Życie i wiele śmierci czołowego brytyjskiego lekarza medycyny sądowej. Przeprowadził ponad 23 tys. sekcji zwłok
Był zaangażowany w wyjaśnienie głośnych spraw, choćby takich jak masakra w Hungerford, wypadek księżnej Diany czy atak na World Trade Center. Dr Richard Shepherd po latach pracy w kostnicy postanowił napisać książkę. "Niewyjaśnione okoliczności" to wyjątkowo przejmujący obraz śmierci.
Ryan miał tylko 27 lat. Był sierpień 1987 roku, gdy uzbrojony w dwa karabiny półautomatyczne i jedną berettę postanowił "rozprawić się z życiem". Tak napiszą po tym dziennikarze w swoich relacjach i kilku psychologów.
- Zaczął od lasu Savernake, przedostał się do centrum Hungerford, a następnie wtargnął do budynku szkoły. Tam został otoczony przez policję. Negocjatorzy policyjni starali się go skłonić do złożenia broni. Reporterzy donosili o co najmniej dziesięciu ofiarach śmiertelnych – wspomina dr Shephard.
Richard był wtedy młodym, początkującym lekarzem medycyny sądowej. To była jego pierwsza poważna sprawa. Doświadczeni przełożeni potem wielokrotnie wypominali mu, że to on trafił na miejsce masakry. Tak wspomina to, co zobaczył po dotarciu na miejsce zdarzenia:
"W pewnym momencie minęliśmy krzywo zaparkowanego czerwonego renaulta. Na kierownicy spoczywało bezwładnie kobiece ciało. Kawałek dalej, w dzielnicy Southside, ujrzeliśmy dymiące zgliszcza rodzinnego domu Ryana. Jezdnia była zablokowana. W wozie patrolowym o burtach przeszytych kulami spoczywało nieruchome ciało policjanta. W toyocie, która zderzyła się z radiowozem, także znajdował się martwy kierowca".
A dalej: "Starszy mężczyzna w kałuży krwi nieopodal własnej furtki. Na środku jezdni martwa starsza kobieta twarzą do ziemi. Z radia wiedziałem, że to musi być matka Ryana. Leżała naprzeciwko płonącego domu. Kawałek dalej, na chodniku, mężczyzna ze smyczą w ręku. W gasnących promieniach sierpniowego słońca to zestawienie zwykłej ulicy i niezwykłego aktu brutalności zrobiło na mnie surrealistyczne wrażenie. Nigdy wcześniej w Wielkiej Brytanii nic podobnego się nie wydarzyło".
Michael Ryan w kilkanaście minut rozstrzelał 16 osób, po czym odebrał sobie życie strzałem w skroń. Kula przeszyła jego czaszkę na wylot i utkwiła w tablicy informacyjnej na przeciwległej ścianie. Gdy dziś odgrzebie się doniesienia o tamtej zbrodni, jest wiele niewiadomych. Ryan nie miał motywu. Nikt do dziś nie ma pojęcia, dlaczego sięgnął po broń i zaczął strzelać. Mówi się za to, że masakra w Hungerford to jeden z najczarniejszych rozdziałów w historii Wielkiej Brytanii.
23 tysiące sekcji zwłok
Doktor Shepherd był świadkiem najgorszych okropieństw, do jakich zdolny jest człowiek. W "Niewyjaśnionych okolicznościach" opowiada o dzieciobójstwach i jak rozkładają się zwłoki noworodka, o tym, jak wygląda przeprowadzanie sekcji zwłok po atakach terrorystycznych i wypadkach komunikacyjnych. I wcale nie szokuje – a przecież przy takim temacie tanie granie na emocjach byłoby niezwykle proste.
Za to z ogromną fascynacją dr Shepherd opowiada o tym, jak wygląda życie lekarza medycyny sądowej. A przede wszystkim, jak wygląda jego codzienna praca.
Bo chyba nikt do tej pory tak nie opowiadał o śmierci. Shepherd nie szczędzi czytelnikowi historii o rozkładzie ludzkiego ciała, czym kruszy jakieś tabu, którym obrósł ten temat w społeczeństwie. I pisze np. wprost: "Pierścienie mięśni gładkich, które kontrolują przemieszczanie się treści pokarmowej w przewodzie pokarmowym, tracą napięcie, co oznacza, że zależnie od pozycji ciała i osobniczych cech anatomicznych denata, z cewki moczowej może wyciekać mocz. Z odbytu zaś kał, co jednak rzadziej spotykane ze względu na specyficzną budowę odbytnicy".
Śmierć to brudny interes, a u lekarza nie ma tematów tabu. Ale to nie jest książka tylko o tym, jak nasze ciała rozkładają się na czynniki pierwsze po śmierci; jak, gdzie i co z nas wypływa na stole w prosektorium. To książka przede wszystkim o tym, jak niemal każdy przypadek różni się od poprzedniego, jak wygląda praca patologa i o tych wszystkich zagadkach rodem z serialu "Kości".
Podkreśla się, że przeprowadził ponad 23 tys. sekcji zwłok. W książce doktor opowiada o kilkudziesięciu. Szczególnie poruszające i ciekawe wydają się te najgłośniejsze sprawy, o których do dziś mówi się mediach.
