W Mirmiłowie wciąż wesoło. Recenzja komiksu "Kajko i Kokosz. Nowe przygody - Łamignat Straszliwy"
"Łamignat Straszliwy" jest całkiem udanym komiksem, ale nie wszyscy wielbiciele twórczości Janusza Christy będą nim zachwyceni. Wielkiego zaskoczenia jednak nie będzie, bo album ten ma podobne zalety i wady jak rozpoczynający cykl nowych przygód Kajka i Kokosza "Obłęd Hegemona". Znajdziemy tutaj bowiem cztery odrębne historyjki stworzone przez różnych autorów, w których pojawiają się postacie znane z oryginalnej serii. O ile ambiwalentne uczucia może budzić przede wszystkim warstwa graficzna, o tyle scenariusze tych epizodów są naprawdę znakomite.
Najbliższy stylowi rysowania Janusza Christy jest zdecydowanie Sławomir Kiełbus ("Zbójcerze. Słoń a sprawa zbójcerska", "Mirmił i Wojmił. Pojedynek"), ale nawet on nie stara się niewolniczo naśladować kreski mistrza, w efekcie czego postacie są nieco mniej wyraziste. Z kolei Piotr Bednarczyk ("Łamignat Straszliwy") i Tomasz Samojlik ("Miluś. Instytut Badania Smoków" - także z jego własnym scenariuszem) tworzą kadry nie odchodząc od własnej estetyki, co jednak nie każdemu fanowi przygód Kajka i Kokosza przypadnie do gustu.
Niewątpliwie to "Instytut Badania Smoków" najbardziej odbiega od naszych przyzwyczajeń wynikających z lektury komiksów Janusza Christy, gdyż Tomasz Samojlik nie tylko wyjątkowo wyeksponował tutaj role Krwawego Barnaby i jego bandy, ale również nie oparł się pokusie wprowadzenia wątku związanego z ochroną przyrody. Istotne jest jednak, że w historyjce możemy z zaciekawieniem obserwować, co wyniknie z przybycia do Mirmiłowa przedstawiciela tytułowego instytutu, a dawka humoru jest również całkiem zadowalająca.
Na prawdziwe uznanie zasługuje zaś Maciej Kur, będący scenarzystą aż trzech epizodów, który z jednej strony potrafi nadać swoim opowieściom klimat bardzo bliski znanemu z oryginalnych przygód Kajka i Kokosza, a z drugiej ma też własne świetne pomysły na interesującą fabułę. I tak, w "Słoniu a sprawie zbójcerskiej" zaśmiewamy się do rozpuku, obserwując jak Hegemon wpada na kolejny genialny plan zdobycia Mirmiłowa. Łatwo się domyślić, że już zdobycie słonia nie będzie prostą sprawą, a sam atak też nie przebiegnie bez pewnych problemów. Z kolei w "Łamignacie Straszliwym" dobrotliwy zbój podejmuje się nietypowego dla siebie zlecenia, co niespodziewanie psuje mu opinię wśród okolicznej ludności. Wreszcie prawdziwą wisienką na torcie jest "Pojedynek", gdzie bracia toczą ze sobą spory zupełnie jak za starych dobrych czasów.
Atrakcyjna fabuła i mnóstwo naprawdę zabawnych scen sprawiają, że album czyta się z prawdziwą przyjemnością i łatwiej zaakceptować odejście od kreski Janusza Christy, która przyciąga przecież nasz wzrok na okładce "Łamignata Straszliwego". Wielbicieli przygód Kajka i Kokosza lektura ta nie powinna więc rozczarować, o ile tylko pogodzą się z odmiennością warstwy graficznej.
Marcin Mroziuk