Trwa ładowanie...

Mroczna zagadka Lodowej Przełęczy. W ciągu kilkunastu minut zmarły trzy osoby

To miało być lekkie i przyjemne zejście tatrzańskim szklakiem. Wędrówka nieoczekiwanie przeobraziła się jednak w koszmarną walkę o przetrwanie. W ciągu kilkunastu minut śmierć poniosły trzy osoby. Przeżyła tylko jedna kobieta, a przyczyn tragedii do dziś nie ustalono.

Tragedia wydarzyła się 3 sierpnia 1925 roku w TatrachTragedia wydarzyła się 3 sierpnia 1925 roku w TatrachŹródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Pixabay
d3paoku
d3paoku

Choć trudno w to uwierzyć, ta historia wydarzyła się naprawdę. Historia, która do dziś określana jest mianem najbardziej zagadkowego wydarzenia w historii polskiego taternictwa, bowiem po dziś dzień nie wyjaśniono, co tak naprawdę się stało. Mnożą się za to teorie spiskowe...

Wszystko zaczęło się 3 sierpnia 1925 roku. Dokładnie tego dnia w Schronisku Teryego (dzisiejsza słowacka część Tatr Wysokich) spotkały się dwie grupy turystów. Jedna z nich składała się z trzyosobowej rodziny z Warszawy (38-letnia Waleria Kasznica, jej 46-letni mąż Kazimierz Kasznica oraz ich 12-letni syn Wacek). Drugą tworzyli profesjonaliści, którzy na wędrówkach po górach zjedli zęby (Ryszard Wasserberger, bracia Jan i Alfred Szczepańscy i Stanisław Zaremba).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Jako że pogoda zaczęła się pogarszać, a Kasznicowie doskonale zdawali sobie sprawę ze swojej kondycji, doświadczenia i umiejętności (a właściwie ich braku), poprosili taterników przebywających w tym samym schronisku o pomoc. Podsłuchali bowiem, że druga grupa zamierza iść dokładnie tym samym szlakiem co oni. Rodzina liczyła, że z profesjonalnym wsparciem błyskawicznie i przede wszystkim bezpiecznie znajdą się w Zakopanem. Taternicy zgodzili się.

d3paoku

Seria nieprzemyślanych decyzji

Kasznicowie uradowali się z ich decyzji, ale nie wzięli pod uwagę jednego: po połączeniu się grup bardzo szybko zaczęła być widoczna przepaść, jaka dzieliła oba zespoły. Profesjonaliści narzucili tempo, którym nie potrafili sprostać turyści z Warszawy. Gdy wszyscy uczestnicy wyprawy dotarli do Lodowego Stawu (u stóp Lodowej Przełęczy), podjęto kuriozalną decyzję. Choć pomysł ten był wbrew obowiązującym w górach zasadom, które mówią, że nie należy nigdy się rozdzielać i w takim samym składzie wchodzić i schodzić ze szlaku, postanowiono, że do Kaszeniców dołączy Wasserberger, a pozostali wspinacze ich wyprzedzą i zejdą swoim, szybszym oczywiście, tempem. Wkrótce stało się jasne, że rozdzielenie się grup przyczyni się do ogromnej tragedii.

Oba zespoły dzieliły już ok. dwie godziny drogi. Choć szlak nie należał do najtrudniejszych, był co najwyżej monotonny, Kasznicowie coraz bardziej opadali z sił. Warunki pogodowe również nie sprzyjały górskim wycieczkom. Było zimno, a wkrótce zaczął padać deszcz i zerwał się silny wiatr.

W ciągu kilkunastu minut rozegrała się tragedia

Jako pierwszy zaprotestował najmłodszy członek drużyny. 12-latek miał coraz większe problemy z oddychaniem i z trudem pokonywał każdy kolejny metr. Co zaskakujące, wystarczyło kilka minut, by Kazimierz również zaczął słaniać się na nogach. Po chwili z sił opadł najbardziej doświadczony Ryszard. Całej ekipie z ogromnym trudem udało dotrzeć się do Zadniego Stawu Jaworowego.

d3paoku

Spanikowana Waleria, nie mając pojęcia, co się dzieje, wyciągnęła ze swojego plecaka czekoladę i butelkę koniaku. Uznała, że częstując syna i męża alkoholem, rozgrzeje ich. Niestety, sytuacja pogarszała się z minuty na minutę. Mężczyźni zaczynali majaczyć i niemalże było widać, jak uchodzi z nich życie. W czasie, gdy starała się ocucić Kazimierza, Ryszard zmarł. Kobieta podbiegła zatem do syna, który, ku jej przerażeniu, również był już martwy. Spojrzała na męża. Mężczyzna wyzionął ducha. W ciągu kilkunastu minut życie straciły trzy osoby.

Waleria spędziła 37 godzin, czuwając przy zwłokach. Nie wzywała pomocy, nie zeszła ze szlaku. Co ciekawe, sama nie odczuwała żadnych objawów choroby ani złego samopoczucia. Była co najwyżej zmęczona górską wędrówką.

d3paoku

5 sierpnia 1925 roku na trop błąkającej się po lesie kobiety natrafił ratownik TOPR, który pomógł jej dostać się do Zakopanego. Wkrótce odnaleziono ciała Kazimierza, Ryszarda i Wacka, które przetransportowano do miasta. Wstępna sekcja zwłok wykazała, że śmierć mężczyzn nastąpiła wskutek udaru płuc. Szybko jednak okazało się, że w tej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a z każdym kolejnym dniem przybywało wątpliwości i nowych teorii.

Dlaczego tylko Waleria przeżyła? Co tak naprawdę się stało, że w tak krótkim czasie życie straciły aż trzy osoby, w tym jedna, która była doświadczonym taternikiem? Dlaczego problemy z oddychaniem miał jedynie 12-latek? Czy Waleria jest tylko przypadkowym świadkiem wypadku, czy może bezwzględną morderczynią?

Ciała zmarłych turystów Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ciała zmarłych turystówŹródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

"Lodowa Przełęcz" - twórcy

Jeśli jesteście ciekawi, dalszego ciągu tej przerażającej i tajemniczej historii, sięgnijcie po słuchowisko "Lodowa Przełęcz", którą znajdziecie w zasobach Audioteki.

d3paoku

W rolach głównych wystąpili aktorzy Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Zakopanem m.in. Adrianna Jerzmanowska (Waleria Kasznica), Krzysztof Najbor (Kazimierz Kasznica i Stanisław Kasznica), Maksymilian Bienias (Wacław Kasznica), Kamil Joński (Ryszard Wasserberger), Emilia Nagórka (Jadwiga Honowska), Dominik Piejko (Jan Alfred Szczepański) oraz Krzysztof Wnuk (Komisarz Gackiewicz).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3paoku
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3paoku