Trwa ładowanie...

Zatopić III Rzeszę. Śmierć psa mogła przekreślić powodzenie misji

– Posłuchaj, Guy, jest mi strasznie przykro, Nigger nie żyje - usłyszał dowódca 617 Dywizjonu ciężkich bombowców. Wiadomość o nagłej śmierci czworonożnego przyjaciela przyszła dzień przed kluczową operacją, więc przez przesądnych mogła być traktowana jak zapowiedź zagłady. Na szczęście nie był to zły omen, a "Operacja Chastise" sparaliżowała hitlerowski przemysł i wywołała w Niemcach psychozę strachu.

Nigger z pilotami 106. eskadry RAF. Guy Gibson kuca po prawej z fajką w zębachNigger z pilotami 106. eskadry RAF. Guy Gibson kuca po prawej z fajką w zębachŹródło: Domena publiczna
d1octcf
d1octcf

"Operacja Chastise", przeprowadzona w nocy z 16 na 17 maja 1943 r., stała się legendą już w chwili, gdy ostatni z ocalałych Lancasterów dotykał kołami pasa startowego w Scampton. Szaleńcza odwaga i brawura "Operacji Chastise" była inspiracją dla twórców filmów z uniwersum "Gwiezdnych Wojen", którzy przenieśli jej elementy na srebrny ekran. Powstała w ten sposób jedna z najbardziej ikonicznych scen w historii kina - zniszczenia Gwiazdy śmierci.

Ale "Operacja Chastise", o której Łukasz Sojka pisze w swojej książce "Zatopić III Rzeszę", to także historia Niggera. Niezwykłego labradora, który "w swoim krótkim życiu spędził w powietrzu więcej godzin niż niejeden oficer sztabowy Królewskich Sił Powietrznych".

Dzięki uprzejmości wyd. Znak publikujemy fragment książki "Zatopić III Rzeszę" Łukasza Sojki, która ukazała się niedawno na polskim rynku.

Przed burzą

GÜNNE, III RZESZA NIEMIECKA

15 maja 1943

około 12:00

Z ziemi trudno jest usłyszeć dwunastocylindrowy silnik pracujący 9 kilometrów wyżej, dlatego jest mało prawdopodobne, by ktoś z mieszkańców Günne zauważył małą niebieskawą plamkę wysoko na przejrzystym letnim niebie. F/O F.G. Fray siedział w ciasnym wnętrzu rozpoznawczego Spitfi re’a Mk.XI, wciskając raz po raz spust migawek zamontowanych w samolocie aparatów fotografi cznych. Temperatura za szybą oscylowała w okolicach -37 stopni Celsjusza, ale gruby kombinezon i ogrzewanie kabiny sprawiały, że Fray mógł wytrwać na tej niegościnnej wysokości długie godziny. Pod nim przesuwała się granatowa plama jeziora Möhne otoczonego soczystą zielenią lasów. Pilot położył maszynę w łagodnym skręcie, kierując się w stronę odległych angielskich brzegów.

pies Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

BAZA RAF SCAMPTON

ANGLIA

15 maja 1943

Wieczorem

Czarny labrador Nigger nie był zwyczajnym psem. Można by śmiało powiedzieć, że w swoim krótkim życiu spędził w powietrzu więcej godzin niż niejeden oficer sztabowy Królewskich Sił Powietrznych, i byłoby to jedno z tych stwierdzeń, w których złośliwość walczy o prymat z prawdą i żadna z nich zdecydowanie nie zwycięża. Nigger nie należał bowiem do byle kogo, lecz do samego Wing Commandera Guya Gibsona, kawalera DFC i DSO oraz dowódcy 617 Dywizjonu ciężkich bombowców. Zwykle podążał za swoim panem krok w krok, jednak tym razem nie mógł na to liczyć. Guy Gibson od rana to znikał, to pojawiał się w drzwiach różnych budynków, rozmawiał z podnieceniem z ludźmi, którzy przylecieli wielkim białym samolotem, i zupełnie nie miał czasu na zabawę ze swoim pupilem.

d1octcf

Nigger błąkał się więc pomiędzy hangarami, obwąchiwał ściany, trawę i opony wielkich Lancasterów, szukając zapachu swego pana. Tęsknym wzrokiem spoglądał na pola po drugiej stronie ogrodzenia, pola, po których wiele razy wędrowali, gdy Gibson potrzebował się wyciszyć, a Nigger pogonić za królikami. Być może chodziło o króliki, może o poszukiwanie Gibsona, a może Nigger wybiegł przez bramę bazy pod wpływem jednego z nagłych psich kaprysów, których nie będzie dane zrozumieć nawet najbardziej wytrwałym behawiorystom.

