25 lat temu - 10 grudnia 1980 roku - literackiego Nobla odebrał trzeci z kolei polski laureat tej nagrody - Czesław Miłosz .
W uzasadnieniu jury napisano, że polski poeta dostał nagrodę za bezkompromisową wnikliwość w ujawnianiu zagrożenia człowieka w świecie pełnym gwałtownych konfliktów.
Sam Miłosz po latach tak opisywał tę chwilę w Autoportrecie przekornym: „Kiedy dostałem Nagrodę Nobla, to już całkowicie straciłem kontrolę i tylko włosy wydzierałem z głowy dowiadując się, kim jestem w oczach innych. Zawsze uważałem siebie, na przykład, za poetę dość hermetycznego, dla pewnej nielicznej publiczności. I co się dzieje, kiedy tego rodzaju poeta staje się sławny, głośny, kiedy staje się kimś w rodzaju Jana Kiepury, tenora, albo gwiazdy futbolu? Naturalnie, powstaje jakieś zasadnicze nieporozumienie”.
Po przyznaniu Miłoszowi Nobla dziennikarze i krytycy literaccy dyskutowali nad politycznymi uwarunkowaniami tej nagrody. Trudno było uznać za przypadek, że otrzymał ją polski emigracyjny poeta w roku utworzenia Solidarności. Nagroda Nobla dla Miłosza interpretowana była jako wyraz poparcia dla politycznych przemian zachodzących we wschodnim bloku tak jak późniejsza polityczna Nagroda Nobla przyznana Lechowi Wałęsie.
W 1980 roku tak często zarzucano Szwedzkiej Akademii kierowanie się w swoich wyborach pozaliterackimi względami, że akademicy pierwszy raz zrezygnowali z tradycyjnej dyskrecji. Ujawnili, że nazwisko Miłosza od czterech lat pojawiało się na listach kandydatów do nagrody.
W pośredni sposób na decyzję akademików wpływają niekiedy bibliotekarze. Na 10 lat przed nagrodą dla Miłosza działem literatur słowiańskich w bibliotece Akademii Szwedzkiej kierowała Katarzyna Gruber. Starała się na tym stanowisku od samego początku zwrócić uwagę członków Akademii i Komitetu Noblowskiego na polską literaturę sprowadzając przekłady najwybitniejszych współczesnych polskich twórców m.in. Miłosza .
Przed wręczeniem nagrody Miłosz wygłosił odczyt, który rozpoczął słowami: „Moje znalezienie się na tej trybunie powinno być argumentem dla wszystkich tych, którzy sławią daną nam od Boga, cudownie złożoną nieobliczalność życia”. Fotoreporterzy uwiecznili fakt, że świeżo upieczony noblista ma wpięty w klapę znaczek „Solidarności”.
– Jestem częścią polskiej literatury, która jest względnie mało znana w świecie, gdyż jest niemal nieprzetłumaczalna. Porównując ją z innymi literaturami mogłem ocenić jej niezrównaną dziwaczność. Jest to rodzaj tajnego bractwa, mającego własne obrzędy obcowania z umarłymi, gdzie płacz i śmiech, patos i ironia współistnieją na równych prawach – mówił poeta podczas odczytu.
Miłosz zaprosił na wręczenie nagrody bliskich przyjaciół z kraju: Jerzego Turowicza, Stefana Kisielewskiego, Stanisława Barańczaka, Jacka Woźniakowskiego, Mirosława Chojeckiego. Oprócz uczestniczenia w samej ceremonii wręczenia nagrody, Miłosz tańczył na balu w Salach Błękitnej i Złotej sztokholmskiego ratusza, spotkał się na lampce wina z pozostałymi laureatami, wziął udział w uroczystych obiadach z królem i członkami Akademii Szwedzkiej.
Tegoroczny jubileusz 25-lecia przyznania noblowskiego lauru Czesławowi Miłoszowi zbiega się z jubileuszem 100-lecia Nagrody Nobla dla Henryka Sienkiewicza. W przypadku Sienkiewicza archiwa Komitetu Noblowskiego zostały już otwarte. Gromadzone tam stenogramy dyskusji akademików, listy zgłaszających kandydatów udostępniane są dziennikarzom i badaczom po 50 latach od przyznania nagrody. By poznać kulisy przyznania nagrody Miłoszowi musimy więc czekać kolejne ćwierćwiecze.