Byli oskarżani o kanibalizm i orgie. Walka z chrześcijanami przyniosła odwrotny skutek
Żydzi i Rzymianie oczekiwali, że po śmierci Jezusa nowa sekta przestanie istnieć. Stało się wręcz odwrotnie. O chrześcijanach robiło się coraz głośniej i szybko zaczęto ich postrzegać jako zagrożenie dla tradycyjnego porządku. Wszystko przez nowe rytuały, które prowadziły do oskarżeń o kanibalizm i seksualną rozwiązłość - z powodu spożywania ciała i picia krwi Jezusa podczas "uczty miłości".
Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Poznańskiego publikujemy fragment książki "Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana" Thomasa R. Martina (tłum. Mateusz Fafiński), która ukazała się niedawno na polskim rynku w nowym, zaktualizowanym wydaniu.
Korzenie chrześcijaństwa
(...) Wyedukowany Żyd, jakim był Jezus, który być może znał grekę, a także aramejski, język mieszkańców regionu, zdawał sobie sprawę, że musi dotrzeć do miejskich tłumów, by rzeczywiście wpłynąć na bieg wypadków. Dlatego porzucił społeczności wiejskie, w których rozpoczął nauczanie, i poszedł głosić słowo do najważniejszych miasteczek i miast regionu. Jego cudowne uzdrowienia i egzorcyzmy w połączeniu z doskonałymi umiejętnościami kaznodziejskimi okazały się sensacją. Przyciągnęło to uwagę rządzących, którzy automatycznie założyli, że dążył do władzy. Obawiając się, że Jezus może rozpocząć żydowską rewoltę, przedstawiciel rzymskiej władzy w regionie, Poncjusz Piłat (sprawował urząd 26–36 n.e.), zarządził w Jerozolimie w 30 roku n.e. jego ukrzyżowanie – zwyczajową karę za zagrożenie dla pokoju na rzymskim terytorium.
W przeciwieństwie do losu innych podejrzanych o buntowniczych skłonnościach, których Rzymianie stracili, wpływ Jezusa przetrwał mimo jego śmierci. Jego zwolennicy twierdzili, że jako Bóg cudownie zmartwychwstał i zaczęli przekonywać innych Żydów, że był on obiecanym Mesjaszem, mającym wkrótce powrócić, by osądzić świat i rządzić w Królestwie Bożym. W tym momencie ci, którzy wierzyli, nie chcieli zakładać nowej religii. Uważali się za wiernych Żydów i przestrzegali przykazań żydowskiego prawa.
Największy "grzech" polskiego Kościoła. Jezuita wymienia jeden konkretny
Radykalna zmiana nadeszła wraz z nawróceniem Pawła z Tarsu, pobożnego Żyda i rzymskiego obywatela, który poprzednio prześladował tych, którzy zaakceptowali Jezusa jako Mesjasza. Po wizji, którą zinterpretował jako objawienie Jezusa, Paweł stał się wierzącym, chrześcijaninem (zwolennikiem Chrystusa), jak zaczęto nazywać wyznawców nowego ruchu. Dotarcie do jak największej liczby ludzi i przekonanie ich, że zaakceptowanie śmierci Jezusa jako ostatecznej ofiary za grzechy ludzkości było jedynym sposobem, by zyskać łaskę bożą, stało się misją przewodnią Pawła. Ci, którzy przyjęli boskość Jezusa i podążali za jego naukami, mogli oczekiwać zbawienia w przyszłym życiu. Nauki Pawła i jego ciągłe wysiłki, by głosić idee Jezusa wśród ludzi poza Judeą, doprowadziły do ugruntowania chrześcijaństwa jako nowej religii.
