Trwa ładowanie...

Negalyod. Ostatnie słowo - recenzja komiksu wydawnictwa Egmont

Obłędne rysunki, ale i zupełnie niepotrzebny sequel. Tak w wielkim skrócie można streścić drugą część "Negalyoda" autorstwa Vincenta Perriota.

 Negalyod. Ostatnie słowo. Tom 2, Egmont, 2022 Negalyod. Ostatnie słowo. Tom 2, Egmont, 2022Źródło: Materiały prasowe
d3rngdm
d3rngdm

Pierwszy tom "Negalyoda" (lutym 2020 r.), wziął mnie z zaskoczenia. Nie miałem żadnych oczekiwań, a dostałem wspaniale narysowaną dystopię, łączącą w sobie elementy "Mad Maksa", "Parku jurajskiego" i "Matriksa". Brzmi niedorzecznie? A i owszem, ale jakimś cudem Vincent Perriot sprawił, że wszystko to razem gra i buczy.

"Negalyod" opowiadała o Jarrim, młodzieńcu z ludu, którego żądza zemsty zapoczątkowuje rewolucję obalającą establishment i trzęsącą wszystkim sztuczną inteligencję. Album stanowił zwartą, zamkniętą całość i był namacalnym dowodem talentu narracyjnego młodego autora. Ot, bardzo przyjemne przygodowe czytadło w przemyślanym świecie, zdecydowanie powyżej średniej frankofońskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komiks - renesans gatunku

Czy "Negalyod" wymagał sequela? Absolutnie nie, ale najwyraźniej Vincent Perriot był innego zdania. Tym sposobem dwa i pół roku później dostaliśmy tom drugi o podtytule "Ostatnie słowo". Jego lektura niestety pokazuje, że niektóre historie nie potrzebują ciągu dalszego.

d3rngdm

W "Ostatnim słowie" śledzimy dalsze losy Jarriego, jego ukochanej Korienze oraz ich córek. Ziemię zalewa woda, a jej mieszkańcy zmuszeni są do egzystowania na pływających wyspach i ogromnych statkach. Na domiar złego po wzburzonych wodach oprócz wielkich gadów krąży też opętana obsesją śmierci sekta piratów.

Umówmy się – pierwszy tom nie grzeszył specjalnie fabularną finezją. To była po prostu sprawie opowiedziana, prościutka historia z wyrazistymi bohaterami. "Ostatnie słowa" pozostają w tym samym klimacie, ale wyraźnie widać, że autor miał ambicje na coś większego.

Oprócz przygodowego postapo dostajemy więc mesjanistyczne bajdurzenie, wpływającą na rzeczywistość książkę i motywacje pisane naprawdę grubą krechą. Akcja rozłożona jest na kilka lat i widać, że autor za wszelką ceną starał się upchnąć na 200 stronach jak najwięcej. Stąd odczuwalna skrótowość i pośpiech. Lektura niestety bardzo na tym traci, zwłaszcza że mamy tu spokojnie materiału na więcej niż jeden komiks.

Źródło: Materiały prasowe
Negalyod. Ostatnie słowo. Tom 2

Miejscami można też odnieść wrażenie, że fabuła jest tu tylko dodatkiem do warstwy wizualnej. A ta naprawdę budzi podziw. Trudno w to uwierzyć, ale Perriot jeszcze mocniej dociska pedał gazu i serwuje obłędnie szczegółowe, wypieszczone rysunki i co rusz częstuje nas wielkimi planami. Owszem, czyta się to bez większych emocji, ale ogląda z niesłabnącym podziwem.

d3rngdm

Grzegorz Kłos, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad "Pierścieniami Władzy""Rodem Smoka", wspominamy seriale z lat 90. oraz śpiewamy hymn ku czci królowej. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3rngdm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3rngdm