Słońce chyliło się ku zachodowi.

Cienie stawały się coraz dłuższe.

Od strony miasta nadjeżdżał samochód.

d1octcf

Sobota 15 maja zaczęła się dość leniwie. Większość załóg odsypiała nocne ćwiczenie taktyczne, które Gibson opisał w swoim logbooku jako "generalną próbę kostiumową". Tym razem wystartowało tylko dziewiętnaście maszyn – spośród dwóch Lancasterów, uszkodzonych podczas próbnych zrzutów bomb nad Reculver, udało się naprawić tylko jednego. Pomimo to Gibson uznał nocne ćwiczenia za udane a ci, którzy kojarzyli go tylko z obsesyjnie egzekwowaną dyscypliną, ze zdziwieniem, ale i satysfakcją patrzyli na jego szeroki uśmiech, gdy wkraczał do mesy, mówiąc:

– To był cholernie dobry show, chłopaki.

Lotnicy Dywizjonu 57, którzy ryzykowali życie w trwającej bitwie o Ruhrę, z coraz większą niechęcią patrzyli na swoich sąsiadów z lotniska. Od półtora miesiąca samochód zabierający rzeczy poległych omijał kwatery 617 Dywizjonu, choć w 57 zjawiał się z przygnębiającą regularnością. Co z tego, że latanie na 60 stopach było morderczo wyczerpujące i chwila nieuwagi mogła kosztować życie, skoro nie czyhały na nich flak, reflektory i nocne myśliwce? Ken Brown wspominał: "Drugi dywizjon ze Scampton nazywał nas 'fotelowymi chłoptasiami' – siedzącymi w fotelach i gówno robiącymi".

Te programy kochała Polska. Zniknęły z anteny TVP

Ale w sobotę coś wisiało w powietrzu, choć nikt niczego nie mówił. W bazie pojawił się najpierw Ralph Cochrane, który późnym popołudniem zniknął gdzieś w towarzystwie Gibsona. Oczywiście sama wizyta dowódcy 5 Grupy Bombowej niczego nie oznaczała – dywizjon paradował już przed nim 30 kwietnia, zaś 5 maja wizytował ich sędziwy "ojciec Założyciel" RAF-u – sir Hugh Trenchard. Dzień po nim przyjechał Harris, nieufnie spoglądający na Lancastery dywizjonu, uszczuplającego jego siły główne.

d1octcf

Teraz jednak obyło się bez oficjalnych ceremonii, za to atmosferę podgrzał przylot pomalowanego na biało Wellingtona z oznaczeniami czerwonego krzyża, z którego wysiadło trzech cywili. W dwóch łatwo można było rozpoznać byłych wojskowych, lecz trzeci ze swoim lekko nieobecnym spojrzeniem, siwymi skroniami i okularami sprawiał wrażenie typowego mola książkowego.

Z magazynu bomb na specjalnych przyczepach wyjeżdżały wielkie stalowe cylindry – jednym przywodzące na myśl bojler, innym walec parowy. Harold Roddis był wśród mechaników, którzy nie mieli wcześniej okazji zobaczyć bomb. Stał więc i obserwował, jak zbrojmistrze każdą z nich ostrożnie podwieszali pod kadłubem i wciągali na pozycję pomiędzy dwoma masywnymi ramionami, które zaciskały się na nich na kształt kleszczy.

bomba Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

"Pierwszy raz zobaczyliśmy bomby – wspominał – dopiero gdy zbrojmistrze zaczęli uzbrajać samoloty. Ten sam żartowniś, który nazwał Lancastery 'aborcjami', stwierdził, że uzbrojone wyglądają jak ciężarne kaczki".

d1octcf

Gibson pojawił się około 18:00 i niemal od razu zniknął za drzwiami domu dowódcy stacji. Wracał z kwatery głównej 5 Grupy Bombowców w Grantham, gdzie razem z Cochrane’em i głównym oficerem łączności grupy – W/Cdr W.E. Dunnem – dopracowywał rozkaz operacyjny, ustalał listę kodów i dogrywał procedury łączności. Do trzech głównych celów – Möhne, Sorpe i Eder – dodano jeszcze cztery poboczne – Lister, Ennepe i Henne w dorzeczu Ruhry oraz Diemel w dorzeczu Wezery.

