Batman Imposter - recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
Jeśli w historiach o Batmanie najbardziej cenicie sobie mrok i wątki detektywistyczne, to w tej chwili "Imposter" jest dla was zakupem numer jeden. Zwłaszcza że Mattson Tomlin i Andrea Sorrentino wnoszą do świata Mrocznego Rycerza niespotykany dotąd realizm.
Kiedy poznajemy Bruce'a Wayne'a, nie ma nawet trzydziestki. Swoją krucjatę jako Batman prowadzi dopiero od jakiegoś roku, ale jej skutki widoczne są już jak na dłoni - przestępczość w Gotham sukcesywnie spada. Niespodziewanie w mieście zaczyna działać jego naśladowca. Wygląda jak on, dysponuje podobnymi środkami, jednak nie ma litości dla kryminalistów, dokonując kolejnych egzekucji. Kim jest? Dlaczego postanowił zdyskredytować samozwańczego mściciela?
"Batman Imposter" to coś, na co czekałem do dawna. Żadnych trykotów, odpustowych łotrów, supermocy czy kosmicznego mumbo-jumbo. To rasowy, trzymający się blisko ziemi dramat kryminalny, w którym śledztwu poświęcono tyle samo uwagi co pogłębionej psychologii postaci.
ZOBACZ TEŻ: Komiks - renesans gatunku
Bo Tomlin dokonuje tu wręcz drobiazgowej wiwisekcji Bruce'a Wayne'a, próbując odpowiedzieć na pytania dotyczące motywacji i kondycji psychicznej faceta, który trawiony patologicznym gniewem postanowił w pojedynkę prowadzić wojnę.
"Imposter" zachwyca też poziomem realizmu świata przedstawionego, przy którym Nolanowskie adaptacje wypadają jak serial z Adamem Westem i Burtem Wardem. Jest brudno, autentycznie i prawdopodobnie na tyle, na ile to możliwe.
W ujęciu autorów Bruce Wayne jest tylko człowiekiem. Kruchym, czującym lęk, podatnym na obrażenia i zdobywającym przewagę nad przeciwnikiem dzięki intelektowi, ale przede wszystkim pieniądzom inwestowanym w sprzęt – broń, poukrywanym w miejskiej dżungli motocyklom czy system stalowych linek rozpostartych nad ulicami Gotham.
Oprócz solidnej, wciągającej historii "Imposter" imponuje też formalnie. Zasługa w tym Andrei Sorrentino (m.in. "Gideon Falls" czy "Green Arrow") wspomaganemu tu przez niezrównaną kolorystkę Jordie Bellaire. Jego kreskę charakteryzują fotorealistyczne ciągoty, ekspresja oraz niebywały talent narracyjny. Dość powiedzieć, że "Batman Imposter" czyta się jak przeniesiony na karty komiksu niezwykle dopracowany, w zasadzie gotowy do sfilmowania storyboard.
Kinowe skojarzenia są tu w pełni uprawnione, bowiem Mattson Tomlin to nie tylko reżyser (m.in. netfliksowe "Power"), ale jeden ze współtwórców scenariusza nadchodzącego "The Batman". Dlatego chyba trudno od lepszy prognostyk dla filmu w reżyserii Matta Reevesa.