"Perramus" – recenzja komiksu wydawnictwa Non Stop Comics
Pisząc o klasykach gatunku, łatwo wpaść w pułapkę banału. Ale w przypadku "Perramusa" żadne komplementy nie są na wyrost. Komiks Sasturaina i Breccii to arcydzieło i jeden z najważniejszych tytułów wydanych w tym roku.
- W Argentynie nie ma obozów koncentracyjnych; nie ma więźniów politycznych. Kampania rozpętana przeciwko Argentynie przed mistrzostwami świata w piłce nożnej to robota międzynarodowej lewicy - mówił w 1978 r. gen. Jorge Rafael Videla. Dwa lata wcześniej na czele prawicowej junty przeprowadził zamach stanu. Przy cichym przyzwoleniu USA rozpoczęła się "walka z anarchią, korupcją i chaosem gospodarczym", której ofiarami padli krytycy reżimu, partyzanci i zwykli cywile.
Codziennością były porwania, tortury, w końcu morderstwa i potajemne wyrzucenie ciał do oceanu w "lotach śmierci". Szacuje się, że w ten sposób "zniknęło" nawet 30 tys. obywateli.
Komiks - renesans gatunku
Rządy Videla zakończyły się w 1982 r., tuż po przegranej wojnie o Falklandy-Malwiny, a demokracja wróciła do Argentyny chwilę później. Ale trauma wywołana terrorem i ludobójstwem nie minęła nigdy. I o tym opowiada "Perramus".
Tytułowy bohater to dysydent, który w godzinie próby zawodzi towarzyszy. Targany wyrzutami sumienia dobrowolnie decyduje się na amnezję. Uwolniony od bagażu pamięci i tożsamości rozpoczyna surrealistyczną podróż mającą na celu odkupienie win, ale i uwolnienie mieszkańców miasta Santa María od rządów upiornych Marszałków.
Scenariusz Juana Sasturaina to pisarstwo najwyższej próby. Przygody Perramusa napędzają błyskotliwy humor, nieprawdopodobna wyobraźnia i erudycja autora, który teoretycznie nieprzystające do siebie konwencje i gatunki spaja w porywającą, wielowymiarową historię.
W "Perramusie" na równych prawach pojawiają się aluzje do rzeczywistości (np. Santa María to nawiązanie do pierwotnej nazwy Buenos Aires), absurdalna fikcja, jak i autentyczne postacie – m.in. Frank Sinatra, Gabriel García Márquez czy Jorge Luis Borges, który w tym paralelnym świecie doczekał się Nagrody Nobla.
Breccia nie ustępuje Sasturainowi na krok, tworząc powalającą wizję opartą na charakterystycznym dla siebie stylu, w którym spotykają się realizm, daleko posunięta ekspresja i formalne eksperymenty. Po lekturze "Perramusa" trudno sobie wyobrazić inny tytuł, w którym tak fundamentalną rolę odgrywałaby narracja wizualna.
To już trzeci po "Morcie Cindererze" i "Mitach Cthulhu" komiks Alberto Breccii, który ukazał się nakładem Non Stop Comics. I tak samo jak w przypadku tamtych albumów "Perramus" prezentuje się wybornie.
Na bez mała 500-stonicową kobyłę (format 194x280 mm) składają się 4 historie napisane w latach 1982-89. W dodatkach znajdziecie fantastyczny esej dr Laury Caraballo poświęcony politycznej sytuacji Argentyny w latach 1977-82, wyczerpujące biografie twórców oraz słownik pojęć pojawiających się w komiksie autorstwa tłumaczki Iwony Michałowskiej-Gabrych.
Wszystko to razem daje czytelnikowi niezbędny kontekst do lepszego zrozumienia komiksu i skomplikowanych okoliczności, w jakich powstawał. Dlatego jeśli nie jesteście specjalistami w temacie Argentyny i specyfiki regionu, lekturę "Perramusa" najlepiej zacznijcie od końca.