Bezdomni zajmują puste wille warte miliony. W Londynie to standard
Polak z prowincji przekonał się, że nie trzeba być rosyjskim oligarchą, by mieszkać na Wyspach w posiadłości za 10 mln funtów. I wytłumaczył, dlaczego właściciel takiej willi często nie reaguje na obecność dzikich lokatorów.
W ostatnich latach Malcolm XD opublikował w Internecie kilkadziesiąt swoich opowiadań, przyciągając przed ekrany ponad 2 mln czytelników. To on stworzył kultową już historię o "Ojcu wędkarzu", której ekranizację wyreżyserował Michał Tylka, a w filmie udział wzięli m.in. Piotr Cyrwus i Marian Dziędziel.
Pierwsza książka Malcolma XD "Emigracja" to opowieść o młodym człowieku, który zaraz po ukończeniu liceum w małej miejscowości wyjeżdża zarobkowo do Wielkiej Brytanii. Książka opowiada o życiu emigranta w typowy dla Malcolma XD "pastowy" sposób. Historia o dorastaniu w Polsce, podróży do Londynu i próbie samotnego życia na emigracji. W książce znaleźć można wszelkie te aspekty życia na Wyspach Brytyjskich z perspektywy Polaka, o jakich nikt wcześniej nie pisał.
Squat
Dotarliśmy na ulicę, przy której rzekomo miał znajdować się squat. To było w centrum Londynu, niedaleko Hyde Parku, i na początku myślałem, że musiała zajść jakaś pomyłka, bo trudno było mi sobie wyobrazić squat w takiej okolicy. Na ulicy co drugi samochód to był bentley, aston martin albo jakieś porsche, a domy to całe kamienice, przerobione tak, żeby mieszkała w nich tylko jedna rodzina.
Obejrzyj Prolog: Magdalena Witkiewicz o miłości z wojną w tle
Pomimo że w mieszkaniu Romana udało nam się wziąć prysznic, to czuliśmy, że nadal wizualnie nie pasujemy do tak ekskluzywnego otoczenia. Zapytałem Stomila, czy dobrze sprawdził adres, bo może na innej dzielnicy jest ulica, która się nazywa tak samo, bo to się czasami zdarza. Jednak po chwili zaczęło śmierdzieć skunem, co pozwoliło nam sądzić, że nasz cel może być blisko.
Faktycznie kilka domów dalej spotkaliśmy tego koleżkę od gitary, który siedział na schodkach przed domem i palił blanta. Przedstawiliśmy mu naszą trudną sytuację mieszkaniową, a on powiedział, że jego oferta jest nadal aktualna i możemy tu jakiś czas pomieszkać, tylko musi nas jeszcze przedstawić wspólnocie, czyli pozostałym mieszkańcom. Dopalił, co miał, a potem weszliśmy do środka.
Wnętrze squatu było niesamowite, wykończone najlepszymi materiałami, i nie mogłem się doczekać, aby poznać historię, jak ten dom, który musiał być warty przynajmniej z 10 milionów funtów, został zamieniony w squat. Podłoga była marmurowa, a na ścianach była boazeria, ale nie taka, jaką się zna z normalnych mieszkań u nas w Polsce, tylko na bogato.
Zostaliśmy wprowadzeni do salonu połączonego z jadalnią, gdzie siedziało z 10 osób i jadło śniadanie. Były wspólnik Stomila od gitary wskazał na niego i powiedział mieszkańcom squatu, że to jest ten Polak, o którym wspominał, i jego koleżka, czyli ja. Że jesteśmy zagrożeni bezdomnością i czy w tej sytuacji nikt nie ma problemu, żebyśmy u nich pomieszkali, ile będziemy potrzebować. Wszyscy mówią, że spoko, nie ma problemu, tylko jeden typ się podniósł i powiedział, że najpierw musi być oficjalne powitanie. Na to wszyscy pozostali zaczęli robić NIEEEEEE, a on powiedział, że TAK TAK, bo tak zostało przegłosowane i nikt nie ma prawa podważać decyzji z Kręgu Dialogu – czymkolwiek ów krąg był. Zaczęło się więc powitanie.
WITAMY OSOBY POCHODZENIA AFRYKAŃSKIEGO.
My ze Stomilem się patrzymy po sobie, pytając wzrokiem, co tu się odp…dala, bo typ nas chyba z kimś pomylił.
WITAMY OSOBY POCHODZENIA AZJATYCKIEGO. POCHODZENIA EUROPEJSKIEGO. PRZEDSTAWICIELI RDZENNIEJ LUDNOŚCI AMERYKI PÓŁNOCNEJ, AMERYKI POŁUDNIOWEJ, AUSTRALII I PACYFIKU. WITAMY TEŻ OSOBY O MIESZANYM POCHODZENIU ORAZ TYCH, KTÓRZY NIE IDENTYFIKUJĄ SIĘ Z ŻADNYM POWYŻSZYM POCHODZENIEM.
No to ja mówię GOOD MORNING, ale typ co nas witał symbolicznie uciszył mnie gestem, bo bynajmniej nie zamierzał jeszcze kończyć powitania.
WITAMY KOBIETY, MĘŻCZYZN ORAZ OSOBY TRANSPŁCIOWE, JAK I TE, KTÓRE SWOJĄ PŁEĆ OKREŚLAJĄ W INNY SPOSÓB. WITAMY OSOBY Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIAMI, ZARÓWNO WIDZIALNYMI, JAK I NIEWIDZIALNYMI. WITAMY OSOBY HETEROSEKSUALNE, HOMOSEKSUALNE, BISEKSUALNE, ASEKSUALNE, PANSEKSUALNE ORAZ TE, KTÓRE SWOJĄ SEKSUALNOŚĆ DEFINIUJĄ JESZCZE INACZEJ. WITAMY ŻYDÓW I MUZUŁMANÓW. WITAMY PRZEDSTAWICIELI WSZYSTKICH ODŁAMÓW CHRZEŚCIJAŃSTWA. WITAMY WYZNAWCÓW BUDDYZMU, WYZNAWCÓW HINDUIZMU, TAOIZMU, KONFUCJANIZMU, SHINTOIZMU. WITAMY RÓWNIEŻ WYZNAWCÓW RELIGI RDZENNYCH LUDÓW OBU AMERYK, AFRYKI, AUSTRALII I OCEANII.
Typ jechał tak z 10 minut, w trakcie których wymienił kogo się tylko dało, a my zrozumieliśmy, dlaczego pozostali mieszkańcy oponowali przeciw temu oficjalnemu powitaniu. Jak myśleliśmy, że to już koniec, to zaczął witać jeszcze nastolatków, osoby mające 20 lat, osoby mające 30 lat, osoby mające 40 lat, osoby mające 50 lat i tak dalej, a nas już nogi bolały, bo staliśmy z bagażami.
Wtedy Stomil zapytał A JAK Z POLSKI, TO TEŻ MOŻNA? A typ powiedział, że można. Skleiliśmy piony ze squatowcami, a gitarzysta, który na imię miał Joaquin i był z Brazylii, zaprowadził nas do naszego pokoju. W międzyczasie prawie wszyscy, którzy jedli na dole śniadanie, poszli do pracy, co było dla mnie zaskoczeniem, bo sądziłem, że na squacie się mieszka po to, żeby właśnie do pracy nie chodzić, tylko brać heroinę. Mogliśmy więc spokojnie pozwiedzać sobie cały nasz nowy dom.
Budynek miał 4 piętra i piwnicę. Nie było w nim prawie żadnych mebli po poprzednim właścicielu, ale całe wyposażenie jak sedesy czy zlewy zostało. Został też gigantyczny stół w jadalni, który chyba musiał zostać tam zbudowany, bo nie było żadnej opcji, żeby przecisnął się przez drzwi czy okno. W piwnicy był może i niewielki, ale jednak basen, w którym nie było jednak wody, więc został przerobiony na coś w rodzaju świetlicy. Było w nim dużo koców i poduszek do siedzenia, a nawet dwa fotele, które ktoś ogarnął ze śmietnika. Na ścianach dookoła basenu porozwieszano różne anarchistyczne banery, a centralną część jednej ściany zajmował materiał o wymiarach 2x2 metry z wizerunkiem jakiegoś azjatyckiego boga typu Budda. W piwnicy była też sauna i mały pokój ze stołem do bilardu, którego też nie było jak wynieść, tak jak stołu piętro wyżej.
Na parterze była kuchnia, salon z jadalnią, który miał ze 100 metrów, i pokój telewizyjny, co dało się poznać po tym, że w boazerii na ścianie było miejsce na telewizor. Squatowcy też mieli telewizor, tylko nie taki duży i stojący na podłodze. Nawet Xboxa mieli, więc umówiliśmy się z Joaquinem na granie w "Fifę" wieczorem. Trzeba było się tylko wpisać na listę wiszącą na ścianie, bo podobno "Fifa" miała tu wielu entuzjastów i dochodziło do ciężkich awantur, kto może kiedy grać, więc w końcu przegłosowano, że będzie taka kartka kolejkowa na ścianie, bo inaczej całej komunie groził rozpad.
Na pierwszym piętrze były już pokoje mieszkalne, w tym największy, który musiał być kiedyś gabinetem, bo miał na stałe zamontowane dębowe półki na wysokość całych ścian, i taras z widokiem na ogródek. W tym pokoju mieszkał Profesorek, czyli gość, który chwilę wcześniej prowadził nasze przydługie powitanie. Joaquin go tak nazywał, bo pracował na uczelni i miał doktorat, co podobno często podkreślał. Joaquin pouczył nas natomiast, żebyśmy mu nie mówili, że on nam powiedział, że tak na niego mówią, bo on się o to strasznie wku…a i można go tak nazywać tylko za plecami.
Na zdjęciu: mieszkańcy squatu w dzielnicy King's Cross, 1979 r.
