jednej strony - z powodu ich smutnej treści, z drugiej - wysokiego poziomu specjalistycznej wiedzy?

Jeśli chodzi o tę drugą kwestię, to były wspaniałe. To są świetni naukowcy. Wszyscy moi rozmówcy i rozmówczynie doskonale rozumieli, że nie prowadzą wykładu na uczelni, ale muszą trafić do osób, które nie mają specjalistycznej wiedzy. Natomiast rzeczywiście, wracając do pierwszego aspektu, te rozmowy były dla mnie bardzo trudne pod względem emocjonalnym. Wiedza, o której mówili mi naukowcy i naukowczynie, jest niepokojąca, wytrąca z poczucia bezpieczeństwa.

Dlaczego? Co wynika z rozmów, które przeprowadziłeś na potrzeby książki?

Sytuacja jest naprawdę tragiczna i to w wielu aspektach. Nauka bardzo dobrze wie nie tylko, jak bardzo jest źle, ale także - co trzeba zrobić, żeby poprawić sytuację. Ma gotowe rozwiązania, sugestie, pomysły. Wiemy, że co roku powtarza się problem suszy. Co trzeba zrobić? Dbać o mokradła, które są naturalnymi zbiornikami retencyjnymi i - w dużym uproszczeniu - spowalniają tempo spływania wody do rzek, jezior i do morza.

Tomasz Borejza Materiały prasowe
Tomasz BorejzaŹródło: Materiały prasowe

To na czym polega problem?

Na tym, że choć wiemy, co trzeba robić, nie robimy tego! To jest szokujące. I czuję, że jest tutaj ogromna praca do zrobienia - przekonywać wszystkich, że działania powinny być wdrażane jak najszybciej.

d1h0sxy

Ale czy nie jest czasem tak, że korporacje, rządy i inne podmioty, które w skali globalnej są najbardziej odpowiedzialne za zmiany klimatyczne, przerzucają odpowiedzialność na zwykłych ludzi?

Jest w tym dużo prawdy. Najlepszy dowód to historia samego pojęcia "indywidualnego śladu węglowego", które zostało rozpropagowane przez jedną z wielkich korporacji naftowych. Firma zrobiła to, żeby odwrócić uwagę od tego, jak ona sama zanieczyszcza środowisko. Ale jednocześnie zdecydowanie nie przekreślałbym roli indywidualnych działań w kwestii dbania o środowisko. Ważne jednak, żeby codzienne zachowania, nawet te najzwyklejsze i najprostsze, typu segregacja odpadów, były początkiem zmiany, a nie jej ostatecznym celem i końcem.

Ale co to ma oznaczać w praktyce?

Zmieniamy siebie – powiedział mi prof. Marcin Popkiewicz – by zmieniać świat. To świetnie, kiedy podejmujemy odpowiedzialne decyzje, ale to nie wystarczy. A politycy doskonale wyczuwają nastroje społeczne. Jeżeli te wyrażają oczekiwanie jakiejś zmiany – ta wcześniej lub później się wydarzy. To ważne, by tworzyć presję i wymuszać większe działania.

d1h0sxy

Czy dowiedziałeś się czegoś nowego podczas pracy nad książką? Czy coś wstrząsnęło tobą szczególnie?

Nowych wiadomości było bardzo dużo. Owszem, zajmuje się tego typu tematyką już od lat, ale te rozmowy były bardzo "gęste". Pełne informacji. Nowych sposobów patrzenia na świat. Gdybym miał wskazać jedną rzecz, która mną najbardziej wstrząsnęła, to wymieniłbym chyba coś, co opowiedziała mi prof. Paulina Kramarz, z którą rozmawiałem o wytwarzaniu żywności we współczesnym świecie.

Co cię tak poruszyło?

To, jak bardzo realia przemysłu spożywczego są dalekie od sielankowego obrazka, który posiadamy: zielonej wsi, po której spaceruje uśmiechnięty rolnik głaszczący radosną krówkę. Prof. Kramarz opowiadała mi o tym, że w zasadzie każda szklanka mleka na naszym stole, każdy plasterek sera – o czym nie wiedziałem lub raczej nie chciałem pamiętać - pochodzi od zwierząt, które nigdy nie widziały i nie zobaczą światła dziennego. Żyją w ciasnym kojcu. A średnia długość ich życia wynosi pięć lat.

d1h0sxy

Czy było w tych rozmowach choć trochę nadziei?

Oczywiście. W szerokim polu tematów, które porusza książka, są obszary, w których jest gorzej i takie, w których jest lepiej. Nie wszędzie zmierzamy do katastrofy. W niektórych obszarach degradacja jest bardzo zaawansowana, w innych dopiero się zaczyna. Każda z osób przedstawiła mi dość pesymistyczny obraz dziedziny, którą się zajmuje. Ale jednocześnie pokazywała alternatywny scenariusz, w którym sytuacja mogłaby stać się dużo lepsza.

Czyli co: "odwołujemy katastrofę"?

Aż tak dobrze niestety nie jest, ale musimy pamiętać, że jest jednak nadzieja. I że mamy wpływ na to, czy ona się ziści.

Książkę Tomasza Borejzy "Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski" przygotowało wyd. Znak Horyzont. Można ją już kupić w księgarniach.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

Okładka książki "Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski" Materiały prasowe
Okładka książki "Odwołać katastrofę. Rozmowy o klimacie, buncie i przyszłości Polski"Źródło: Materiały prasowe
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1h0sxy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h0sxy