Powieść nadzwyczaj wypasiona
Nominowany do British Book Award 2006, nagrody Edgara Allana Poe za Najlepszą Powieść Kryminalną Adwokat po prostu nie mógł zawieść. Dzieło byłego dziennikarza, speca od afer kryminalnych, pracy policji, zwykle jednak pisał wyłącznie powieści kryminalne. Tym razem jednak Adwokat ochrzczony został mianem thrillera prawniczego.
Jakkolwiek od thrillera do kryminału droga niedaleka, to jednak kryminaliści i prawnicy zdają się brnąć w tej samej, gęstej zupie życia. Choć zdania szczególnie na temat poprawności i uczciwości tych ostatnich są podzielone. I chyba właśnie na odbiciu owych sprzeczności zawodu, autor starał się skupić, tworząc historię prawnika, który nagle zderza się boleśnie nie z odcieniami szarości życia, lecz bielą i czernią człowieczeństwa. Bohater – bezduszna, odczłowieczona maszyna pełna paragrafów, wybitny negocjator zawsze wiedzący co powiedzieć i potrafiący wszystko obrócić na swoją korzyści, manipulant i mistrz przekrętu. Cóż, nic bardziej pokrętnego niż zmusić los, poparty wyobraźnią pisarską, by ofiarował takiemu przedstawicielowi palestry właśnie sprawę, w której linia pomiędzy złem a dobrem jest bardziej niż oczywista. Czerń i biel nie miesza się, a szarość jest wyłącznie wspomnieniem dawnej codzienności, z którą się stykał i którą kreował.
Oto Los Angeles. Miasto nie do końca aniołów, sądząc po fabule, która aż prosi się o ekranizację. Wkraczając w treść książki, odniosłem wrażenie, jakbym oglądał film. Plastyczna, odbijająca nawet najmniejszą zmianę w mimice aktorów – bohaterów. Ale też trzeba przyznać, że jest to jednak powieść dla wielbicieli gatunku z pogranicza kryminału i thrillera, zabarwionych jednak odrobiną psychologii. Wartka, szybka, skupiająca się prawie wyłącznie na dialogach. Nie pozostawiająca czasu na przemyślenia. Ale pozostawiająca pytania. O to czy jeszcze w ogóle jest w tym świecie miejsce na rozgraniczanie dobra i zła? O to kim jest człowiek i czy wciąż godny jest miana homo sapiens? Autor nie odchodzi od ulubionych wątków kryminalnych, ofiarując bohaterowi prawdziwy czyściec, coś na kształt Dickensowskiej Opowieści wigilijnej. Uświadamiając mu na nowo kim powinien być, czym jest prawo i kim winien być człowiek. Ale robiąc to w sposób na tyle łagodny, mącąc w świecie bogatych, którzy wierzą w to, że mogą wszystko;
sensacyjny i wciągający, że śmiało można polecić ten tytuł na wakacyjne czytanie. Stephen King twierdzi, że sposób pisania Connelly'ego, sposób narracji poprawia się z powieści na powieść... A to coś na pewno znaczy. Przynajmniej dla niektórych.