Na tym samym piętrze mieszkał też Rafałel, czyli Rafał, który był z Polski i pracował, jeżdżąc na rikszy. Nie mieliśmy okazji poznać go rano, bo pracował do późnej nocy i potem spał do południa. W pokoju obok mieszkali też panna i typ ze Szkocji, którzy przyjechali do Londynu za lepszym życiem, ale początki mieli równie trudne co my i zanim trafili na squat, to ponad tydzień spali, jeżdżąc autobusami nocnymi od zajezdni do zajezdni.
(…)
Na naszym piętrze, jak można się domyślić, mieszkać mieliśmy my. Poza nami był jeszcze Samuel, w skrócie Sam, który był Hiszpanem, a według relacji gitarzysty Joaquina do tego niegdyś był kobietą, ale potem zmienił płeć na mężczyznę. Oprócz tego były też dwie panny ze Szwecji, Ebba i Ebba, zagorzałe obrończynie praw flory i fauny.
(…)
Teraz przyszedł czas na historię, jak doszło do tego, że wszyscy ci ludzie zamieszkali w tej willi w jednej z najdroższych dzielnic w UK. Joaquin przedstawił nam trzy podstawowe fakty statystyczne:
1) W Londynie jest kilka tysięcy osób bezdomnych
2) Na których przypada ponad 20 tys. niezamieszkanych domów
3) Więc coś tu jest ku..a nie halo
Spośród tych kilkudziesięciu tysięcy wolnych domów przynajmniej kilkaset to właśnie takie za…iste wille, które kupili bardzo bogaci Rosjanie, Ukraińcy, obywatele państw z Zatoki Perskiej, Chińczycy i przedstawiciele innych nacji, w których jak człowiek się dorobi, to musi wyprowadzać pieniądze z kraju. Pieniądze wyprowadzają dlatego, że w takiej na przykład Rosji jak jesteś bogaty, to w każdej chwili może sobie przyjść Putin i powiedzieć, że już nie jesteś i elo.
Z tymi bogatymi państwami arabskimi i Chinami jest podobnie, wystarczy jakaś zmiana układu sił w rodzinie królewskiej czy komitecie centralnym partii i cała fortuna idzie się je..ć. Lokują więc pieniądze w takich krajach, gdzie istnieją mimo wszystko jakieś rządy prawa i królowa Elżbieta ci nie przyjdzie i nie wymieni zamków w willi. Nakupili więc nieruchomości w UK i w wielu przypadkach nawet w nich nigdy nie byli, tylko sobie tak ulokowali kapitał.
Oprócz tego w Wielkiej Brytanii od kilkudziesięciu lat jest podobnie jak w Polsce, w tym sensie, że poza większymi miastami typu Manchester, Bristol czy Londyn właśnie sytuacja ekonomiczno-życiowa jest raczej średnia. Jak się jest z Polski i się mieszka w takim miasteczku jak moje, to zawsze pozostaje opcja, z której skorzystałem ja, czyli wyjazdu do UK. Natomiast jak się mieszka w UK, to niespecjalnie już jest gdzie wyjechać, więc wyjeżdża się z prowincji do Londynu.
Gdy te dwa czynniki się łączą, to efekt jest taki, że ceny wynajmu czy kupna mieszkań w takim choćby Londynie rosną tak, że połowę pensji trzeba wydawać na czynsz, a jak stracisz pracę i szybko nie znajdziesz nowej, to zaraz jesteś na ulicy. W końcu kilka osób się wku…ło i doszło do wniosku, że tak być nie powinno, więc namierzyli tę posiadłość, w której my byliśmy. Ogarnęli, że tygodniami nikt z niej nie wychodzi ani nie wchodzi, i w końcu zrobili z niej squat.
Jej właściciel, czyli jakiś oligarcha, który był wiceprezesem firmy wydobywającej węgiel na Syberii, pewnie by się wku…ł, gdyby nie to, że mniej więcej w tym samym czasie, gdy powstał squat, on zaczął mieć większe problemy, bo podpadł komuś w rządzie Rosji i poszedł do pierdla. Sąsiedzi, którzy pokupowali podobne domy w okolicy, mieli o to squatowanie straszny ból d..y, bo nie po to płacili 10 milionów funtów za kwadrat, żeby teraz po ulicy im się kręciły indywidua takie jak my.
Niespecjalnie mogli jednak coś zrobić, bo formalnie właścicielem domu była fundacja z Seszeli, która została ustanowiona przez spółkę z Luksemburga, której udziałowcem był na papierze prawnik tego oligarchy– który zresztą poszedł do więzienia razem z nim. Tak więc dopóki oni z więzienia nie wyjdą, to niespecjalnie jest komu zlecić eksmisję dzikich lokatorów takich jak my, a taki stan rzeczy jeszcze trochę się utrzyma, bo oligarcha dostał 12 lat, a ten jego prawnik 8.
(…)
Powyższy fragment pochodzi z książki "Emigracja" Malcolma XD, która ukaże się 15 maja nakładem wyd. WAB.