Batman Knightfall. Krucjata Mrocznego Rycerza. Tom 3 - recenzja komiksu wyd. Egmont
Zaczynam podejrzewać, że Egmont tymi "Batmanami" chce nam zrobić krzywdę. Nie chodzi o treść, bo trzeci "Knightfall" to niezgorsza sentymentalna jazda z kilkoma jaśniejszymi punktami. "Krucjata Mrocznego Rycerza" ma ponad 700 stron, a jego lekturę można przypłacić uszczerbkiem na zdrowiu.
Oczywiście żartuję, ale prawda jest taka, że trochę czasu upłynęło, zanim znalazłem odpowiednią pozycję do czytania, wymagającą wykorzystania kanapy i dwóch poduszek. "Batman Knightfall. Krucjata Mrocznego Rycerza. Tom 3" jest tak cholernie nieporęczny, że tradycyjne czytanie w fotelu czy na plecach nie wchodzi w rachubę. No, chyba że chcecie nabawić się otarć i kontuzji nadgarstków.
Trzeci "Knightfall" liczy bowiem 744 strony i ponad 2 kg, co czyni go najbardziej okazałym z dotychczasowych albumów cyklu. A jak prezentuje się zawartość? Pod wieloma względami przewyższa część drugą, choć jest też jaskrawym przykładem dziecka swoich czasów.
Motyw przewodni "Krucjaty" to wchodzenie w buty poprzednika. Przypomnijmy, że Batman wylądował na wózku, schedę po nim przejął Azrael, a sam Bruce wraz z Alfredem udał się na ratunek ojcu Robina i swojej terapeutce. Jean-Paul Valley wziął sobie misję do serca, unowocześnił strój, który stał się prawdziwą technologiczną zbroją, i rozpoczął patrolowanie ulic Gotham.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Problem w tym, że bycie Batmanem nie sprowadza się jedynie do wyłapywania kolejnych męt i ukrywania tożsamości za maską nietoperza. I to właśnie stanowi sedno "Krucjaty". W historiach autorstwa Chucka Dixona czy Douga Moencha śledzimy ewolucję Jean-Paula Valleya, który musi stawić czoła nie tylko kolejnym oprychom, ale i swojemu prywatnemu demonowi.
Mowa o "systemie" sprawiającym, że jest bezwzględną maszyną do zabijania. Nowy Batman próbuje go okiełznać, choć początkowo nie jest to takie proste – wdaje się w konflikt z Robinem, a jego rozbuchane ego wybija poza skalę. Do tego dochodzą halucynacje, rodzące się poczucie winy i pojawiające się zwątpienie.
Sama ewolucja Jean-Paula Valleya, analogicznie jak droga Batmana do upadku, została rozłożona w czasie i dość zgrabnie wpleciona w kolejne historie. Przemiana, jaka w nim zachodzi, wydaje się wiarygodna, jest stopniowa i wynika z jego kolejnych doświadczeń. Jeśli chodzi o treść, to zdecydowanie najjaśniejsza strona tego albumu.
Z historiami bywa niestety różnie. Co w sumie nie dziwi, zważywszy, ile zeszytów mieści trzeci "Knightfall" i jaki tabun twórców nad nim pracował. Sporo tu generycznych przeciętniaków, ale znajdą się i perły, jak fragmenty pisane przez Granta Morrisona czy fabuła pióra Dixona, gdzie pojawiają się najsłynniejsi amerykańscy krytycy filmowi - Gene Siskel i Roger Ebert.
Pomijając Jokera, Catwoman czy Mr Freeze'a naprzeciwko Batmana, podobnie jak w tomie drugim, stają w większości przypadków drugo, a nawet trzecioligowi adwersarze. Są to m.in. kowboje bliźniacy, gang złodziei samochodów, członkowie postpunkowego zespołu, kanibal żywiący się członkami swojej rodziny czy niejaki Corrosive Man.
Nad całością unosi się duch lat 90., objawiający się w designie zbroi niebezpiecznie ocierającym się o styl Roba Liefelda czy kuriozalnych postaciach typu Joe Public, Ballistic i Gunhawk.
Jeśli chodzi o stronę formalną, to jest lepiej niż dobrze. Znajdziecie tu cały przekrój stylów – od klasyki Grahama Nolana czy Jima Balenta po rozdziały rysowane przez Vince'a Giarrano, który wyraźnie wzoruje się na rzeczach Toda Mcfarlane'a i Grega Capullo.
Czwarty tom "Knightfall" o podtytule "Koniec Mrocznych Rycerzy" ukaże się w drugiej połowie stycznia 2023 r.
Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się "The Office", krytykujemy "The Crown", rozgryzamy "The Bear", wspominamy "Barry’ego" i patrzymy przez palce na "Na zachodzie bez zmian". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.