Do Gibsona dołączyli Wallis, a także jego dowódcy eskadr – "Dinghy" Young (eskadra A) i Henry Maudslay (eskadra B), zastępca Gibsona "Hoppy" Hopgood i główny bombardier Bob Hay z załogi "Micka" Martina. Śmierć, która przez ostatnie półtora miesiąca trzymała się od dywizjonu z daleka, zaglądała w okna pomieszczenia, gdzie Gibson zdradzał swoim najbardziej zaufanym ludziom szczegóły ataku, zaś Wallis opisywał zasadę działania bomby. "Hoppy", widząc mapy z trasami przelotu, zauważył, że wiodą dokładnie nad koncentrację flaku wokół niezaznaczonej fabryki gumy w Hüls. Trasa została więc zmodyfikowana tak, by ominąć zagrożenie z bezpiecznej odległości.

Pomimo to trzech spośród pięciu zgromadzonych tu lotników za dwa dni nie będzie już wśród żywych. Po raz pierwszy śmierć miała jednak uderzyć wcześniej, tak jakby chciała zapowiedzieć lotnikom 617 Dywizjonu swoje tryumfalne nadejście.

d1octcf

– Posłuchaj, Guy, jest mi strasznie przykro, Nigger nie żyje; został potrącony przez samochód za bramą lotniska. Zginął na miejscu. – Whitworth spojrzał badawczo na Gibsona.

Przywiązanie dowódcy dywizjonu do czarnego labradora było doskonale wszystkim znane. Byli i tacy, którzy twierdzili, że Nigger to jedyna istota, z którą Gibsona łączyły jakiekolwiek ludzkie relacje.

mat Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Śmierć czworonożnego przyjaciela w przeddzień tak ważnej operacji musiała być dla niego wielkim ciosem, a jeśli dowiedzieliby się o niej pozostali lotnicy dywizjonu, ze zwykłego nieszczęścia mogłaby się szybko przemienić w ponure memento – zapowiedź zagłady, którą co bardziej przesądni wezmą na poważnie. Stąd zaś był już tylko krok do samosprawdzających się przepowiedni, które mrożą krew w żyłach, spowalniają reakcje i sprawiają, że człowiek kapituluje w momencie, w którym powinien walczyć najzacieklej.

d1octcf

Gibson zachował jednak kamienną twarz i odszedł, by dopiero w samotności swojego pokoju oddać się przygnębieniu. Wpatrywał się w ślady pazurów na drzwiach – jedyną pamiątkę po psie, którego ciało leżało teraz w chłodzie celi aresztanckiej, czekając na pochówek.

Wallis był wstrząśnięty tym nagłym wydarzeniem, które wytrąciło go z jego racjonalnego i poukładanego naukowego świata. Zanim położył się spać, napisał jeszcze w swoim dzienniku tylko dwa słowa: "Nigger zabity".

AFFOLDERN, III RZESZA NIEMIECKA

16 maja 1943

Rano

Tego dnia Elise Schaff er, wędrując z matką na poranną mszę, podziwiała rozkwitającą wszędzie przyrodę. Wiosna 1943 roku była pod tym względem wspaniała – tak jakby natura postanowiła zrobić na złość toczącej się wokół wojnie. Aff oldern – wieś ukryta przed światem w dolinie rzeki Eder – nie miało dotąd zbyt wiele z wojną wspólnego i zapewne większość mieszkańców wolałoby, aby tak pozostało.

16 maja był "niedzielą matczyną" czy też "Laetare" – czwartą niedzielą wielkiego postu i ostatnią okazją do odrobiny radości przed nadchodzącym czasem refleksji. Elise stała więc u boku swej matki, wielbiąc Pana. Za oknami ptaki śpiewały w koronach drzew, a powietrze przyjemnie schładzała lekka bryza niesiona przez wiatr od strony rzeki Eder.

Powyższy fragment pochodzi z książki "Zatopić III Rzeszę" Łukasza Sojki, która ukazała się nakładem wyd. Znak.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1octcf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1octcf