Krawiecki duet z warszawskiej Pragi na strychu szyje dla celebrytów
W białym garniturze uszytym na strychu na warszawskiej Pradze w reklamie napoju energetycznego wystąpił Mike Tyson. Od lat ten praski strych to najgorętszy adres, gdzie także celebryci szyją sobie ubrania na zamówienie.
Tajemnica sukcesu nie tkwi w cenie, ale w jakości szycia. Bo krawiectwo to jeden z tych fachów, który żeby dobrze wykonywać, trzeba się uczyć latami w modelu uczeń - mistrz. Katarzyna Chudyńska-Szuchnik w książce "Zręczni. Historie z warszawskich pracowni i warsztatów" wydanej przez Muzeum Warszawy opisała zakłady rzemieślnicze, które kiedyś działały w stolicy, i te, które jeszcze się ostały. W tej chwili jest ich niewiele, chociaż kiedyś na ulicy Targowej na warszawskiej Pradze pod każdym numerem działał jakiś warsztat. Z książką można przejść się po warszawskiej Pradze, sprawdzając konkretne adresy.
Cholewki, pierzyny, szczotki - do dziś w okolicach Targowej i Ząbkowskiej każdy wskaże, gdzie kupić najlepsze jeszcze można albo można było kiedyś. Na Kawczej działał punkt, w którym można było dostać termometr, po likwidacji zakładu przez chwilę działała tu kawiarnia. Dziś i ona jest zamknięta.
Nieliczni przetrwali, albo do fachu wrócili, bo dostrzegli, że Polacy znów doceniają ręczną robotę. Na Mokotowskiej naprawisz każde oprawki do okularów, na Nowym Świecie zamówisz buty na miarę, na Pradze uszyjesz garnitur na miarę.
Jakość Ambasadora
To właśnie na praskim strychu pracuje duet Witold Kondraciuk i Krystyna Nagrodzka. Ona jest dawną krojczynią, on był niegdyś kierownikiem w Zakładach Odzieżowych "Ambasador".
Któż nie pamięta słynnych neonów "Dom mody Ambasador", które błyszczały w Alejach Jerozolimskich, na licznych "Kronikach filmowych", filmach czy relacjach telewizyjnych od lat 70. XX wieku.
"Ambasador" w PRL-u był znakiem jakości, niemalże posmakiem luksusu. I teraz jeszcze w internecie znaleźć można chętnych, by kupić płaszcz wyprodukowany w "Ambasadorze".
Do filmów i reklam
Dziś Kondraciuk i Nagrodzka nie mają neonu, niespecjalnie chwalą się adresem, nie umieszczają reklam. Nie muszą. Pracy i tak mają sporo, niektórym wręcz muszą odmawiać. Szyją do programów telewizyjnych, w których gwiazdy tańczą albo śpiewają. Zamówienia przychodzą dwa razy w roku i ustawiają im kalendarz pracy.
Oprócz tego zamówienia spływają z teatrów, cyrków - zazwyczaj na bardziej wymyślne stroje. W "Dywizjonie 303" w garniturze skrojonym na praskim strychu wystąpił Goering, a w białym garniturze spod igły tego duetu krawieckiego w reklamie wystąpił Mike Tyson.
Bez metki
To właśnie zamówienia filmowe sprawiły, że aktorzy przychodzą i zamawiają prywatnie. Chudyńska-Szuchnik pisze, że można pomyśleć o nazwisku dowolnego aktora - na bank zamawiał na Pradze garnitur.
Klienci z polecenia to kolejna wierna grupa. Przynoszą swój materiał, często także podszewkę. Ponieważ ubrania z pracowni Kondraciuka i Nagrodzkiej wychodzą nieoznakowane, jeden z klientów przyszedł kiedyś nawet z metką, bo nie chciał mieć garnituru, który jest anonimowy. Jak brzmiał napis na metce? "Krawiec Praga".
Przykład praskiego duetu krawieckiego pokazuje, że znów liczy się specjalistyczna wiedza i jakość. To one zapewniają im rekomendacje.
Takich krawców, zegarmistrzów, cholewkarzy, szewców czy rymarzy pozostało niewielu. Pewnie kiedy popytamy starszych mieszkańców, to dowiemy się, że jeszcze gdzieś znajdzie się szewc, który uszyje buty, a może lutnik albo rymarz? A może znów wrócimy do naprawiania parasolek zamiast kupować kolejną?
Katarzyna Buszkowska - dziennikarka, prowadzi blog Literackigps.pl