"Ter - Przewodnik" i "On Mars – Samotnicy" - recenzje komiksów wyd. Taurus Media
Wydawnictwo Taurus Media oddało w ręce czytelników drugie tomy serii science fiction "Ter" i "On Mars". Czy oba tytuły trzymają poziom po obiecującym starcie?
Zarówno "Ter" jak i "On Mars" to serie zamykające się w trzech standardowych dla europejskiego komiksu albumach. W recenzji pierwszych tomów byłem optymistycznie nastawiony i nie kryłem ciekawości dalszym ciągiem. Po lekturze drugiej z trzech części "Ter" i "On Mars" zdecydowanie bardziej kibicuję historii przenoszącej czytelnika na Czerwoną Planetę. Choć "Ter" nadal wzbudza moją ciekawość.
W drugiej części "On Mars" z podtytułem "Samotnicy" autorzy nie cofają się już do przeszłości głównej bohaterki, która trafiła do kolonii karnej na Marsie. Karty zostały rozdane i teraz śledzimy bieżącą sytuację na Czerwonej Planecie. A dzieje się tu naprawdę sporo. Bohaterka, była policjantka, nie bez problemu odnajduje się w nowej rzeczywistości, dołączając do wpływowej sekty. Zyskuje w ten sposób nowe przywileje i stopniowo zaczyna odkrywać prawdę o układzie sił na Marsie.
Scenarzysta Sylvain Gunberg (znany Polakom z takich serii jak "Millennium", "Podboje" czy "Władza") i rysownik Grun ("Metronom") w dalszym ciągu trzymają czytelnika w napięciu, odsłaniając kolejne elementy politycznej układanki. Od początku było wiadomo, że główna bohaterka jest tylko trybikiem w wielkiej maszynie. Teraz poznajemy skalę, kolejnych kluczowych aktorów dramatu, a raczej tych, którzy pociągają za sznurki. "Samotnicy" oferuje świetną lekturę, w której polityczna intryga miesza się ze scenami akcji i osobistym dramatem poszczególnych postaci. Nie mogę się doczekać finału.
"Przewodnik", czyli druga część serii "Ter", nie zrobił na mnie tak pozytywnego wrażenia, choć również jestem bardzo ciekaw, gdzie zaprowadzi mnie ta opowieść. Pierwszy tom obfitował w wiele znaków zapytania, gdy w tajemniczym świecie Ter pojawił się nagi i niemy mężczyzna z tatuażem odczytanym jako "Mandor". Autorzy skupili się na przedstawieniu świata i bohaterów, by na ostatniej planszy wprowadzić zwrot akcji kontynuowany w "Przewodniku". Nie będę zdradzał szczegółów, ale świat mieszkańców Ter stanął na głowie, a Mandor został uznany za zapowiadanego w świętych psalmach przewodnika.
Rodolphe ("Centaurus") i Christophe Dubois w drugim tomie "Ter" dużo mocniej uderzyli w ton science fiction. I choć sam pomysł na fabularną woltę jest ciekawy, to szczegóły opisywanej historii ("powstanie" Ter) mało przekonujące, a miejscami szyte bardzo grubymi nićmi. Z racji tego, że "Ter" ma tylko trzy tomy, nie zrezygnuję z lektury po drugiej część i chętnie się przekonam, czym jeszcze autorzy mnie zaskoczą.