Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:04

Potrzebny płatnerz! Pilnie!

Potrzebny płatnerz! Pilnie!Źródło: Inne
d80o8v2
d80o8v2

Wiedziona zasadniczo wyłącznie jakąś dziwną sympatią dla głównego bohatera całego zamieszania, przeczytałam trzecią część przygód inkwizytora z Hezu, której tytuł wziął się od jego trzeciego przydomka. Więcej przydomków nasz uniżony sługa nie posiada, co wcale nie oznacza, że jest to ostatnia odsłona jego losów. Ale nie wiem, czy po tym, co dostałam, sympatia, którą darzę Mordimera, będzie wystarczającą pobudką do czytania kolejnych części. Szczerze powiedziawszy, wątpię. Ale po kolei.

Sądziłam, że wiem, czego się spodziewać. Zgrabnego stylu, ładnej, archaizowanej frazy, dość ciekawej narracji, humoru na przyzwoitym poziomie, ze szczyptą ironii i przygarścią cynizmu oraz przewidywalnych do bólu fabuł. Rezultatem wymieszania powyższych składników były opowiadania wchodzące w skład Sługi Bożego i Młota na czarownice. Był to melanż mimo wszystko strawny, niedostatki fabuły wyrównywał ciekawie skonstruowany główny bohater – cynik, hulaka (gdy miał za co hulać), człowiek bezwzględny i interesowny, a jednocześnie mający poczucie obowiązku i zasady, niepozwalające mu przekraczać pewnych granic w używaniu posiadanej władzy nad ludźmi. Mordimer Madderdin, podwładny wyjątkowo wrednego typa, biskupa Hez-hezronu. Licencjonowany inkwizytor z ogniem świętej wiary w sercu i wieczną pustką w sakiewce. Dawał się lubić. Słusznym zabiegiem było zastosowanie pierwszoosobowej narracji, gdyż celne obserwacje „biednego Mordimera” dotyczące miejsc i ludzi, jego cyniczne autoanalizy, czy wreszcie gorzkie
żale ubarwiały opowieść, nadawały jej swoisty smaczek i tempo.

Cóż się zatem zmieniło? Przede wszystkim pojawiło się zmęczenie. Czytelnika, nie autora, żeby nie było niedomówień. Oczywiście jest to ocena zupełnie subiektywna, ale pewne rzeczy zaczynają wyraźnie nużyć. Ileż można czytać o tym, że w Hezie śmierdzi, Mordimer ma wrażliwe powonienie, Kostuch się nie myje, blizna na jego twarzy przypomina robaka, a Bliźniacy preferują niekoniecznie gorące miłosne uniesienia? To tylko garść przykładów, a można je mnożyć.

Zbiór opowiadań to nie homerycki epos, nie ma potrzeby przyporządkowywania bohaterom stałych określeń i powtarzania ich za każdym razem, kiedy pojawiają się na scenie. Można natomiast pozwolić sobie na rozbudowanie charakterystyki. Tymczasem poszerzeniu ulega wyłącznie postać Mordimera i biskupa, inne, choć stale się pojawiają, wydają się mieć charakter czysto użytkowy. Ot, żeby nie było za pusto. A już zupełnie irytujące stają się rozwlekłe opisy modlitw inkwizytora, ponieważ wiadomo, że te epizody można streścić w zdaniu „Zapłaciwszy nieludzkim cierpieniem, omdleniem i wymiotami za wskazówkę udzieloną mocą modlitwy, ofiarny inkwizytor nazajutrz wiedział już, gdzie ma szukać zwłok”.

d80o8v2

Wątłe i przewidywalne fabuły wcześniej dawały się przełknąć, ale rozwlekanie pomysłu, którego potencjał (nawiasem mówiąc niezbyt duży) wystarczy maksymalnie na czterdzieści stron, na stron sto, jak to ma miejsce w otwierającym zbiór opowiadaniu „Głupcy idą do nieba”, nie tylko przełknąć się nie daje, ale wręcz staje kością w gardle. Podobnie jak zastosowanie (na znacznie niższym poziomie) metody przetworzenia bajkowych motywów, znanej z opowiadań Andrzeja Sapkowskiego – przynajmniej bajka się nie powtarza, Piekara wziął na warsztat „Jasia i Małgosię” – które możemy podziwiać w opowiadaniu „Sierotki”. Zdecydowanie najlepszym opowiadaniem ze zbiorku, ustępującym chyba tylko „Wężowi i gołębicy” z „Miecza na czarownice” są „Kości i zwłoki’. Główną zaletą tego tekstu jest nieprzewidywalne zakończenie, bardzo rzadki ptak w uniwersum Mordimera. Niezaprzeczalnym plusem jest także Wesoły Kat i jego rozbrajające wierszyki. Jest to jednak jedyna kropla miodu, jaką mogę z czystym sumieniem dodać do tej beczki dziegciu.
Autor sam sobie zadaje ostateczny cios opowiadaniem tytułowym; zamykającym zbiór Mieczem aniołów. Tekst jest częściowo oparty na pomyśle zbliżonym do zawartego w opowiadaniu „Dopuszczalne straty” Mai Lidii Kossakowskiej (motyw odejścia Boga). Częściowo, bo Piekara, niestety, idzie jeszcze krok dalej. Bóg drzemie uśpiony w jednym ze swoich wyznawców. A teraz konkurs: kto dostąpił zaszczytu przechowania Boga w swoim nędznym ciele? A) Mordimer B) Morduś czy może C) Mordi?

Można wygrać niepowtarzalny inkwizytorski płaszcz ze złamanym krzyżem, oraz miecz, podobno anielski, ale wyjątkowo tępy. Bo jak może być ostry, kiedy odebrano mu jedyny mocny punkt, z interesującej postaci robiąc kolejnego sztampowego do granic wybrańca, od którego zależą losy świata? Powinni tego zabronić. Ale może jest jeszcze szansa. Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza, jak mówi przysłowie. Może nie jest przeznaczeniem miecza aniołów rdzewieć po kres dni? Tak czy tak, potrzebny płatnerz. Pilnie!

d80o8v2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d80o8v2

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj