Nowe życie zamachowca. Strzelał do prezydenta, by zaimponować Jodie Foster
W 1981 r. Ronald Reagan cudem uniknął śmierci z rąk Johna Hinckleya. Fanatycznego wielbiciela Jodie Foster, który od trzech lat przebywa na wolności. Wiemy, jak wygląda jego codzienność.
Spacerując po mieście wygląda jak typowy 63-latek. Niczym się nie wyróżnia, nie przyciąga wzroku nieznajomych. Jego nazwisko znają wszyscy, ale mało kto jest w stanie rozpoznać w nim 26-latka, który strzelał do Ronalda Reagana podczas nieudanego zamachu 30 marca 1981 r.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Margielewski: skauci szejków werbują kandydatki w klubach. Gdy dziewczyny wytrzeźwieją, żałują tego, co zrobiły
Hinckley ma artretyzm, nadciśnienie, problemy z plecami i prawym kolanem. Mieszka w rodzinnym domu z 93-letnią matką, bratem i kotem. Jeździ do lekarza, robi zakupy i pranie. Trzy razy w tygodniu udziela się jako wolontariusz.
- Wiedzie spokojne życie. Rzadko go widuję, nawet nie pamiętam, kiedy spotkałem go po raz ostatni – powiedział "People" Jack Garrow, sąsiad mieszkający na tej samej ulicy co rodzina Hinckleyów.
Amerykański tygodnik rozmawiał z sąsiadami niedoszłego zabójcy Reagana. Dotarł także do dokumentów, które zawierają listę zakazów obowiązujących Hinckeya. Godząc się na nie mężczyzna mógł opuścić zamknięty zakład psychiatryczny, gdzie spędził ponad połowę swego życia.
Morderczy plan
John Hinckley w zamachu na prezydenta poważnie ranił cztery osoby, ale nie odpowiedział za próbę zabójstwa. Sąd przyjął wersję psychiatry, który stwierdził, że zamachowiec był "ekstremalnie chory psychicznie i poprzez zabójstwo prezydenta chciał w magiczny sposób zyskać względy Jodie Foster".
Co ciekawe, Reagan nie był pierwszym celem syna biznesmena z branży naftowej. Bill O'Reilly i Martin Dugard w książce "Zabić Reagana" pisali, że "pierwotnie Hinckley usiłował zamordować prezydenta Jimmy’ego Cartera. Podążył za nim (…), lecz na lotnisku wykryto w jego bagażu trzy sztuki broni ręcznej i magazynki z amunicją. Mimo to nie został aresztowany, ani nawet objęty obserwacją. Jedynymi konsekwencjami, które poniósł, były konfiskata broni i zapłacenie niewielkiej grzywny za złamanie prawa stanowego."
Hinckleya to nie zraziło i wkrótce planował kolejny atak. Myślał między innymi o zastrzeleniu Teda Kennedy’ego, rozważał wejście na salę posiedzeń Senatu i próbę zabicia parlamentarzystów. Planował również popełnienie samobójstwa na oczach Jodie Foster, której był fanatykiem od czasu obejrzenia "Taksówkarza". Jego wybór padł ostatecznie na Ronalda Reagana, co było w dużej mierze dziełem przypadku.
Sześć strzałów
Hinckley zeznawał przed sądem, że w marcu po przyjeździe do Waszyngtonu z rewolwerem i 43 sztukami amunicji, nie myślał już o Tedzie Kennedym i parlamentarzystach. Chciał umrzeć w obecności ukochanej aktorki, którą od dłuższego czasu prześladował. Od tego zamiaru odwiódł go nagłówek w "Washington Post", w którym pisano o programie dnia prezydenta. "Dziś po południu Reagan wygłosi przemówienie w hotelu Hilton" - taka informacja spadła na niego jak grom z jasnego nieba i przyczyniła się do podjęcia decyzji o zamachu.
Po przybyciu na miejsce przemówienia nikt nie sprawdził jego kieszeni. Zachowanie młodego mężczyzny nie wzbudzało podejrzeń, dzięki czemu zamachowiec mógł się ustawić w pierwszym rzędzie pośród fotoreporterów. Biografowie Reagana podkreślają, że Hinckley nie wykorzystał najlepszego momentu do zastrzelenia prezydenta, jednak i tak udało mu się oddać sześć strzałów.
Pierwszy pocisk trafił sekretarza prasowego w czoło nad lewym okiem. Drugi dosięgnął policjanta i utkwił obok rdzenia kręgowego. Trzeci strzał był niecelny. Czwarty trafił w wątrobę agenta Secret Service. Piąty pocisk odbił się od limuzyny. Szósty także trafił w lincolna, ale rykoszet ugodził Ronalda Reagana pod lewą pachą. Kula przebiła płuco i zatrzymała 2,5 cm od serca. Wystrzelenie sześciu kul zajęło Hinckleyowi 1,7 sekundy.
Nowe życie
Zamachowiec od 3 lat przebywa na wolności i choć zdaniem psychiatrów nie sprawia żadnego zagrożenia, sąd nałożył na niego kilkadziesiąt restrykcji.
Hinckley nie może się kontaktować z rodziną Reagana ani z Jodie Foster. Nie wolno mu rozmawiać z mediami, zakładać konta w mediach społecznościowych czy nawet szukać w sieci wiadomości na temat swojego "wyczynu".
W trakcie leczenia Hinckley zainteresował się muzyką, zaczął komponować i pisać teksty piosenek. Żadna z nich nie może być opublikowana w sieci (nawet pod pseudonimem) bez wcześniejszego zatwierdzenia. Hinckley nie może zarabiać na swojej muzyce i nawiązywać kontaktu z osobami, które ją słyszały lub komentowały.
Zgodnie z nakazem sądu Hinckely udziela się jako wolontariusz w kościele Unitarian Uniwersalistów. Z początku budował domki dla ptaków i zajmował ogrodem, ale nie był w tym najlepszy. Zamiast tego zaczął sprzedawać książki wydawane przez zgromadzenie. Wkrótce przeniósł się na Amazona, gdzie założył własny sklep z używanymi książkami, a następnie z antykami.
Terapeuta Hickleya zabiega o to, by jego pacjent nie popadł w depresję i nie został odizolowany od społeczeństwa. Po trzech latach na wolności grono ekspertów nazywa niedoszłego zabójcę Reagana "przewidywalnym i niezawodnym".
Zobacz także: Potrafi zabijać. Ale wyszkolono go, by ratował życie