"Kajko i Kokosz: Królewska Konna": Śmiech to zdrowie, ale nie dla wszystkich [RECENZJA]
"Królewska Konna" może nie jest jeszcze idealnym komiksem o dzielnych wojach, ale to na pewno krok w dobrym kierunku. Dwa pierwsze albumy serii "Kajko i Kokosz: Nowe przygody" jedynie rozbudziły apetyty fanów twórczości Janusza Christy.
Krótkie historyjki tworzone przez różnych autorów można było przeczytać z przyjemnością, ale zdecydowanie nie mogły się równać z oryginalnymi pełnowymiarowymi opowieściami. Dla osób znających "Obłęd Hegemona" i "Łamignata Straszliwego" wybranie Macieja Kura na scenarzystę i Sławomira Kiełbusa na rysownika nowego albumu nie jest specjalnym zaskoczeniem, gdyż krótkie historyjki ich autorstwa były przecież najbliższe duchem pierwowzorowi. Nie ulega jednak wątpliwości, że stworzenie dłuższej opowieści była dla nich większym wyzwaniem, ale na szczęście udało im się mu podołać.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Sławomir Kiełbus nie naśladuje niewolniczo kreski Janusza Christy, jednak zarówno Kajko i Kokosz, jak i inne znane z dawnych albumów postacie prezentują się tutaj całkiem dobrze. Z kolei fabuła ma z jednej strony naprawdę interesujący główny wątek, z drugiej zaś obfituje w wiele przezabawnych scenek, a Maciej Kur starając się zachować klimat oryginalnych historyjek o dzielnych wojach, potrafi umiejętnie wprowadzać w tym świecie własne dodatki.
I tak już na początku "Królewskiej Konnej" widzimy, że Mirmił jak zwykle szuka pretekstu do nicnierobienia, Łamignat łupi bogaczy, a Zbójcerze coś knują. Ale dopiero pojawienie się w okolicach Mirmiłowa księżniczki Salwy jest właściwym początkiem całej intrygi. Okazuje się bowiem, że najwyraźniej ktoś czyha na życie tej wiecznie śmiejącej się dziewczyny. Któż w takiej sytuacji mógłby zapewnić jej bezpieczeństwo? Oczywiście Kajko i Kokosz, którzy wkrótce wyruszają wraz z księżniczką do jej rodzinnego Gęsikpina.
Jak łatwo przewidzieć, podróż trojga bohaterów będzie obfitować w liczne przygody, ale co istotne, na czytelników czeka tutaj sporo zaskoczeń. Czyż można byłoby na przykład przypuszczać, że Kokosz porzuci służbę u Mirmiła i wstąpi do tytułowej Królewskiej Konnej? Jaki ciąg wypadków mógłby doprowadzić do tego, że podobizny Kajka i Kokosza trafią na list gończe? Cały czas nie możemy też zapominać, że Salwie grozi utrata tronu, o ile nie zapłacze do swych osiemnastych urodzin… A to tylko niektóre z niecodziennych zdarzeń przedstawionych na kartach tego komiksu! W "Królewskiej Konnej" znajdziemy więc wciągającą opowieść o wartkiej akcji i mnóstwo okazji do śmiechu – czyli dokładnie to, czego można oczekiwać od kontynuacji przygód Kajka i Kokosza.