"Trzy duchy Tesli. Sztokawska tajemnica": Sekrety kontrowersyjnego geniusza [RECENZJA]
Postać Nikoli Tesli, pochodzącego z Serbii słynnego wynalazcy, który przez wiele lat rywalizował z Thomasem Edisonem, rozgrzewa od wielu lat wyobraźnię wyznawców rozmaitych teorii spiskowych.
Wszystko za sprawą pogłosek o tym, że pod koniec życia pracował on nad tak epokowymi wynalazkami jak bezprzewodowa transmisja energii czy nowy rodzaj potężnej broni, a po jego śmierci zapiski na ten temat podobno zostały skonfiskowane i utajnione przez amerykańskie władze. Twórcy „Trzech duchów Tesli” poszli zaś jeszcze o krok dalej i wykorzystali postać tytułowego bohatera do stworzenia fantastycznej opowieści, która wprawdzie niewiele ma wspólnego z rzeczywistymi wydarzeniami, ale za to potrafi dostarczyć czytelnikom mnóstwa emocji.
Pierwsza część cyklu rozgrywa się w 1942 roku w Nowym Jorku. W „Sztokawskiej tajemnicy” poznajemy młodego Travisa Cooleya, który wraz z matką wprowadził się do ponurej kamienicy na Manhattanie. Ojciec chłopca niedawno zginął na wojnie, dlatego pani Cooley musiała podjąć pracę w fabryce. W efekcie Travis dużo czasu spędza bez opieki jakiegokolwiek dorosłego, a uwagę chłopca przyciąga dziwnie zachowujący się starzec, który mieszka w sąsiednim mieszkaniu. Czytelnicy zaś bez trudu się domyślą, kim w istocie jest będący postrachem dla miejscowych dzieciaków Kaolin Slate. Dla Travisa ta znajomość stanie się z jednej strony do rozwinięcia jego zainteresowań naukowych, z drugiej początkiem naprawdę niezwykłych i niebezpiecznych przygód.
W pierwszej części „Trzech duchów Tesli” jesteśmy świadkami także innych tajemniczych zdarzeń. W nurtach East River niejednokrotnie zaobserwowano dziwne światła, a kilku bezdomnych koczujących nad brzegami rzekirzeki zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Z kolei dziennikarz z „The Daily Workera” – Billing za wszelką cenę próbuje odkryć, co się za tym kryje, ponieważ uważa, że władzom wcale nie zależy na szybkim zakończeniu tego śledztwa. A jakby komplikacji była za mało, to prowadzącemu dochodzenie w tej sprawie agentowi FBI Kelly najwyraźniej wpadła w oko matka Travisa.
Nie można też zapominać o toczącej się wojnie, gdyż w tym samym czasie Japończycy prowadzą prace nad nową potężną bronią, która ma im zapewnić ostateczne zwycięstwo. Czy w takiej sytuacji Nikola Tesla ma rację nie chcąc, aby jego wynalazki zostały wykorzystane przez amerykańską armię? Odpowiedź na to pytanie czytelnicy znajdą dopiero w kolejnych tomach, na które bez wątpienia będą z niecierpliwością oczekiwać, licząc na to, że twórcom uda się umiejętnie połączyć wszystkie rozpoczęte wątki.
Ocena: 7/10