"B.B.P.O. - Piekło na Ziemi, tom 3": Mignola i Arcudi nadal w formie [RECENZJA]
W życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki i wysoki poziom kolejnych tomów "B.B.P.O." Mike'a Mignoli i Johna Arcudiego.
W trzeciej odsłonie cyklu "B.B.P.O" pod względem fabularnym nie ma zbyt wielu niespodzianek. Scenarzyści z wrodzonym sobie talentem w dalszym ciągu udanie żenią akcję spod znaku blockbustera po linii "Pacific Rim", kameralne historie (nie)zwykłych ludzi oraz postapokaliptyczne kino drogi. I konsekwentnie przenoszą ciężar opowieści z głównych bohaterów sagi na nowe postacie.
Najnowsze "B.B.P.O" to wciąż świetne dialogi, pięknie nakreślone relacje i towarzyszący temu wszystkiemu ogromny ładunek dramatyzmu. Tak, u Mignoli i Alcurdiego wszystko po staremu.
Co innego w warstwie graficznej. Na dzień dobry wita nas nowy nabytek, czyli Laurence Campbell ("Punisher MAX"). I tu wielkie zaskoczenie, bo rozdział "Pustkowie" różni się od wszystkiego, co do tej pory pod względem rysunku oferowała seria. Styl Campbella jest brudny, realistyczny i diametralnie odstający od tego, co oferują Tyler Crook czy Guy Davis. Zatrudnienie go, co zresztą pisze we wstępie redaktor cyklu serii Scott Allie, było cholernie ryzykowne.
Ale kiedy minie pierwszy szok, trudno nie odnieść wrażenia, że jego rysunki pierwszorzędnie licują z serią i klimatem postapokaliptycznej grozy. Pogłębienie i tak już sporego formalnego eklektyzmu wyszło i "B.B.P.O.", i czytelnikom na zdrowie. Zresztą, ilustrowana przez niego historia to najlepsza część tego tomu. I najbardziej przerażająca. Na koniec warto też wspomnieć o pięknej robocie Jamesa Harrena - jego potwory wyglądają jak dzieło Roba Bottina albo Aleca Gillisa. Cudo.
Jak informuje wydawca, prace nad polską edycją czwartego tomu "B.B.P.O. - Piekło na Ziemi" już trwają.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku