"Kraina Ruin: Oko za oko": fantastyczna przygoda nie tylko dla najmłodszych [RECENZJA]
Po świetnym starcie i próbie dotarcia do dorosłych czytelników o różnych gustach, wydawnictwo KBOOM przygotował coś dla młodszego odbiorcy. Wbrew pozorom "Kraina Ruin" nie jest typowym komiksem dla dzieci.
Derek Laufman, rysownik i scenarzysta "Krainy Ruin", jest wykształconym animatorem, ma ponad 10-letnie doświadczenie w branży gier wideo, pracował jako ilustrator, autor linii Marvel's Super Hero Adventure i projektant zabawek Hasbro i Mattel. W zeszłym roku zadebiutował autorskim komiksem "RuinWorld" (BOOM! Studios), który z miejsca podbił serca nie tylko młodych czytelników.
Autor "Krainy Ruin" znalazł równowagę między łatwym w odbiorze, emocjonującym komiksem dla dziecidzieci z antropomorficznymi bohaterami i umownie przedstawioną przemocą a pełnoprawną opowieścią z gatunku fantasy. Wyszła z tego znakomita mieszanka.
W albumie "Oko za oko" poznajemy dwóch poszukiwaczy skarbów, doświadczonego Reksa i jego strachliwego druha Pogo. Podczas przeszukiwania kolejnych ruin towarzysze trafiają na niezwykłą mapę. Od tego momentu akcja nabiera tempa i zmienia się jak w kalejdoskopie. Pogo i Reks chcą podążyć za śladem na mapie, ale muszą wcześniej zdobyć wsparcie i niezbędny sprzęt. Tymczasem na ich drodze pojawia się pewien stary znajomy, który pragnie wykorzystać ich znalezisko do własnych celów…
"Oko za oko" zabiera czytelnika do barwnego świata magii, miecza i pradawnych artefaktów. Autor w umiejętny sposób posługuje się sprawdzonymi schematami, ale nie ma tu mowy o wtórności i przewidywalności. Wszystko jest utrzymane w klimacie lekkiego fantasy, który przypadnie do gustu nie tylko najmłodszym. Scenariusz "Oko za oko" mógłby posłużyć za przygodę w sesji RPG, w której sam chętnie wziął bym udział.
"Kraina Ruin: Oko za oko" to przyjemna dla oka, łatwa w odbiorze opowieść, którą śledzi się z wielką przyjemnością. Idealny komiks dla chłopców i dziewczynek, mogących się utożsamiać z różnymi bohaterami biorącymi udział w niezwykłej wyprawie po ukryty skarb. Mogę przy tym zaświadczyć, że to komiks łączący pokolenia – czytając go na zmianę z 7-letnim synem żaden z nas nie chciał przerywać lektury do samego końca.