"Lucky Luke. Klondike": Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni [RECENZJA]
W „Klondike” twórcy postanowili przybliżyć czytelnikom okres gorączki złota, jaka wybuchła w 1896 roku pod odkryciu złota nad tytułową rzeką. Do Jukonu przybyło wtedy wielu poszukiwaczy liczących, że to właśnie im dopisze szczęście. W tym tłumie odnajdziemy zaś nie tylko Lucky Luke’a, ale i innych starych znajomych.
Już na samym początku albumu dowiadujemy się bowiem, że nad Klondike los uśmiechnął się do znanego z „Żółtodzioba” Jaspera – dawnego kamerdynera Waldo Badmintona. Tego ostatniego też zresztą tutaj spotkamy, gdyż w towarzystwie Lucky Luke’a wyrusza na północ, by odnaleźć Jaspera, od którego od miesięcy nie było żadnych wieści. Droga do Dawson okazuje się zaś najeżona trudnościami – na śmiałków czeka między innymi przełęcz Chilkoot, której dotychczas nie udało się przebyć żadnemu koniowi, czy przełom Five Fingers rzeki Jukon, gdzie rozbijają się cztery tratwy na pięć. Oczywiście wszystkie te przeszkody nie powstrzymają Lucky Luke’a i Waldo Badmintona, ale kilka razy ich życie będzie wisieć na włosku.
A przybycie do Dawson wcale nie będzie oznaczać końca niebezpieczeństw! Okazuje się bowiem, że Jasper zniknął bez śladu, a działka, na której rzekomo znalazł złoto, jest zupełnie bezwartościowa. Dowiadujemy się też, że prawdziwym panem tego miasta jest Soapy Smith, do którego nie tylko należy miejscowy saloon i telegraf, ale także prawo do wydawania koncesji na wydobycie złota. Kiedy wpada mu w oko Jolly Jumper, miejscowy potentat próbuje złożyć dzielnemu kowbojowi ofertę nie do odrzucenia. Oczywiście Lucky Luke nie ma zamiaru rozstawać się ze swym wierzchowcem, a z kolei czarnych charakter przecież nie puści płazem doznanej zniewagi.
Sytuacja robi się zaś jeszcze bardziej napięta z tego powodu, że dzielny kowboj podejrzewa, iż Soapy Smith wie znacznie więcej o zaginionym kamerdynerze niż to wynika z jego wyjaśnień. W związku z tym wkrótce potem będziemy świadkami pomysłowego fortelu Lucky Luke’a, który pozwoli mu odkryć prawdę. Warto tutaj zaznaczyć, że twórcy zadbali o to, żeby rozwiązanie tej intrygi kryminalnej było zaskakujące, a przy okazji również zabawne. Wszystko to sprawia, że „Klondike” jest naprawdę udanym albumem, w którym na czytelników czekają też dodatkowe atrakcje, jak choćby pojawiający się na kartach komiksu Jack London czy Charlie Chaplin.
Ocena – 7/10