Jerzy Stuhr wspomina Jerzego Pilcha: "Przy nim się żyło"
Jerzy Stuhr był blisko z Jerzym Pilchem. Aktor wspominał pisarza w programie TVN24.
W wieku 67 lat zmarł Jerzy Pilch. Wybitny pisarz miał wielu fanów, a jego książki doczekały się kilku ekranizacji. W "Kropce nad i" Jerzy Stuhr wspomniał artystę.
- Zawsze wyprzedzał o krok pokolenie. Zawsze potrafił je zobrazować. "Spis cudzołożnic" to film, który zrobiłem na podstawie jego książki. Ten temat w sobie niosłem, tylko nie potrafiłem go ubrać w formę. Czas przemijania... Jurek to pierwszy ujął, że w naszym pokoleniu pod każdym względem czas przemija. Całe życie mi towarzyszył. Przy nim to się żyło. Miał poczucie humoru, dystans. To było bardzo krakowskie, że on mówił, że jak szedł przez Rynek w Krakowie do "Tygodnika Powszechnego", to szedł cały dzień. Bo tylu znajomych spotykał. Ta jego ironia była z kręgu moich polonistycznych przyjaciół. Bardzo mi go będzie żal. Parę dni temu czytałem jego ostatni felieton w "Polityce". On zawsze potrafił wyrazić w słowach to, czego ja nie potrafiłem. Bardzo bliski mi człowiek - powiedział aktor.
ZOBACZ: Szczera rozmowa z Jerzym Stuhrem
Jerzy Stuhr podkreślił w rozmowie z Moniką Olejnik, że Jerzy Pilch był niezwykłą osobowością.
- Niezwykle ironiczny, a jednocześnie nie złośliwy. Kochał ludzi. Podobnie miał Krzysztof Kieślowski. Potrafił wnikliwie wejść w człowieka. Nigdy z kpiną, obrazą i pogardą.
Jerzy Pilch kochał ludzi, trafnie ich opisywał.
- Jego postawa życiowa zawsze była w obronie człowieka, jego słabości, upadku. Niezwykły pisarz, człowiek. Śmialiśmy się nieraz, a propos "Spisu cudzołożnic": "Jurek, ty młodszy jesteś, ale może te same koleżanki są tam wpisane, te w cudzysłowie cudzołożnice". Mieliśmy bardzo bliskie porozumienie.
W programie pojawił się również Michał Ogórek, dziennikarz.
- Będzie brakowało jego radości, którą nam dawał w najbardziej ponurych momentach rzeczywistości. Niewiele jest rzeczy, z których się głośno śmieję, jak czytam. Felietony Jerzego były wyjątkiem.
Zarówno Stuhr, jak i Ogórek podkreślili, że pisarz bardzo był związany z Wisłą.
- Siłą pisarstwa Pilcha była Wisła. Nawet w powieściach, które były słabsze, w momencie, w którym pisał o Wiśle wznosił się na wyżyny. Sięga do swoich wiślańskich wspomnień i robi się literatura na światowym poziomie. Wiem, że w samej Wiśle nie cieszy się ogromną estymą, bo dosadnie pisał o tym wszystkim, ale wielka literatura ma to do siebie, że jest okrutna. Nawet opisując swoją matkę był bezpardonowy. Ale to było fantastyczne, prawdziwe. Myślę, że nie dobrze było być dobrym znajomym Jurka, bo on potrafił opisywać swoich przyjaciół okrutnie - zażartował na koniec dziennikarz.
Jako ostatni głos zabrał pisarz Stefan Chwin.
- On był jednym z tych, których szczególnie cenię. Miał dar, że wszystko idealnie prześwietlał. Bardzo lubiłem jego poczucie humoru. Pamiętam noc w Barcelonie, spotkaliśmy się w tym samym hotelu przez przypadek. Był, jak to mówił, z "kolejną aktualną kobietą", ja z żoną. Spędziliśmy miły wieczór na dachu hotelu. Nie był humorystą życia towarzyskiego. On nie tryskał gejzerem dowcipów. Był skupiony i mądry. Miałem złudzenie, że jest dowcipnisiem, a był bardziej refleksyjny, głęboki. Nie było to takie podśmiechiwanie. Uważam, że miał bardzo dobre wyczucie polskości, analityczne. "Spis cudzołożnic" jest pod tym względem najlepszy. (…) Jednej rzeczy nie zrobił. Nie wzorował się na czeskim humorze. To było coś własnego.
Autor wyjawił, że często w rozmowach poruszali tematy trudne, o których pisali w swoich książkach.
- Mówiliśmy najczęściej o rzeczach ponurych i mrocznych. Ja też w mojej literaturze takich rzeczy dotykam. Odnalazł formę komiczną na katastrofę życiową. On potrafił poradzić sobie z tym, z czym wielu ludzi nie umiało. Podziwiałem, że ma takie wspaniałe dojście do kobiecych serc. To była tajemnica kunsztu pisarskiego, że tak trafiał do pań.