Doktor Strange – recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
"Doktor Strange" z kolekcji Marvel Limited to monumentalne dzieło, przytłaczające nie tylko formą wydania, ale i zawartością. Dzieło legendarnego duetu Stan Lee i Steve Ditko to klasyka amerykańskiego komiksu, która powinna znaleźć się na półce każdego konesera.
Najpierw byli "Przedwieczni" Jacka Kirby'ego, później "Havok i Wolverine", a teraz Egmont wydał w ramach kolekcji Marvel Limited "Doktora Strange'a" Stana Lee i Steve'a Ditko. Marvel Limited to ekskluzywne wydania dla największych i/lub zamożniejszych fanów komiksów, gdyż na okładce najnowszego tomu widnieje cena 349 zł.
Co otrzymujemy w zamian? 432 strony w twardej oprawie i powiększonym formacie (22.5x34.4cm), który ledwo mieści mi się na półkę z komiksami. To wydanie robi ogromne wrażenie i choć sugerowana cena przytłacza, to bez problemu można kupić nowy tom "Doktor Strange" ponad 100 zł taniej.
Ale czy warto? Zdecydowanie, jeżeli jest się pasjonatem amerykańskiego komiksu superbohaterskiego, a zwłaszcza klasyki Marvela. "Doktor Strange" to zbiór pierwszych opowieści o tytułowym czarodzieju, który debiutował w 1963 r. na łamach "Strange Tales" (#110–111 i 114–146) i pojawił się w "The Amazing Spider-Man Annual" #2. Polskie wydanie zawiera ponadto wstęp i posłowie Stana Lee, obszerną galerią okładek i dodatkowych ilustracji.
Stan Lee napisał historię neurochirurga, który po wypadku nie może dalej operować. Nadzieję na wyleczenie daje mu pewien tybetański mnich, który pragnie zostać jego nauczycielem. W dalekich Himalajach doktor Strange nie tylko dochodzi do zdrowia, ale też poznaje tajniki czarnoksięstwa.
Dla wielu zabrzmi to jak opis filmu z Benedictem Cumberbatchem, który oczywiście bazował na pomyśle Lee i Ditko. Ale warto podkreślić, że komiksowe początki Doktora Strange'a wyróżniał się na tle innych opowieści o superbohaterach z lat 60.
Strange korzystał z magii, odwoływał się do mocy tajemniczych istot i artefaktów. Jego przygody obfitowały w odniesienia do mistycyzmu czy wierzeń dalekiego wschodu. Dzięki temu nowy komiks wpasował się idealnie w hipisowskie trendy lat 60., kiedy wielu Amerykanów fascynowała tematyka duchowych przemian, podróżowanie do Indii etc.
Dziś na początki Doktora Strange'a patrzy się zupełnie inaczej, ale nietuzinkowy, psychodeliczny charakter nadal robi ogromne wrażenie. Kreska Kirby'ego to klasyczne mistrzostwo, przy czym tutaj legendarny autor mocno eksperymentował. Było to oczywiście podyktowane charakterem opowieści, gdzie magia kreowała rzeczywistość niczym narkotyczne wizje.
Pierwsze zeszyty z udziałem Doktora Strange'a nie są łatwą lekturą o superbohaterskich wyczynach. Takie znajdziemy w licznych współczesnych publikacjach. Komiks Stana Lee i Steve'a Ditko oferuje zupełnie inne doświadczenie, którego nie znajdziemy nigdzie indziej.