Słowa Tokarczuk wywołały skandal. Nieudany bojkot ma zaskakujący finał

Rozmowa Tokarczuk z włoską gazetą dotyczyła m.in. sytuacji na Białorusi. Noblistka krytykowała brak zdecydowanej i szybkiej reakcji UE na to, co się tam dzieje. A nie, jak grzmieli prawicowi publicyści, zrównywała Polskę PiS-u z Białorusią Łukaszenki.

"Olga Tokarczuk w wywiadzie dla włoskiej gazety twierdzi, że 'Polska jak Białoruś'. Reżim, prześladowania, no koszmar. Komitet noblowski ma chyba jakiś wewnętrzny przepis, który mówi, że od 1980 r. co drugi nagrodzony Polak musi być idiotą" - głosił na Twitterze pisarz Jacek Milewski.

Podobnych głosów było mnóstwo. Jeden z nich apelował, by odsyłać książki Tokarczuk autorce, która "szkaluje Polskę".

"Czerwcowy wywiad Olgi Tokarczuk dla 'Corriere della Sera' w wyniku kłamliwej manipulacji, nagłośnionej jako zrównanie przez Tokarczuk sytuacji w Polsce z sytuacją na Białorusi, spowodował 'wielką narodową akcję odsyłania książek' noblistce. Naród okazał się około trzydziestoosobową, w większości anonimową grupą ludzi, którzy zdecydowali się nie tylko odesłać książki autorce, lecz także barbarzyńsko je zniszczyć" -  napisała Fundacja Olgi Tokarczuk, prezentując przesłane egzemplarze "Ksiąg Jakubowych" czy "Biegunów".

Teraz te tomy zostaną zlicytowane na "aukcji okaleczonych książek Olgi Tokarczuk", która odbędzie się w ramach Bruno Schulz. Festiwal 12 października o 18:00. Wirtualną licytację poprowadzą Mariusz Szczygieł i Irek Grin, a dochód zostanie przeznaczony na działania statutowe fundacji. Czyli w tym przypadku na rzecz organizacji zajmującej się prawami osób LGBT+.