Ataku w tokijskim metrze można było uniknąć. Sekta była wspierana przez yakuzę
W marcu 1995 r. trujący gaz zabił 12 osób i trwale ranił ponad 5 tys. Atak terrorystyczny poprzedziło kilka innych tragicznych wydarzeń, które policja mogła z łatwością powiązać z morderczym kultem. Wydana właśnie książka "Człowiek yakuzy" opowiada o tych wydarzeniach.
Sekta Aum - Najwyższa Prawda (Aum Shinrikyo) powstała w 1984 r. jako mieszanka nauki, buddyzmu, okultyzmu i New Age.
- Założyciel grupy, na wpół niewidomy od urodzenia Shoko Asahara, był człowiekiem inteligentnym i odznaczającym się nadzwyczajną charyzmą. Werbował najwybitniejsze umysły, do jakich zdołał dotrzeć, i z czasem zaczął przekształcać swoją sektę w zabójczo skuteczną machinę wojenną. Udało mu się przyciągnąć setki zwolenników – pisze Jake Adelstein w swojej najnowszej książce "Człowiek yakuzy" (Wydawnictwo UJ).
Amerykański dziennikarz rozmawiając z Makoto Saigo, byłym bossem mafijnej rodziny, dowiedział się nie tylko o powiązaniach sekty z yakuzą, ale także o wydarzeniach, które mogły zapobiec tragedii z marca 1995 r.
Okazuje się, że już pod koniec lat 80. wyznawcy kultu pojawili się na radarze policji. Sekta zbierając pieniądze na przeprowadzenie ataku zaczęła produkować metaamfetaminę, którą następnie sprzedawała japońskiej mafii. Jeden z gangów kupował także broń i piece dużej mocy do spalania odpadów. "Dla obu stron był to świetny interes" – podkreśla Adelstein, choć nie każdy yakuza cenił sobie współpracę z sektą Asahary.
Jedną z podstawowych zasad yakuzy jest to, aby nie rzucać się w oczy ze swoją działalnością przestępczą. Uczniowie Asahary działali zupełnie inaczej, czego dowiedli w listopadzie 1989 r., uprowadzając, a następnie mordując Tsutsumiego Sakamoto, jego żonę i rocznego synka. Sakamoto był prawnikiem otwarcie krytykującym działania sekty i ostrzegającym przed fanatycznymi skłonnościami. Kilka tygodni przed śmiercią udzielił na ten temat wywiadu dla telewizji TBS. Dziennikarze pokazali materiał guru sekty z prośbą o komentarz, wystawiając tym samym prawnika na gniew Asahary (na zdjęciu).
Przywódca sekty bez problemu przekonał swoich uczniów do morderstwa Sakamoto i jego rodziny, unikając przy tym jakiejkolwiek odpowiedzialności. Policja działała niedbale (nie znaleźli na miejscu zbrodni plakietki Aum Shinrikyo, którą zgubił jeden z napastników), a telewizja ani nie wyemitowała kluczowego wywiadu, ani nie poinformowała śledczych o tym, że nagranie mogło być gwoździem do trumny Sakamoto i jego bliskich. "Pojawiły się spekulacje, że śledztwo mogło być sabotowane przez sympatyka sekty w szeregach policji".
W czerwcu 1994 r. sekta przeprowadziła próbny atak z użyciem trującego gazu sarin w mieście Matsumoto. Zginęło siedem osób i było wielu rannych. Policja prowadziła śledztwo, ale dopiero w styczniu 1995 r. była niemal pewna, że za atakiem stoją uczniowie Asaharo. Mimo to nadal nie podejmowano żadnych działań i siłą rzeczy pozwolono, by Aum – Najwyższa Prawda rozpyliła gaz w tokijskim metrze dwa miesiące później.
- Był to pierwszy atak terrorystyczny, do którego wykorzystano broń chemiczną. Zaskoczył on kompletnie policję i japońskie społeczeństwo, choć sygnały ostrzegawcze pojawiały się już rok przed atakami – podkreśla autor "Człowieka yakuzy".
Dopiero po ataku w metrze władze zaczęły naloty na ośrodki sekty i aresztowania. Zamieszanie wokół Aum Shinrikyo nie było na rękę yakuzie, gdyż w mediach zaczęły się pojawiać doniesienia o powiązaniach mafii z sektą w kontekście produkcji i sprzedawania narkotyków. Tymczasem Makoto Saigo miał jeszcze inny powód, by nienawidzić sekty, a zwłaszcza jej rzecznika, Fumihiro Joyu.
- Saigo szczerze go nie znosił. Dostał szału, kiedy zobaczył w telewizji, że Joyu odjeżdża ze spotkania z dziennikarzami mercedesem. Białym mercedesem. Była to ulubiona marka yakuzy. On sam jeździł mercedesem. Nie zamierzał pozwolić, żeby przywódca jakiejś durnej sekty rozbijał się po Tokio mercedesem – wspomina amerykański dziennikarz.
Saigo pojechał pod siedzibę Aum – Najwyższej Prawdy z kilkoma gangsterami i zablokował auto Joyu, gdy zjawiło się na podjeździe. Yakuza kazał rzecznikowi wyjść z samochodu i walnął pięścią w przednią szybę. Nieopodal stali policjanci, którzy "przezornie oddalili się o jakieś 100 m".
- Dajcie znać, kiedy skończycie – powiedział znajomy detektyw, zapewniając Saigo, że nie słyszał, co gangster mówił do przestraszonego Joyu.
- Dobra – krzyknął Saigo. – Chciałem was tylko poinformować, że Joyu oddaje nam swój samochód na przechowanie.
- To bardzo miło z jego strony. Gratulujemy – odrzekł stróż prawa, który nie zamierzał stawać w obronie rzecznika morderczej grupy wyznaniowej.
Saigo postawił na swoim i utarł nosa mężczyźnie, który woził się po mieście niczym yakuza. Fumihiro Joyu nie spadł jednak włos z głowy. Rzecznik Aum – Najwyższej Prawdy nie odpowiedział za atak w 1995 r. i stoi obecnie na czele sekty Krąg Tęczowego Światła, powstałej w 2007 r. W jej szeregach znajduje się wielu byłych członków Aum Shinrikyo.
Sprawiedliwość sprawcom ataku terrorystycznego wymierzono dopiero pół roku temu. 6 czerwca 2018 r. wykonano wyrok śmierci przez powieszenie na Shoko Asaharze i sześciu jego uczniach.