Shepherd był w gronie specjalistów powołanych po zamachu na World Trade Center z września 2001 roku. Alison Thompson była koronerem zachodniego Londynu i to ona miała przyjąć ciała brytyjskich ofiar zamachu, po czym przeprowadzić ich identyfikację. Zwołała zespół, który by jej w tym pomógł. Dr Shepherd został wysłany do Nowego Jorku, by sprawdzić, jak sytuacja wygląda na miejscu.
- Kiedy zjawiłem się o wpół do trzeciej nad ranem, zostałem niezapomniany widok. (…) Ujrzałem olbrzymie ciężarówki chłodnie – było ich co najmniej trzydzieści, a wszystkie stały w równych rzędach na przyległym parkingu, każda pod wielkim namiotem. Wejść do nich strzegły kwiaty i smętnie zawieszone amerykańskie flagi. Pociągnąłem nosem. Ten zapach. Natychmiast zrozumiałem, że chłodnie są pełne ludzkich szczątków – wspomina.
Opisuje, jak identyfikacja ofiar okazała się ogromnym przedsięwzięciem administracyjnym i naukowym. Jak każdy znaleziony przez ratownika palec musiał być osobno badany i opisywany przez patologów. Badania trwały aż do 2015 roku. Shepherd przytacza moment, w którym jeden z urzędników zapytał go, jak mają teraz przewieźć ciała rodaków do kraju. Jakiś polityk zaczął mówić coś o trumnach przykrytych brytyjską flagą i konwoju przez centrum Londynu.
-Trumny? Powiedział pan: trumny? Czy pan nie rozumie, że większość ofiar zamieniła się w proch? Nie będzie żadnych trumien, już prędzej pudełka po zapałkach! – zareagował lekarz.
Diana z kostnicy
Dr Shepherd był też lekarzem, który opiniował w procesie sądowym wyniki sekcji zwłok księżnej Diany oraz jej przyjaciela Dodiego al-Fayeda. Oboje zginęli wskutek obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym. To wydawało się jasne. O wypadku wiedzą w końcu wszyscy. Ale z perspektywy Shepherda wyglądało to zupełnie inaczej.
Prof. Dominique Lecomte była pierwszą lekarką sądową, w której ręce trafiła ta sprawa. Shepherd w książce opowiada:
- Smacznie spała, gdy wyciągnięto ją z łóżka i wrzucono w sam środek nagłej, wymagającej natychmiastowego działania sprawy. W kraksie samochodowej postradała życie najczęściej fotografowana kobieta na świecie, a w raz z nią do kostnicy trafił jej przyjaciel i kierowca. Wszyscy – rządzący, krewni i dziennikarze – domagali się jak najrychlejszych wniosków patologa.
Dochodzenie w sprawie śmierci księżnej pochłonęło ponad 4 mln funtów i zaowocowało 900-stronicowym protokołem, który ujrzał światło dzienne w 2006 roku. Ale jak się szybko okazało, nie zamknęło ostatecznie sprawy. W 2007 roku liczne naciski spowodowały, że wszczęto kolejny raz pełne dochodzenie. Wszystko przez teorie spiskowe, lansowane przez rodzinę zmarłego Dodiego.
Jego ojciec był przekonany, że do kraksy wcale nie doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a wskutek czyjegoś celowego działania. Najwięcej zwolenników ma wciąż teoria, że Diana musiała zginąć, bo zamierzała wyjawić wszystkim, że jest w ciąży. To ściągnęłoby ogromny wstyd na całą rodzinę królewską. Rob Chapman, który także dokonał autopsji ciała księżnej, utrzymywał, że nie było żadnych oznak ciąży. Co potwierdziły jeszcze szczegółowe badania.
Teorie snuto też na temat wadliwości samochodu, którym jechała księżna i na temat tego, że ciało Diany zostało poddane balsamacji jeszcze w paryskim szpitalu, gdzie zjawił się pracownik miejscowego domu pogrzebowego. Nie wiadomo tylko, kto go w ogóle wezwał, ani dlaczego.
- W razie zgonu celebryty cały świat patrzy patologowi na ręce, a jego wszystkie działania są poddawane ocenie i nierzadko kwestionowane – publicznie i prywatnie – jeszcze długie lata – pisze dr Shepherd.
Zeznania Richarda miały duży wpływ na wyrok, który wydano ostatecznie w tej sprawie. Jak wspomina, ojciec Dodiego miał trzech adwokatów, rodzina Henriego Paula (kierowcy feralnego auta) dwóch, paryski hotel Ritz (strona w sprawie) także dwóch, Scotland Yard reprezentowali dwaj adwokaci, wywiad i Ministerstwo Spraw Zagranicznych – też dwaj. A stronami w dochodzeniu byli także przecież synowie Diany, jej siostra – i każde miało swojego adwokata. Sala była wypełniona prawnikami.
Liczyły się najmniejsze drobiazgi, jakie można sobie wyobrazić.
- Zadano mi pytanie, jakie jest moje ogólne wrażenie w związku z tą sprawą. Do jakiego wniosku doszedłem? Przyczyną zgonu wszystkich trzech osób był tragiczny wypadek drogowy spowodowany nadmierną prędkością i nadużyciem alkoholu – pisze lekarz w książce. Końcowy werdykt nikogo już nie zdziwił.
"Niewyjaśnione okoliczności" to relacja wyjątkowego człowieka, unikalny wgląd w niezwykły zawód, a przede wszystkim przejmujący i niosący otuchę testament tych, których życie przedwcześnie się zakończyło. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Insignis.