"Clifton. Tom 4": Początki kariery detektywa amatora [RECENZJA]
W zbiorczych tomach „Cliftona” albumy nie ukazują się zgodnie z ich oryginalną kolejnością, dlatego dopiero w czwartym woluminie mamy okazję poznać komiks, w którym ta postać pojawiła się po raz pierwszy. Przekonamy się zarazem, że chociaż wizerunek emerytowanego pułkownika MI5 ewoluował na przestrzeni czasu, to historyjki z jego udziałem są niezmiennie zabawne.
W tym momencie doskonale jednak rozumiemy też decyzję polskiego wydawcy, który najpierw wolał zaprezentować czytelnikom późniejsze, dojrzalsze opowieści o Haroldzie Cliftonie. Nie da się bowiem ukryć, że albumy stworzone przez Raymonda Macherota wprawdzie mogą dostarczyć nam całkiem godziwej rozrywki, ale jednak nie dorównują poziomem częściom będącym dziełami Boba de Groota i Bédu. Jednocześnie nie można mieć żadnych zastrzeżeń do warstwy graficznej, bo rysunki Macherota też mogą się podobać, a z kolei fabuła też jest w każdym przypadku całkiem wciągająca.
Już w „Śledztwa pułkownika Cliftona” będziemy mogli się przekonać, że główny bohater nie boi się podejmować trudnych wyzwań, gdyż przyjdzie mu rozwikłać skomplikowaną zagadkę kryminalną. Otóż w niecodzienny sposób skradziony zostaje cenny diament Kohr-I-Door. Włamywacze w zaledwie kilka minut wynieśli bowiem ze sklepu jubilerskiego sejf z całą zawartością! A w miarę rozwoju wydarzeń cała historia robi się dość zwariowaną, bo zarówno złodzieje, jak i główny bohater korzystają z dość niestandardowych metod działania.
Z kolei w „Cliftonie w Nowym Jorku” okazuje się, że sława o zdolnościach pułkownika dotarła nawet za ocean. Tym razem będzie musiał wyjaśnić, kto stoi za uprowadzeniem Pinchera Barnetta – słynnego piosenkarza i gwiazdy filmowej. Okazji do śmiechu będzie tutaj sporo, gdyż zachowanie porywaczy jest często wręcz groteskowe, ale jednocześnie główny bohater będzie też miał okazję do popisania się swoimi umiejętnościami.
Dla odmiany „Clifton i szpiedzy” to pierwszorzędna historia sensacyjna, w której pojawia się znany czytelnikom z późniejszych albumów Otto Kartoffeln, dawny agent III Rzeszy, obecnie pracujący na własny rachunek. Główny bohater będzie zaś musiał wyjaśnić, jaką rolę w tej aferze odegrał jego były podopieczny z drużyny skautów.
Sporą dawkę absurdalnego humoru znajdziemy w zamykających tom „Diabolicznych krasnalach”, które nie wyszły już spod ręki Raymonda Macherota, lecz duetu Greg (scenariusz) i Azara (rysunki). Pod względem graficznym nie obserwujemy tutaj jakiejś gwałtownej zmiany, ale pojawiają się pewne modyfikacje choćby w wizerunku samego Cliftona. Z kolei pułkownik zanim będzie mógł spokojnie wypocząć w trakcie pobytu u starego znajomego z Dullday, będzie najpierw musiał stawić czoło bandzie krasnali terroryzujących całą okolicę. Jego przenikliwość i zdrowy rozsądek pozwolą mu zaś wyjść zwycięsko również z tego niecodziennego starcia.
Wszystko to sprawia, że czwarty tom „Cliftona” nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a jego lektura jest prawdziwą przyjemnością – nawet jeśli mieliśmy wcześniej okazję poznać jeszcze ciekawsze i zabawniejsze historie z udziałem Bociana Melomana.