Chociaż Paweł podkreślał konieczność etycznego zachowania, w szczególności unikania seksualnej niemoralności i niewyznawania tradycyjnych grecko-rzymskich bóstw, to uczył także, że nie ma potrzeby zachowywać wszystkich wskazań żydowskiego prawa. Chciał spopularyzować chrześcijaństwo poza społecznością żydowską i skierował swoje wysiłki do mieszkańców Syrii, Azji Mniejszej i Grecji. Aby ułatwić nawrócenie w tych rejonach, nie wymagał obrzezania od mężczyzn przystępujących do ruchu. Przyjął, że jego wspólnoty nie muszą surowo przestrzegać żydowskich reguł dotyczących przyjmowania pokarmów ani też obchodzić żydowskich świąt. Te odchylenia od ustalonych zasad doprowadziły do napięć z wyznawcami Jezusa w Jerozolimie, którzy nadal uważali, że chrześcijanie powinni przestrzegać żydowskiego prawa.
Chociaż Paweł uczył, że chrześcijanie powinni być wierni tradycyjnym zasadom społecznym w codziennym życiu, w tym na przykład zachowaniu różnic między wolnymi a niewolnikami, jego obecność w wielu miastach wschodnich prowincji budziła liczne kontrowersje wśród tamtejszych społeczności, stąd władze rzymskie podjęły kroki, by go aresztować. Jako podżegacza i kryminalistę stracono Pawła około roku 65 n.e.
Misja Pawła była tylko jedną z przyczyn niepokojów, które nękały społeczność żydowską w tym okresie. Nienawiść do rzymskiej władzy doprowadziła ostatecznie w 66 roku n.e. do tragicznego w konsekwencjach wybuchu buntu. W 70 roku n.e., po pokonaniu buntowników w krwawym oblężeniu, w którym spłonęła świątynia żydowska, Tytus sprzedał większość populacji miasta w niewolę. Bez świątyni, która służyła jako centrum ich tradycyjnych rytuałów, Żydzi musieli na nowo obmyślić swoją religię. W konsekwencji dystans między chrześcijaństwem a judaizmem, który zapoczątkował Paweł, zaczął się zwiększać, co dało początek osobnej religii. Jego wpływ na ruch można ocenić na podstawie trzynastu listów włączonych do kolekcji dwudziestu siedmiu chrześcijańskich pism, które stały się później Nowym Testamentem.
Zwolennicy Jezusa uważali, że pisma te mają równie wielkie znaczenie jak Biblia żydowska, którą zaczęli nazywać Starym Testamentem. Nauczyciele tacy jak Paweł głosili swoje poglądy głównie w miastach, gdzie mogli liczyć na tłumne przyjęcie, stąd wspólnoty chrześcijan powstawały w tamtejszych nieżydowskich społecznościach klasy średniej; biedniejszych członków było znacznie mniej. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogli piastować urzędy w gminach chrześcijańskich. Co więcej, pierwszą przywódczynią gminy poświadczoną w Nowym Testamencie była kobieta.
Wyzwania stojące przed nową religią
Chrześcijaństwo musiało pokonać poważne przeszkody, by stać się nową religią, niezależną od judaizmu. Chrześcijanie zadziwiali i irytowali cesarzy. W przeciwieństwie do Żydów wyznawali nową wiarę, a nie tradycyjną religię przekazaną przez przodków, nie mogli więc liczyć na specjalne traktowanie według rzymskiego prawa. Rzymianie respektowali różne starożytne zwyczaje i wierzenia, jednak byli niezwykle podejrzliwi wobec nowych wyznań. Rzymianie patrzyli także na chrześcijan z góry, ponieważ Jezus, ich boski zbawca, został ukrzyżowany jako przestępca zgodnie z prawem rzymskim. Również rytuały nowej wiary spotykały się z wrogością, gdyż prowadziły do oskarżeń o kanibalizm i seksualną rozwiązłość z powodu spożywania ciała i picia krwi Jezusa podczas "uczty miłości". Mówiąc wprost: chrześcijan odbierano jako zagrożenie dla tradycyjnego porządku. Rzymscy urzędnicy podejrzewający, że są oni politycznymi wichrzycielami, mogli ścigać ich za zdradę, w szczególności za odmowę udziału w kulcie cesarskim.
