W oficjalnych życiorysach uczonych, którzy dokonali wielkich odkryć, często przemilcza się informacje mogące mieć niekorzystny wpływ na ich wizerunek publiczny. Tymczasem nawet ogromny wkład w rozwój nauki nie musi przecież iść w parze z kryształowym charakterem. W przypadku bohatera Solara można mieć nawet wątpliwości co do jego potencjału intelektualnego, mimo że Michael Beard otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. Szkopuł tkwi w tym, że swoją epokową teorię Bearda-Einsteina stworzył dwie dekady wcześniej, a teraz praktycznie nie ma żadnych nowych osiągnięć i zajmuje się głównie odcinaniem kuponów oraz komplikowaniem sobie życia osobistego przez kolejne małżeństwa i romanse. To w ogóle dość antypatyczna postać, a momentami wręcz żałosna - po prostu egocentryk i bufon pełną gębą. Właśnie dlatego specjalnie nie współczujemy Michaelowi Beardowi z powodu zdrady jego żony, która przecież po prostu odpłaciła mu pięknym za nadobne. Doznane przez głównego bohatera upokorzenie zapoczątkuje jednak cały
ciąg zdarzeń, które niespodziewanie pchną na nowe tory zarówno jego życie osobiste, jak i naukowe...
Warto zaznaczyć, że opisując perypetie fizyka-noblisty, Ian McEwan stara się nie tylko rozbawić nas do łez, ale przy okazji przedstawić w przystępnej formie (chociaż niekoniecznie w różowych barwach) kwestie związane między innymi z globalnym ociepleniem i poszukiwaniem odnawialnych źródeł energii. Zarazem jednak autor nie tylko nie uprawia proekologicznej agitacji, lecz przedstawiając udział Michaela Bearda w wyprawie na Spitsbergen w towarzystwie „artystów zaangażowanych”, wręcz wyraźnie dystansuje się od postawy osób podporządkowujących swoją twórczość działaniom na rzecz ochrony środowiska naturalnego.
Solar to naprawdę interesująca i zabawna czarna komedia, jednak podejrzewam, że nie wszystkim miłośnikom prozy brytyjskiego pisarza przypadnie ona do gustu. Po pierwsze wielbicielom * Pokuty* niekoniecznie spodoba się powrót do stylistyki znanej z * Amsterdamu, po drugie zaś najnowsze dzieło Iana McEwana jednak nie dorównuje jego powieści uhonorowanej Nagrodą Bookera. *O ile bowiem autor bardzo celnie uderza ostrzem satyry w stosunki panujące środowisku naukowców czy w polityczno-urzędniczą machinę decydującą o finansowaniu badań, o tyle momentami mamy niestety do czynienia ze scenami godnymi raczej komedii slapstickowej niż literatury wysokich lotów. Oczywiście Ian McEwan celowo sięgnął po takie rozwiązania fabularne, jednak mimo to osiągnięty efekt może zniechęcić część czytelników. W dodatku trudno całkowicie emocjonować się kolejami losu Michaela Bearda, skoro
postać głównego bohatera nie tylko nie budzi sympatii, ale często napawa nas wręcz odrazą. Klasę brytyjskiego pisarza potwierdza natomiast znakomite zakończenie powieści, które sprawia, że całą historię widzimy w nieco odmiennych barwach. Niewątpliwie Solar może więc wywołać rozmaite reakcje czytelników - od zachwytu po irytację, ale lektura tej książki w żadnym wypadku nie będzie stratą czasu.