"Supersisters": Wendy i Marine ratują wszechświat [RECENZJA]
Wprawdzie w niektórych historyjkach z cyklu „Sisters”, który od lat tworzą Chrisophe Cazenove i William Maury, mogliśmy już podziwiać Wendy i Marine w rolach superbohaterek, ale nie ulega wątpliwości, że dopiero w serii „Supersisters” mogą one w pełni rozwinąć skrzydła.
Nie chodzi tylko o to, że dziewczynki cały czas mogą tutaj korzystać z nadzwyczajnych mocy. Z punktu widzenia czytelników równie istotne jest, że otrzymują znacznie dłuższe niż w „Sisters” opowieści, w których naprawdę wiele się dzieje. Warto też dodać, że znajomość pierwotnego cyklu nie jest konieczna, by świetnie się bawić przy lekturze tego tomu. Znajdziemy w nim zaś dwa oryginalne albumy: „Bohaterkę bez lasera” z sześcioma historyjkami oraz „Supersisters kontra Superklony”, gdzie od pierwszej do ostatniej strony śledzimy tylko jedną, ale za to maksymalnie zakręconą historię.
W „Supersisters” możemy podziwiać niezwykle bujną wyobraźnię autorów, która zaowocowała niesamowitymi przygodami sympatycznych siostrzyczek i nadzwyczaj efektownymi kadrami. I tak już w otwierającej ten tom „O tym, jak Marine chciała mieć laser” dowiadujemy się, że wprawdzie Wendy i Marine są superbohaterkami, ale w celu zdobycia kolejnych mocy muszą przechodzić próby oceniane przez sędziego.
Przekonamy się też, że pełniący tę funkcję mistrz Kyo nie ma łatwego zadania, gdyż Marine nie zawsze ma ochotę do końca przestrzegać reguł (szczególnie gdy na czymś jej naprawdę zależy). Czasami może to jednak zemścić się na niej samej – szczególnie gdy będzie to na rękę Wendy.
Czarny rok dla światowego kina. Przez pandemię nie ma co oglądać
W dość zaskakującej scenerii rozgrywa się natomiast „O smoku, którego wszyscy chcieli bić” . Tutaj nasze superbohaterki pojawiają się bowiem w krainie kojarzącej się raczej z fantasy. Z rozbawieniem obserwujemy, jak Marine wprawdzie pomaga pewnemu czarownikowi odwrócić działanie magicznej mikstury, ale nie byłaby chyba sobą, gdyby przy okazji trochę nie narozrabiała… Co ciekawe, w „O tym, jak T. rex się wściekał” okazuje się, że Supersisters potrafią cofać się w czasie (wystarczy wszak lecieć z prędkością nadświetlną!). W tej wyprawie towarzyszy im wróżka Waterpuf, dzięki której dowiadujemy się, że pewnych rzeczy boi się nawet Marine!
Z kolei w „O tym, jak porwano Długouszka” odkrywamy, jak ważny dla młodszej siostry jest jej pluszak. Niestety próby odbicia go siłą z rąk niezwyciężonego robota giganta nie przynoszą żadnego skutku. Oczywiście wszystko dobrze się skończy, ale trzeba też przyznać, że znalezione przez Wendy rozwiązanie okaże się doprawdy zaskakujące. Również w „O tym, jak krety wychodziły spod ziemi” to super „W” odwali czarną robotę przy ujęciu Zombiaczka, chociaż gwoli sprawiedliwości trzeba zaznaczyć, że pluszak Marine też odegra tutaj ważną rolę.
Dla odmiany w „O tym, jak szukałyśmy swojego słabego punktu” obie bohaterki – zanim osiągną swój cel z tytułu historyjki – będą musiały wspólnie udaremnić knowania podstępnej Szal Kaszmir, która chce doprowadzić do szaleństwa lud oceanu i zostać władczynią podwodnej krainy. Warto dodać, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie z tą postacią, gdyż Szal Kaszmir będzie odpowiedzialna także za całą serię wyzwań, z którymi zmierzą się Wendy i Marine w albumie „Supersisters kontra Superklony”. I trzeba przyznać, że na czytelników czeka tutaj nie tylko naprawdę fantastyczna historia, ale przede wszystkim pierwszorzędna zabawa i mnóstwo okazji do śmiechu.