Trwa ładowanie...

Wielkanoc bez magii i zabobonów. Włączmy religijne myślenie [FELIETON]

W tym roku "święconkę" trzeba będzie sobie zrobić samemu, a mszę rezurekcyjną oglądać w internecie. Tymi małymi gestami okażemy prawdziwą miłość bliźniemu, bez której Kościół katolicki straciłby sens.

Wielkanoc bez magii i zabobonów. Włączmy religijne myślenie [FELIETON]Źródło: Getty Images
d38fzf5
d38fzf5

Bez "święconki" nie ma Wielkanocy. To element swoistego credo wielu Polaków, którzy co roku wkładają do wiklinowego koszyka obowiązkowe produkty z niepisanej listy. Muszą być ugotowane na twardo jajka, maślany baranek, babka, kiełbasa, chrzan, sól i pieprz. Nie zaszkodzi dołożyć wędlinę, a kiedy przykica czekoladowy zając, dla niego też znajdzie się miejsce. Taki ładunek przykryty śnieżnobiałą serwetką ląduje w Wielką Sobotę na stole przed kościołem, gdzie ksiądz (albo kleryk przybyły na rodzinną parafię z seminarium) czyta fragment Ewangelii, wzywa do wspólnej modlitwy i kropi wszystko dookoła wodą święconą. Tak było dotychczas, bo w tym roku "święconki" przed kościołem nie będzie.

- W tym roku, z powodu rygorów sanitarnych, nie będzie tradycyjnego obrzędu poświęcenia pokarmów – mówił rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik. Po czym dodał: - W Niedzielę Wielkanocną, na początku uroczystego śniadania, pokarmy będzie błogosławił ojciec rodziny lub inna osoba.

Getty Images
Źródło: Getty Images

Wydawać by się mogło, że jasny komunikat Episkopatu załatwia sprawę i rozwiewa wszelkie wątpliwości związane z obchodami świąt Wielkiejnocy. Na stronach internetowych parafii można znaleźć "instrukcję obsługi" domowego błogosławienia pokarmów. Bo choć przez całe życie kojarzymy ten rytuał z obecnością duchownego wyposażonego w kropidło, to w katolickiej rzeczywistości forma "święcenia" pokarmów jest drugorzędna. Nieważne, czy zrobi to matka, ojciec, czy ktoś z domowników. Czy na stole będzie biały obrus i zapalona świeca. Wszystko to są symbole i elementy tradycji, które bardzo często odwracają uwagę od tego, co w Wielkanocy najważniejsze.

d38fzf5

Zobacz także: Całun Turyński – cudowna relikwia czy wielkie oszustwo?

Słyszałem już różne wersje na temat tego, jak powinien zachowywać się katolik na święta w czasie pandemii. Jedni przekonują, że przejawem miłości bliźniego jest zamknięcie się w domu, bo wtedy nikogo nie narażamy na chorobę i śmierć. Wiążę się to z tym, że nie chodzimy do kościoła, a mszę św. przeżywamy dzięki transmisjom w internecie. Z drugiej strony słyszę wiernych, którzy widzą w kościele bezpieczną przestrzeń o nadzwyczajnych właściwościach, gdzie koronawirus nie ma wstępu. Co gorsza, takie teorie lansował nawet jeden ksiądz, wykładowca katolickiej uczelni, który ze swoim magicznym myśleniem lepiej odnalazłby się w Hogwarcie. Ów ksiądz przekonywał (i mimo upomnień nie zmienił zdania), że Chrystus w Eucharystii nie może być nośnikiem choroby, tak samo jako konsekrowane dłonie kapłana nie mogą przenosić zakażenia.

Takie stwierdzenia działają na wyobraźnię i są z pewnością wodą na młyn wielu pobożnych katolików, ale nie mają nic wspólnego z katolicyzmem. Tak samo jak mylne przeświadczenie, że w Wielką Sobotę trzeba iść z koszyczkiem pod kościół, bo bez niego śniadanie wielkanocne jest nieważne czy pozbawione jakiegoś duchowego wymiaru.

Obejrzyj: Ks. Krzysztof Niedałtowski o ochronie przed koronawirusem. Rozwiał wątpliwości

- Czeka nas długa droga z chrześcijaństwa tradycji do chrześcijaństwa wyboru – mówił ks. Krzysztof Niedałtowski, który dostrzega niski poziom religijnej świadomości nie tylko u wiernych, ale i u niektórych duchownych. Jego zdaniem chrześcijaństwo w Polsce jest zbyt często "na pokaz, świąteczne", co wiąże się z płytkim traktowaniem znaków. Ludzie de facto nie wiedzą, w co wierzą, albo przepuszczają rytuały religijne przez filtr myślenia magicznego i pogańskiego. Kojarzą Wielkanoc ze "święconką" i lanym poniedziałkiem, a nie z Triduum Paschalnym i Rezurekcją.

d38fzf5

Zapominają (albo nie wiedzą), że ksiądz nie kropi pokarmów, samochodów, nowo otwartej restauracji czy kawałka oddanej do użytku autostrady (wszystko to polskie sytuacje często wyśmiewane w mediach), by poprzez ten gest i tę święconą wodę stało się coś niezwykłego. Żeby samochód się nie zepsuł, a właściciel knajpy miał wysokie obroty.

Ksiądz, czy ktokolwiek inny, wykonuje w ten sposób błogosławieństwo. Etymologia tego słowa prowadzi do łacińskiego wyrazu, oznaczającego "dobrze mówić, życzyć dobra, upraszać łaskę". W Katechizmie błogosławieństwo jest definiowane jako "uwielbienie Boga za Jego dzieła i dary, a równocześnie modlitwa wstawiennicza Kościoła, by ludzie mogli używać darów Bożych w duchu Ewangelii".

Getty Images
Źródło: Getty Images

- W religii człowiek prosi i poddaje się Bogu (sacrum), podczas gdy w magii chce nad Nim (bądź nad jakimiś tajemnymi siłami) zapanować, najczęściej przy pomocy odpowiedniego rytuału (zaklęcia) – mówił Radosław Broniek OP w miesięczniku "W drodze". Zwrócił przy tym uwagę, że niektórzy katolicy także poszukują "skutecznej modlitwy, która przez swoją treść i formę" da pożądany efekt. - Taka postawa może prowadzić do myślenia magicznego, czyli wypaczenia wiary, zabobonu – ostrzega dominikanin.

d38fzf5

Katolik nie może mieć pewności, że jakakolwiek modlitwa czy rytuał zakorzeniony w tradycji (często sięgającej czasów pogańskich) da pożądany efekt. Wiara w Jezusa nie polega na tym, by cokolwiek wymuszać czy nakłaniać Boga, by zrobił coś po naszej myśli. W końcu nie bez powodu modlimy się "Bądź wola Twoja". Warto o tym pamiętać, świętując Zmartwychwstanie i dzieląc się własnoręcznie pobłogosławionym pokarmem.

d38fzf5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d38fzf5