"Lucky Luke: Kuzyni Daltonów": Jak stać się postrachem Dzikiego Zachodu [RECENZJA]
Wiadomo, że początki bywają trudne. Zasada ta dotyczy również działalności przestępczej, o czym przekonali się tytułowi bohaterowie „Kuzynów Daltonów”. W ich przypadku największym problemem okazał się oczywiście Lucky Luke.
Album ten to dla czytelników okazja do obserwowania pierwszego spotkania dzielnego kowboja z czterema Daltonami, którzy później na stałe zadomowili się w tej komiksowej serii. Okazuje się, że Joe, William, Jack i Averell postanowili upodobnić się do swych osławionych kuzynów (notabene postaci autentycznych), których przestępczą karierę zakończył nie kto inny jak Lucky Luke. Czterech Daltonów chce wyrównać rodzinne rachunki, ale chociaż pierwsze starcie z samotnym kowbojem nie przebiega po ich myśli, to tak łatwo nie rezygnują z obranej drogi.
Wkrótce widzimy, że bracia wytrwale ćwiczą i w efekcie stają się zdecydowanie groźniejszymi przeciwnikami dla Lucky Luke’a. Ten z kolei nie polega jedynie na swoich umiejętnościach strzeleckich, lecz niejednokrotnie ucieka się do sprytnych forteli. Co istotne, w związku z tym będziemy świadkami wielu naprawdę zabawnych scen, a rozwój wydarzeń jest zdecydowanie trudniejszy do przewidzenia niż w późniejszych albumach z udziałem Daltonów. Trudno wszak nie być zaskoczonym, widząc na przykład Lucky Luke’a przyłączającego się do ich gangu (choć oczywiście ma on w tym ukryty cel).
A w każdym razie napady z jego udziałem mają już doprawdy niecodzienny przebieg! Wreszcie sceny, w których dzielny kowboj w końcu schwytał czterech bandytów, to iście mistrzowski popis Goscinny’ego i Morrisa. Tylko tutaj możemy wszak zobaczyć przestępców doprowadzanych za kratki w pianoli i beczce po piwie! Wszystko to sprawia, że w trakcie lektury tego komiksu zabawa jest przednia, a „Kuzyni Daltonów” to jeden z najważniejszych albumów w całej serii o Lucky Luke’u.
Ocena: 8/10