Beniamin i Beniamina – recenzja komiksu wyd. Egmont
Albert Uderzo i Rene Goscinny przeszli do historii jako "ojcowie" Asteriksa i Obeliksa. Ale francuski duet miał w swoim dorobku wiele innych znakomitych historii, o których większość współczesnych czytelników nigdy nie słyszała.
"Beniamin i Beniamina" to trzeci (i nie ostatni!) zbiorczy tom sygnowany nazwiskami wielkich mistrzów i logiem Egmontu, który jest czymś więcej niż lekcją komiksowej historii. Po "Umpa-pie" i "Lucu Juniorze" czytelnicy mogą poznać Beniamina i Beniaminę, którzy doczekali się czterech przygód przed powołaniem do życia Asteriksa i Obeliksa. I choć tamten duet "zwyczajnych" dzieciaków nie zrobił w latach 50. furory, to komiksy z ich udziałem są zaskakująco dobre.
"Powietrzni rozbitkowie", "Leć, Ptaszynko!", "Wielki Dzidźja" oraz "Beniamin i Beniamina u kowbojów" to tytułu czterech przygód, które po raz pierwszy znalazły się w zbiorczym albumie. Na dodatek rysunki zostały całkowicie odrestaurowane (na podstawie skanów z 70-letnich gazet!) w zupełnie nowej kolorystyce. Scenariuszowo na pierwszy rzut oka mogą się kojarzyć z kolejnym klonem "Tintina", ale to tylko pozory i kolejny dowód na to, że Goscinny wielkim poe... tzn. scenarzystą i pisarzem (vide "Mikołajek") był.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nuda latem? Audiobooki to najlepsze rozwiązanie
Beniamin i Beniamina to para niby zwykłych dzieciaków, którzy przeżywają niezwykłe przygody w różnych zakątkach świata. A wszystko to w akompaniamencie doskonałych gagów, żartów słownych i błyskotliwych pomysłów, z których słynął autor "Asteriksa" czy "Lucky Luke’a". "Beniamin i Beniamina" bawią do rozpuku nawet po 70 latach! Co więcej, zbiorczy album wydany przez Egmont zawiera także szereg innych zapomnianych/nieznanych współczesnym czytelnikom komiksów mistrzowskiego duetu. Bo czy tytuły "Niezwyciężony Antoine", "Rodzinka Baranków", "Smyk i Sapek", "Rodzinka Odrzecznych" coś wam mówią?
"Beniamin i Beniamina" to z jednej strony znakomita lektura, a z drugiej kopalnia wiedzy na temat twórczości Goscinnego i Uderzo. W albumie znalazł się bowiem aż 30-stronicowy, bogato ilustrowany wstęp. Zawiera on nigdy wcześniej niepublikowane materiały i informacje, które rzucają nowe światło na wczesną twórczość mistrzów. A przy okazji pokazują, jak wiele pomysłów z tamtego okresu Goscinny przeniósł chociażby do przygód dzielnych Galów.
Album "Beniamin i Beniamina" to doskonała rzecz zarówno dla koneserów komiksu jak i czytelników szukających lekkiej, zabawnej lektury. Która poziomem wcale nie odstaje od najsłynniejszych serii wiadomych twórców.