"Sisters, tom 10. Pełne energii": Sport to nie tylko zdrowie, ale i okazja do śmiechu [RECENZJA]
Wprawdzie "Pełne energii" to już 10. album serii "Sisters", ale perypetie Wendy i Marine nieodmiennie potrafią rozśmieszyć do łez. Cóż z tego, że relacje między siostrami są cały czas takie same, jeśli autorzy potrafią wymyślać wciąż nowe przezabawne historyjki z ich udziałem i nie powielają bez umiaru wcześniej wykorzystanych pomysłów.
Okazuje się więc, że chyba niewyczerpanym źródłem humoru może być to, że Wendy i Marine bardzo się kochają, ale pierwszej z nich młodsza o kilka lat siostra jawi się często niemal jako istota z innej planety. A że Marine praktycznie ani na moment nie potrafi usiedzieć spokojnie, to nic dziwnego, że Wendy chwyta się rozmaitych sposobów, aby "spacyfikować" zagrożenie z jej strony. Tyle że Marine nie pozostaje dłużna starszej siostrze i również niejednokrotnie potrafi ją przechytrzyć…
Tym razem jednym z powracających motywów jest uprawianie przez bohaterki sportu i turystyki. Szybko możemy się przekonać, że kiedy Marine decyduje się na udział w biegu Portnawak Run, to czyni to z powodów zupełnie odmiennych niż większość uczestniczek. Trudno przecież zrozumieć – zarówno Wendy, jak i czytelnikom – co może być atrakcyjnego w taplaniu się w błocie na trasie wyścigu! Z kolei spacer po lesie czy biwak na łonie natury potrafią wyzwolić u Marine takie zapędy "ekologiczne", które mogą zupełnie wykończyć Wendy i jej przyjaciółki. Czyż można się rozczulać nad losem wszystkich drzewek czy żuczków? Jednak największe wrażenie wywiera opowiedziana przez Marine w namiocie historia, która śmiertelnie przestraszyła wszystkie zebrane tam dziewczynki.
Kolejnym katalizatorem dla nietypowych zachowań głównych bohaterek jest spotkanie z kuzynkami. I co ważne, w tym przypadku nie ogranicza się to jedynie do tego, że łatwiej porozumiewają się ze sobą dziewczynki w zbliżonym wieku. Okazuje się, że niepozornie wyglądająca Anais również potrafi być naprawdę niebezpieczna! Oczywiście możemy też liczyć na kolejne zawirowania w związku Wendy i Maksencjusza. A co istotne – to właśnie działania Marine kilkakrotnie staną się przyczyną huśtawki nastrojów pary zakochanych.
Nie ulega więc wątpliwości, że "Pełne energii" to po prostu wymarzona lektura dla osób szukających komiksów ze sporą dawką lekkiego humoru, a fani serii znajdą w tym albumie to wszystko, za co pokochali historyjki o Wendy i Marine.