Blacksad. Upadek. Tom 6 - recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
Co łączy teatr, polityczne układy, deweloperkę i związki zawodowe? Takie pytanie stawia przed nami fabuła szóstego tomu nagradzanej serii Juana Diaza Canalesa i Juanjo Guarnido. "Blacksad" uważany jest za jeden z najlepszych europejskich cykli komiksowych, a "Upadek" tylko to potwierdza.
"Blacksad" od zawsze był dla mnie gwarantem dobrze zainwestowanego czasu i pieniędzy. Nawet "Amarillo", poprzedni, uchodzący za najsłabszy tom serii, nie zszedł poniżej poziomu solidnej, pięknie zilustrowanej lektury.
Od premiery piątego tomu "Blacksada" upłynęło aż osiem lat. Jednak duży rozstrzał czasowy pomiędzy dwoma ostatnimi albumami wyszedł twórcom tylko na dobre. W najnowszej odsłonie perypetii kociego prywatnego detektywa Canales i Guarnido wracają bowiem do superformy.
"Upadek" to po raz kolejny historia rodem z klasycznych filmów noir czy powieści Raymonda Chandlera, w której budulca fabularnego nie stanowi jedynie wielopoziomowa kryminalna intryga, ale też wątki społeczno-polityczne. Takie jak gentryfikacja, rasizm czy rola środków masowego przekazu.
ZOBACZ TEŻ: "Blacksad. Upadek" - przykładowe plansze
Zwierzęcy Nowy Jork pędzla Guarnido tradycyjnie oszałamia mistrzowsko oddanymi realiami życia metropolii pierwszej połowy XX w. oraz fantastycznie sportretowanymi antropomorficznymi postaciami, nie tylko na pierwszym planie. Jeśli podczas lektury w waszych głowach pojawi się skojarzenie z Disneyem, to nie bez przyczyny - Hiszpan pracował m.in. przy animowanym "Tarzanie" czy "Herkulesie".
Na koniec dodam, że "Upadek" różni się zasadniczo od poprzednich części, bowiem po raz pierwszy w historii serii opowieść rozbito na dwa albumy. Skutkiem tego wielowątkowa fabuła rozwija się nieco wolniej niż zwykle, a na koniec czytelnik zostaje z cliffhangerem i rozpaczliwą myślą, że znów musi czekać.
Na szczęście niezbyt długo, bo premierę drugiej części "Upadku" zapowiedziano "już" na 2023 r. To wystarczająco dużo czasu, aby nadrobić bądź przypomnieć sobie dotychczasowe tomy, bo "Blacksad" to jeden z tych komiksów, które nigdy się nie znudzą i za każdym razem zachwycają.