Rzymscy urzędnicy nie widzieli nic zdrożnego w tym, że oskarżali chrześcijan o publiczne katastrofy. Kiedy w 64 roku n.e. spłonęła duża część Rzymu, Neron ukarał wyznawców Chrystusa za podpalenie miasta. Jak donosi Tacyt (Dzieje, 15.44), Neron kazał, by chrześcijanie "zostali pokryci skórami dzikich zwierząt i zagryzieni na śmierć przez psy lub przybici do krzyży i podpaleni, by zapewnić oświetlenie w nocy". Brutalność tego aktu, jak na ironię, zaskarbiła wyznawcom nowej religii nieco sympatii dla chrześcijan wśród mieszkańców Rzymu. Po tych prześladowaniach znacznie rzadziej wyznawców Chrystusa występowano otwarcie przeciw chrześcijanom.
Żadne prawo nie zakazywało oficjalnie wyznawania ich religii, jednak stanowili oni łatwą ofiarę dla urzędników, którzy mogli karać ich w imię utrzymywania społecznego porządku. Działania Pliniusza jako prowincjonalnego gubernatora w Azji Mniejszej ilustrują ten proces. Około 112 roku n.e. niektórzy z oskarżonych zostali zapytani o to, czy wyznają nową wiarę, czy rzeczywiście są chrześcijanami. Tych, którzy potwierdzili, wezwał do zmiany zdania. Natomiast tych, którzy zaprzeczyli, a także tych, którzy orzekli, że już nie wierzą, wyzwolił po złożeniu ofiary w ramach kultu imperialnego i po przeklęciu Chrystusa. Tych, którzy upierali się przy swojej wierze, Pliniusz kazał stracić.
Z oficjalnego punktu widzenia chrześcijanie nie mieli prawa wyznawania swojej religii, jeśli przyczyniała się do niepokojów. Jednak cesarze nie prowadzili polityki polowania na nich, jak jasno wyraził to cesarz Trajan w liście do Pliniusza. Zajmowali się nimi tylko wtedy, gdy odmawiali brania udziału w oficjalnych ofiarach lub gdy niechrześcijanie skarżyli się na nich. Zwykli Rzymianie byli wrogo nastawieni do chrześcijan, obawiając się głównie tego, że tolerowanie ich doprowadzi do gniewu bogów.
Odmowa chrześcijan udziału w kulcie cesarskim była przyczyną największych niepokojów i zadrażnień. Zaprzeczali istnieniu dawnych bogów i boskich związków cesarza, co dla przeciętnego obywatela Rzymu było jasnym sygnałem, że sprowadzą na wszystkich gniew bogów, a ci ukarzą świat niewyobrażalnymi katastrofami. Tertulian (160–220 n.e.), chrześcijański uczony z północnej Afryki, tak opisał ten sposób myślenia (Apologia, 40): "Jeśli Tyber wyleje lub jeśli Nil nie wyleje; jeśli nadejdzie susza lub trzęsienie ziemi lub głód, lub plaga, wtedy każdy natychmiast krzyczy »Chrześcijanie dla lwów!«".
(...)
Oficjalna wrogość wobec chrześcijan miała skutki przeciwne do zamierzonych i nie zdołała zdławić nowej religii; jak wskazywał Tertulian (Apologia, 50), "krew męczenników to nasienie Kościoła". Niektórzy chrześcijanie w publicznych procesach i egzekucjach widzieli szansę stania się świadkami (z greckiego: "męczennikami") swojej wiary.
Przekonanie, że śmierć zapewni im od razu dostęp do raju, pozwalało im przetrwać niewyobrażalne tortury; niektórzy nawet zabiegali o męczeństwo. Ignacy (35–117 n.e.), biskup Antiochii, błagał rzymską wspólnotę, która powoli stawała się najważniejszą w świecie chrześcijańskim, by nie prosiła cesarza o łaskę po jego aresztowaniu: "Dajcie mi zostać pożywieniem dla dzikich zwierząt na arenie, dzięki którym dotrę do Boga. Jestem bożym zbożem, które musi zostać zmielone w zębach bestii, bym mógł się stać czystym chlebem Chrystusa" (List Ignacego do Rzymian, 4).
Powyższy fragment pochodzi z książki "Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana" Thomasa R. Martina (tłum. Mateusz Fafiński), która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.