"Requiem. Rycerz wampir: Odrodzenie / Danse Macabre" - recenzja komiksu wyd. Scream Comics
Ojciec chrzestny brytyjskiego komiksu i autor rysunków do "Wiki" zmajstrowali znakomitą rzecz dla dorosłych z pogranicza horroru i dark fantasy. W "Requiem. Rycerz wampir" spotykają się BDSM, czarny humor i heavymetalowy kicz.
Wyobraź sobie, że po śmierci trafiasz do miejsca, gdzie czas biegnie w odwrotną stronę, jego mieszkańcy zamiast się starzeć młodnieją, a wczoraj nadejdzie jutro. Jednak to najmniejszy problem, o czym szybko przekonuje się poległy na froncie II wojny światowej Heinrich Augsburg.
Tak zaczyna się "Requiem. Rycerz wampir". Kolejna kultowa seria długo nieobecna na naszym rynku, która w końcu doczekała się polskiej edycji za sprawą Scream Comics.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Bohaterem jest wspomniany niemiecki żołnierz, który po śmierci przenosi się do upiornego wymiaru. Tam zostaje przemieniony w potężnego Nosferatu, dostaje nowe imię i staje do walki z postępem, jako jeden z "apostołów obskurantyzmu".
Autorami cyklu są Pat Mills i Olivier Ledroit, twórcy dobrze znani polskiemu czytelnikowi. Ten pierwszy to legenda brytyjskiego komiksu związana z magazynem "2000 AD", scenarzysta "Slaine'a", "ABC Warriors" (Studio Lain ), a przede wszystkim "Sędziego Dredda" (Ongrys). Z kolei Olivier Ledroit dał się poznać dzięki ciepło przyjętej serii "Wika" (Scream), do której stworzył rozbuchaną, secesyjną oprawę.
"Requiem. Rycerz wampir" to także rzecz pełna wizualnego rozmachu, stanowiąca idealną symbiozę między pokręconą wyobraźnią Millsa i wielkim talentem Ledroita.
Pierwszy tom zawiera dwa albumy i trudno powiedzieć coś więcej o samej historii, bo dostajemy w zasadzie mocno rozbudowaną ekspozycję. Jednak to w zupełności starczy, aby zorientować się, że mamy przed sobą coś wyjątkowego, ale jednocześnie znajomego, choć w dobrym tego słowa znaczeniu. Wizja duetu przywodzi bowiem na myśl rzeczy sygnowane znakiem jakości "AD 2000" czy "Heavy Metal", na którego łamach cykl zresztą się ukazywał.
Komiksowy świat na opak "Requiem" jest żywcem wyjęty z cudnie kampowych okładek płyt Iron Maiden, Motörhead, Megadeth czy Cannibal Corpse, stanowiących fascynujący mariaż body horroru i sci-fi. Mills sięga po dobrze znane elementy gotyku, dark fantasy (widać wpływ "Hellraisera") i kina klasy B, epatuje okrucieństwem i perwersją (dużą rolę odgrywają tu fetysze), jednocześnie cały czas puszczając oko do czytelnika.
"Requiem" jest więc pod każdym względem ostentacyjnie przegięty, ale i w pełni samoświadomy, co rusz wykorzystując humor jako przeciwwagę dla operowego patosu.
Tym samym tropem idzie Olivier Ledroit. W jego brawurowych rysunkach spotykają się heavymetalowy kicz i humorystyczna kreska. Imponuje tu w zasadzie wszystko: rozmach, warsztat, bogata kompozycja plansz, dopracowane tła i dynamiczne kadrowanie zmieniające się właściwie co stronę. O ile "Wika" specjalnie mnie nie urzekła, tak "Requiem. Rycerz wampir" pod względem formy uważam za rzecz ze wszech miar znakomitą. Niecierpliwie czekam na więcej.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska